Osobiście u siebie zauważyłam, że medytacja ma na mnie kojący wpływ i sprawia, że zaczynam się... sama do siebie uśmiechać! Od kiedy ją porzuciłam (przerwa ok. 1msc) to znowu powrócił ten lęk przed niektórymi wydarzenia w moim życiu. Zagryzam zęby i nadal staram się walczyć z nimi, jednak jest to ciężkie i bez medytowania łapię sinusoidy tzn. mam chwile kompletnego załamania, gdzie muszę się wyryczeć. Potem jakoś leci, ale... muszę do niej wrócić, bo nie chcę, żeby życie minęło mi "jakoś"...