Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ania226

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Ania226

  1. Strasznie żałuję:( Leki zrobiły mi taką wodę z mózgu,że nie wiem czy z tego wyjdę. Już kompletnie nie wiem co się ze mną dzieje.
  2. Ania226

    Czy leki mi zaszkodziły?

    Witam. Bardzo długo zbierałam się do napisania tego postu. Po prostu już nie wiem gdzie szukać pomocy,może jest tu ktoś kto przeżył coś podobnego. Mam 37 lat ,a choruję od 19 roku życia. Zaczęło się od nerwicy lękowej. Wtedy uczęszczałam na terapię grupową ,która postawiła mnie na nogi. Żyłam sobie spokojnie przez wiele lat ,aż w 2008 roku trafiłam do szpitala w Drewnicy z bardzo silną psychozą i podwyższonym nastrojem. Miałam chyba wszystkie możliwe urojenia. Rozpoznanie:zaburzenia schizoafektywne. Wyciągnął mnie z tego dopiero Klozapol. Po roku postanowiłam odstawić leki bo czułam się bardzo źle,bylam ciągle senna i miałam masakryczny apetyt. Nic się nie działo,czułam się dobrze,funkcjonowałam normalnie. Nagle 3 lata temu miałam nawrót prawdopodobnie nerwicy. Pojawiły się zawroty głowy,jakieś dziwne zaburzenia widzenia,co powodowało bardzo silny lęk. Latałam od lekarza do lekarza. Dziesiatki badań i nic. Postanowiłam wybrać się do psychiatry ,czego teraz bardzo żałuję:( Dostałam Aserin i lamotryginę,było coraz lepiej,ale mąż zaczął podejrzewać ,ze wpadam w hipomanię i poszedł ze mną do lekarza,który polecił natychmiast odstawić leki. Przez 3 miesiące czułam się dobrze,nie mając świadomości co nastąpi później... Objawy wróciły ze zdwojoną siłą,kompletnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Dostałam Sulpiryd,po którym straciłam emocje:( Lekarka,ktora wtedy mnie leczyła,stwierdziła ,że powinnam pogodzić się z moim stanem,ze prawdopodobnie już nigdy nie odzyskam satysfakcji z życia i ,ze mam uszkodzony mózg!Kompletnie się załamałam i kilka dni później trafiłam do szpitala. Na domiar złego po drodze dostałam bardzo silnego ataku tężyczki. Byłam tak wystraszona,że nie byłam wstanie wysiąść z samochodu ,a na izbie przyjęć nie mogłam nawet powiedzieć jak się nazywam. Kompletny paraliż:( W szpitalu po wielu próbach z lekami po, ktorych czułam się coraz gorzej przez przypadek podano mi Zolafren, który mnie uratował. Wyszłam ze szpitala w dobrym stanie,odzyskałam emocje i czułam się bardzo dobrze. Niestety po miesiącu wróciła anhedonia:( Poszłam do psychiatry i zaczęło się eksperymentowanie z kilkoma antydepresantami i wszystkimi mozliwymi stabilizatorami nastroju,bez efektu. Znowu wylądowałam w szpitalu. Wyszłam z gabapentyną i skierowaniem na oddział leczenia nerwic ,gdzie wytrzymałam tydzień ze względu na moją fobię społeczną. Zaczęłam terapię indywidualną ,która trwała prawie rok i nic mi nie dawała:( Kolejny lekarz przepisał mi Wellbutrin po którym miałam tak silny lęk,że wylądowałam w szpitalu. Kolejne leki na które bardzo ,źle reagowałam,miałam wrażenie,że popadam w jakiś obłęd,że tracę zmysły. Wyszłam ze szpitala z sześcioma psychotropami!Brałam między innymi Abilify, perazyne,Trittico,Anafranil,lamotryginę. Było kiepsko,ale do wytrzymania. Po jakimś czasie zaczęłam sukcesywnie odstawiać leki,bo naczytałam się o szkodliwości psychotropów i obejrzałam film ,,chemiczny spokój,, Postanowiłam odstawić Anafranil po którym pociłam się jak świnia:( Zrobiłam to z dnia na dzień bez konsultacji z lekarzem,potem odstawiłam Abilify i Lamitrin. Po miesiącu zaczęły się dziać ze mną cuda. Koszmarne objawy,ktorych nie jestem w stanie opisać. Miałam wrażenie,ze tracę świadomość,jakieś dziwne ataki bez lęku które przechodziły po Lorafenie. Nie mogłam spać bo wybudzały mnie okropne wrażenia w całym ciele. Najgorsze jest to,że nie wiem co się ze mną dzieje. Boję się,ze już z tego nie wyjdę,że to całe leczenie psychiatryczne zrobiło mi straszną wodę z mózgu. Strasznie boję się leków ,ale chyba jestem już na nie skazana,czuję się jak w pułapce:( od kilku dni biorę Zolafren i Lamitrin,ale nadal czuję się fatalnie. Mam problemy ze snem,podczas zasypiania i po przebudzeniu mam nieprzyjemne wrażenia w ciele i w glowie,jakby prądy,drętwienie,mrowienie . Nie potrafię juz nawet tego opisać. Strasznie nieprzyjemne uczucia. Od rana do wieczora analizuję swoje samopoczucie.Ta koszmarna anhedonia mnie wykańcza,nic mi się nie chce,nic nie cieszy,nic nie złości. Coś jest z moją głową nie tak,a ja nie wiem co:( Miewam myśli samobójcze,ale jednocześnie bardzo chcę żyć i wyzdrowieć. Nie chcę kolejny raz wylądować w szpitalu:(
×