Skocz do zawartości
Nerwica.com

dzikus

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dzikus

  1. Witam mam pytanko czy można dostac sie tam na NFZ a jak nie to ile to kosztuje. Ja byłem w MSWiA. Niestety do psychsiatry który orzeka-kto powinien cie leczyć czeka się miasiąc a ewentualnie na psychologa ponad pół roku. W tym czasie można sobie 180 razy zyły podciać... a raczej próbować. Dziś dostaem kontakt od znajomej że dobrym psychologiem jest pan P. K. namiary na priv ale umówię sie dzisiaj i powiem wam potem jak było. NA słowackiego przyjmują za darmo ale ludzi tylko mieszkających w jeleniej górze i pewnie kolejki są duże tel.757559199.... czyli ja się nie załapie a mieszkam obok na wsi. Chce byc szczesliwy chce żyć chce lecieć z wiatrem jeżeli ktoś z was tez, a czuje ze nie może to niech idzie do psychologa. Ja sie zbierałem jakieś 15 lat Teraz mam 28 i nie chce wiecej wegetować. Chce umieć dawać szczescie i chce je dostawać. :)
  2. bethi, Masz racje. Powinienem szukać w dzieciństwie... i szukałem już nieraz. Ogólnie moje problemy w zyciu i problemy z harakterem biorą się z ukształtowania harakteru włąsnie w dzieciństwie. Moi rodzice zawsze się kłucili nie mogli stworzyć "idealnej" rodziny ojciec do dziś dzien jest alkoholikiem... kiedys bił mamę ja to wszystko widziałem i zyłęm obok Ojca praktycznie nie mam a jak go mam to i tak nic z tego nie wynosze bo się nie da po tylu latach cierpienia. Moja mama zawsze starała się dla nas robić wszystko jak najlepiej ale ona sama ma ze sobą problemy co przełożyło się na relacje ze mną min. Ja byłem nadpobudliwym chłopcem o ile sie nie mylę mam (lub miałem nie wiem jak się do tego odnieść) ADHD. Teraz jak sobie myśle zawsze miałem problemy z komunikowaniem sie z ludzmi zawsze potrzebowałem "specjalnej troski" Nie umiałem nawiązac kontaktów towarzyskich. Zawsze byłem z boku. Teraz to widzę kiedy jestem już dorosły. Mimo to że jestem normalnym człowiekiem ponoć inteligentnym i przystojnym i wydawało by się ze nic szczególnego nie potrzebuje do szczescia to własnie ciągle szczescia mi brakuje. Nie radze sobie w życiu i wiem ze zawsze bede miał z tym kłopoty. Mam nerwice jestem nerwowy sytuacje w rodzinie doprowadziły ze raz mało nie przeszedłem za barykade... Nie wiem już jak sie ratowac czy jest szansa na normalne życie inne niż w ciągłym nieskończonym stersie na kalkulacjach co zrobić by było super zamiast się wyluzować i lecieć z wiatrem. Nie umiem tak i to raczej przez to nie potrafie pokochać. Problem tkwi nei w kobiecie ale we mnie. Nie jedna osoba doradziła mi bym poczekał że ta miłość (do obecnej mojej dziewczyny) przyjdzie sama. Jest mi z nią dobrze. Jest świetna pod wieloma względami, ale mam wyrzuty spotykając się z nią praktycznie jak kochająca się para ale bez mojej miłości. To moim zdaniem nie fair. Z drugiej strony czekałem cierpliwie az trafie na jakąs dziewczyne aż 4 lata chociaż miałem nie jedną "okazje" to dlaczego mam nie dac sobie szansy. Nie wiem co z tym zrobić Z góry dziękuje wam dziewczyny za rady i dzięki za przyszłe na które czekam. Sory za prywatę i krótki życiorys.
  3. Ciężko mi to jak kolwiek nazwać....ale mój problem polega na tym zenie potrafie się zakochać. Kiedyś zakochałem się w dziewczynie byliśmy razem ponad 2 lata potem poczułem ze wszystko co było co się działo było jakby wymuszone. Był okres że czułęm że ją kocham ze szczerze i z uczuciem mówie jej o tym natomiast z dnia na dzień wszystkim zaczeła mnie denerwować... miałem dosyć wszystkeigo co było z nią związane... dosłownie. Miałem zal do siebie ze to wszystko było w końcu w cierpieniach zerwałem ją miałem żal do niej i do siebie ze jej to zrobiłem ze zrobiłem to tez sobie. Powiedziałem sobie ze nigdy więcej nie zrobie nic na siłe że wszystko musi odbyć się "naturalnie" i poznałem dziewczynę a wsumie znałem ją od 20 lat ale teraz zaczeliśmy chodzić na spacery potem do kina etc wszystko było jak można sobei tego wymarzyć... w końcu pocąłowaliśmy się i od jakichś 2 miesięcy jesteśmy razem.... ale teraz znów zaczeło dziać sie to co z wczesniejszą dziewczyną było tak pięknie i cudownie a teraz czuje coś odwrotnego... Wiem można powiedziec ze to poprostu nie miłośc sęk w tym że jak myśłe o róznych kobietach jako o potencjalnych kandydatkach na dziewczynę każdą na starcie skreślam. W kazdej widze coś złego "mankament" w urodzie w charakterze w zachowaniu.... wiem ze to jest nie normalne i że problem tkwi we mnie z checią poszedł bym na terapię do psychologa ale nie stać mnei by płacić 100 zł za h wizyty. Na psychiatre z NFZ który okresli jak i kto powinien mnie leczyć trzeba czekać miesiąc. Na psychologa z NFZ pół roku. Pomóżcie prosze doradzcie coś... może GG lub mail lub tutaj. Z chcęcią porozmawiam i dokładnie przedstawie swoj problem.
×