Mam 21 lat i jestem w sumie nikim. Mam ciężką depresje i osobowość unikającą. Jestem sam i będę sam. Nigdy nikogo nie miałem ani nie będę miał, nie będę miał "tej swojej wymarzonej połówki na reszte życia". Lecze sie, ale nie wiem czy to coś daje. Niby mam wszystko, a jednak nie. Nie czuje sie szczęśliwy, samemu sobie pozostawionym. Boje sie cokolwiek zrobić by to zmienić. Chciałbym kogoś poznać, ale jednak obawiam sie i czuje lęk, bo przecież jestem nikim to jak ze mną można rozmawiać, znać mnie. Nie mam żadnego specjalnego hobby. Jak na nikogo przystało. Żyje tylko praca, dom, praca, dom. Nigdzie nie wychodze, bo nie mam z kim ani po co, bo to tylko spowoduje niepotrzebny strach. Chciałem zabić się, tak raz a porządnie, ale jednak nie zrobiłem tego. Czy trzeba dalej tak nędznie egzystować czy może zakończyć to.