Skocz do zawartości
Nerwica.com

patrycja22

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez patrycja22

  1. Chciałam podzielić się z wami moją historią.. Mam 22 lata, MIAŁAM wyznaczoną date ślubu.. byliśmy zaręczeni. Idealny związek, przez okres 4 lat od kiedy sie znamy nie doszło do żadnej kłótni. Kochaliśmy sie bardzo. W sumie nadal kochamy. Niestety, od 2 miesięcy pojawiły się problemy. A tym problemem są jego rodzice. Mój ukochany zawsze w rodzinie był tym gorszym synem, zawsze u niego w domu źle się działo. Ale miał oparcie we mnie, zawsze. Ostatnie dwa miesiące były dla niego koszmarem, wieczne kłotnie, prawdopodobnie dochodziło do rękoczynów z ojcem, nie chciał się przyznać. Chciał mnie chronić więc nie mówił mi całej prawdy. Jak bardzo źle jest u niego w domu. Że oni zaczęli domagac sie naszego rozstania. Że to wszystko moja wina, te ich kłotnie, bo on świata poza mną nie widzi. Przez rodziców wpadł w depresje, ma nerwice żołądka i chore serce. Do takiego stanu go doprowadzili. W tym tygodniu o wszystkim mi powiedział, bo widział ze oboje cierpieliśmy, on przez rodziców, ja bo widziałam jego ból. W piątek spędzilismy cały dzień razem, widziałam że jest szczęśliwy ze mną. Kochaliśmy się w leśnej głuszy, zamknęliśmy się w naszym miłosnym świecie. Niestety, wrócił do domu. I znowu kłotnia z rodzicami, wiem ze było źle, bardzo źle. W nocy postanowiłam że nie pobierzemy sie tak jak planowalismy . Chciałam zostac jego zona jak najszybciej. Wiem ze w ciągu 2 tygodni wszystko udałoby mi sie załatwić. Nawet wczesniej.. Żeby tylko nas nie rozdzielili. Szukałam mieszkania, zapragnęłam jego dziecka.. Niestety nie zdążyłam mu tego powiedzieć. W sobote mieliśmy iśc na wesele jego kuzynki. Rano napisał że znowu kłotnia. Ale że spotkamy się o 10:20 i pojedziemy do koscioła na slub. O 10:40 dowiedziałam się ze pojechał sam z rodzicami. Ja zostałam w domu. Oni wygrali. Zerwane zaręczyny i nasza udręka. Wiem że on takze cierpi tak samo jak ja. Ale nie wiem co takiego wydarzyło sie rano ze podjął taką decyzje. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na smsy. Nie wiem co sie stalo! Zadaje sobie tylko jedno pytanie DLACZEGO?! A moje serce krwawi. Wczoraj stałam przy ulicy, nie jechało żadne auto, czekałam,.. na śmierć, na ulge.. Jednak w głębi serca poczułam że musze walczyć.. tylko nie wiem jak.. bo on zamknął się przede mną.. A dzisiaj znowu naszły mnie myśli o śmierci.
×