Witam , mam 19lat I od jakiegos czasu czuje sie fatalnie . Zaczne od początku .
Wyprowadzialam sie od rodzicow I mieszkam z chlopakiem , ktory czesto wyjezdza w delegacje . Zostaje wtedy sama I rzadko wychodzę , chyba ze do szkoly . Moje samopoczucie zaczelo sie pogarszac (choć zawsze byłam pełna życia) . Zaczely naplywac dziwne mysli , ze jak wyjde z domu to cos sie stanie . Lezalam ciagle w lozku I mowilam sobie ze juz nie wstane . Z czasem bylo coraz gorzej , zaczely sie zawroty glowy I jakby cisnienie w glowie I uszach oraz mysli ze umieram . Ze zlego samopoczucia przerodzilo sie w jakies urojenia . Sprawdzilam w internecie ze zawroty moga byc od guza ... wpadlam w paranoje ze moge byc smiertelnie chora . Teraz kazdy bol jest zlym znakiem , wszystko sprawdzam na internecie I wszystko zwiastuje nowa smiertelna chorobe . 2 miesiace temu ciocia zmarla na stwardnienie boczne zanikowe , a teraz ja sie boje ze moge miec to samo , pojawily sie nawet drgania miesni charakterystyczne dla tej choroby (przeczytalam ze moze to byc tez nie dobor witamin) . Nie wiem co mam robic , czy sobie faktycznie wmawiam , czy mam sie martwic ... (Dodam ze za 2tyg mam wizyte u psychiatry )