Tak jak w temacie - mam wątpliwości co do sposobu prowadzenia swojej terapii. Piszę tutaj, bo nigdy wcześniej nie byłam na terapii, nie wiem, jak to powinno wyglądać, a jak nie. Do rzeczy - byłam dzisiaj na pierwszym spotkaniu. Nakreśliłam najpierw ogólnie problem. Myślałam, że terapeutka bardziej skupi się na tym, jak sytuacja wygląda obecnie i jakie właściwie mysli/uczucia mi towarzyszą. Zamiast tego skupiła się na wydarzeniach z mojej przeszłości - sprzed 2-3 lat, uparcie drążyła dlaczego wtedy zareagowałam tak a nie inaczej itd. Nawet mimo uzyskania odpowiedzi na swoje pytania dalej drążyła te wydarzenia sprzed 3 lat, tak szczegółowo, że wchodziła w szczegóły wg mnie nieistotne. Na razie nie dała mi żadnych wskazówek, zadań domowych, nic, po tej godzinie dopiero "umówiła się" ze mną na rozpoczęcie terapii.
Nie wiem, czy się w to pakować, bo czuję, że niepotrzebnie rozgrzebuje te stare wydarzenia i doszukuje się w nich nie wiadomo czego, a problem leży gdzie indziej. Do tego ma dosyć chłodne podejście, zero uśmiechu, jakiegoś pozytywnego nastawienia (nie wiem, czy terapeuta powinien pokrzepiać i nastawiać pozytywnie)?
Jakoś w ogóle nie mam ochoty na tę terapię wracać, bo mam wrażenie, że ona nic nie da z takim nastawieniem pani terapeuty.