Ja nie chce brać leków. Mam dwoje dzieci w tym 2 letnią córeczką. Ja muszę być dla niej "trzeźwa", a wiem jaki jest człowiek po lekach.
Czasami coś połykam, czasami nawet często, bo muszę wyjść przecież z dzieckiem, po zakupy i nikt mnie w tym moim wiezieniu (pisze o domu) nie rozumie.
Jestem tak zdesperowana, że mimo iż mam agorafobię, to czasami w nawale agresji wzięłabym cokolwiek i poszła przed siebie, bo czuję się jakbym tu komuś przeszkadzała, bo jestem ułomna, ułomna, bo sama nie pójdę do lekarza, czy do urzędu.
Jak ja mam czuć sie lepiej i skąd brać siłę do walki z tym cholerstwem, skoro mam zero wsparcia.
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:38 pm ]
dlatego znowu tu zajrzałam, bo nie pisałam od maja temtego roku. Szukam wsparcia choćby takiego pisanego, bo w domu nie mam na co liczyć, ani w otaczającym mnie środowisku.
Nie jestem egoistką i sama chętnie pomogę, tym bardziej, że trzy razy szpital i 8 lat lęków i depresji. Jakieś doświadczenie jest.
A najbardziej mnie wkurza to, że żaden uczony nie umie powiedzieć, czy to da się do końca wyleczyć.
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:39 pm ]
dlatego znowu tu zajrzałam, bo nie pisałam od maja temtego roku. Szukam wsparcia choćby takiego pisanego, bo w domu nie mam na co liczyć, ani w otaczającym mnie środowisku.
Nie jestem egoistką i sama chętnie pomogę, tym bardziej, że trzy razy szpital i 8 lat lęków i depresji. Jakieś doświadczenie jest.
A najbardziej mnie wkurza to, że żaden uczony nie umie powiedzieć, czy to da się do końca wyleczyć.