Skocz do zawartości
Nerwica.com

krzy5iek

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez krzy5iek

  1. Przede wszystkim witam wszystkich, Jestem tu pierwszy raz. Jestem szczesliwym ojcem wspanialego 3 latka, niestety w z moim małzenstwem juz nie jest tak kolorowo. Szukam pomocy juz ładnych pare lat. Nie dogadujemy sie z zona kompletnie. Trzy lata temu po porodzie dziecka zaczelo sie wszystko walic. Nigdy nie chciala slyszec o pomocy specjalisty odnosnie depresji po-porodowej, ktora jej dokuczala. Obecnie wyglada to tak, ze cała moja rodzina jest znienawidzona przez moja zone, ludzie ktorzy nic jej nie zrobili. Synem podczas mojej obecnosci aktualnie musiala sie zajac moja matka, ktora kazdego dnia spotyka sie z wylewaniem jadu przez moja zone. Staram sie ratowac nasz zwiazek, szukac pomocy, terapii nawet dla par. Niestety moja zona uwaza to jako zart. Czesto siega po alkohol i objada sie po mocach obwiniajac mnie za to, ze to wszystko przeze mnie. Nigdy nie ma ochoty na nic, najlepiej by siedziala przed tv. Obecnie znajduje sie po za domem, pracuje po kilka tyg na wyjezdzie. Mimo to sa ciagle klotnie przez telefon/skype itp. Podam przyklad odwiecznych dyskusji. Obecnie moja matka zaoferowala sie zostac dluzszy czas z naszym synem w domu. Poniewaz oboje pracujemy, przedszkole dopiero od Sierpnia, wiec jeden z dziadkow byl jedynym rozwiazaniem, niania sie nie sprawdzila. Jednego dnia, byla to sobota, pytam sie czy pojda moze na basen, dodalem ze babcia by z checia zobaczyla wnuka jak plywa. Uslyszalem ze lepiej nie, poniewaz wspomnialem babcie! I wtedy sie rozpetalo istne pieklo, z niczego, wypominanie ze ja wszystko i ciagle tylko dla mojej rodziny. Wspomne ze rok wczesniej jej ojciec byl u nas z wizyta i dla mnie naturalnym zachowaniem bylo zabranie go na basen razem z nami w roli “kibica” na trybunach, wydawalo mi sie ze ucieszy go to a mi w niczym nie przeszkadzalo. Czesto miewa hustawki nastroju, zmienia zdanie wielokrotnie, pojawiaja sie mysli samobojcze i te ciagle zaczepki, z cyklu ale tyle i tyle miesiecy temu, nikt z twojej wspanialej rodziny nie pomyslal by mnie poprosic do zdjecia na chrzcie. Gdzie w dniu uroczystosci, wyszla z kosciola w polowie mszy, po ktorej kazala mi sie zajac dzieckiem a sama wsiadla do samochodu i nie brala udzialu w niczym, to co wszyscy mieli koło niej wtedy biegac i prosic? Z tego tez zrobila scene, jaka to ona poszkodowana! Na kazdym kroku jest element manipulacji, potrafi mnie wyzwac od roznych jesli sie nie zgodze na zakup czegos. Bedzie tak dlugo zatruwac zycie az dopnie swego. Nie wiem jak okreslic jej zachowanie, moze to ja jestem ten chory i wszyscy z mojej, nawet dalszej rodziny, ktorzy juz nie chca z nia miec do czynienia. Łudze sie ze jest szansa na to by jej i nam pomoc. Prosze was o komentarze, rady, moze ktos sie znalazl w podobnej sytuacji. Dzieki, Krzysiek
×