Skocz do zawartości
Nerwica.com

WhatTheHellisGoingOn

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez WhatTheHellisGoingOn

  1. Hej. Nie wiem od czego zacząć, może najlepiej od początku? Bywałam na tym forum wcześniej, to nie jest u mnie nowy problem. Mam 19 lat, przechodziłam już wiele natręctw: religijnych, czystości, grzechu, życzenia komuś śmierci... o duchach i opętaniach już nawet nie wspomnę, to dopiero były jazdy. Ale przechodziłam też nerwicę na punkcie orientacji. Nie pamiętam, kiedy dokładnie się zaczęło, może rok temu, półtorej, góra dwa. To był okres, gdy odkryłam strony pornograficzne. Zauważyłam, że podniecaly mnie w nich kobiety, masturbujące się... Wtedy zrodziła się myśl: czy to jest normalne? (do dziś się zastanawiam!). A za tą jedną poszły kolejne i tak się zaczęło. Trwało to tydzień, potem kilka miesięcy spokoju (w międzyczasie inne natręctwa) i znowu! Kolejne serie były szczególne, bo kręciły się wokół natrętnej koleżanki z liceum. Generalnie uwzięła się na mnie. Non stop łaziła za mną, drąc buzię na cały korytarz z tekstami typu ,,hej przyjaciółko". Później przeszła w złośliwe i jednocześnie durne docinki. Do tego ten sukowaty wyraz twarzy... Od początku budziła we mnie lęk. Ale w którymś momencie nerwica postanowiła się aktywować i cała moja uwaga toczyła się wokół pytań: czy koleżanka jest we mnie zakochana? A czy ja lubię ją? czy jestem homo?... Z drugiej strony wiedziałam, że homo nie mogę być, bo przecież damn... całe życie podobali mi się chłopcy. Odkąd pamiętam marzyłam o ślubie, dzieciach i mężu - tym jedynym. Ale wiadomo- dla tego ustrojstwa to nie argument. Wielokrotnie się sprawdzałam, pytając się i dyskutując z samą sobą, czy aby na pewno nie podoba mi się kobieta siedząca obok ? Wiele razy były sytuacje, że w obecności jakieś laski nagle poczułam się wewnątrz inaczej. Nie umiem tego opisać, ale pierwsza myślą było, że jestem lesbijką. Do tego wiele razy zdawało mi się, że kobiety mnie podniecają. Generalnie sytuacje się powtarzały. Nerwica wracała, wymieniała się z innymi natręctwami itp itd... Aż do teraz. Hmm... Nie pamiętam od czego dokładnie się zaczęło, ale chyba sytuacja znajoma - nagle zdaje mi się inna kobieta podobać. I było to chyba przy jednym teledysku, popularnej obecnie piosenkarki. Poczułam się jakoś inaczej. Nie jest to uczucie, jakby ktoś ci się podobał, A jednocześnie kojarzy się tylko z tym! Przeraziłam się, ale udało mi się uspokoić. Potem podobne akcje. Zaczęły przypominać mi się rzeczy z przeszłości. 6 klasa podstawówki, zmieniłam szkole. W nowej dziewczyny były bardzo śmiałe i otwarte (przytulanie, całusy w policzek, po przyjacielsku). Wtedy takie zachowania jakoś mnie peszyły, czułam się dziwnie, momentalnie napływ gorąca. I poniekąd tak mam do dzis. Czuje się nieswojo, niekomfortowo w podobnych sytuacjach, czy gdy jakaś jest za blisko... I teraz pytanie: czy to NORMALNE, czy jednak to czego obawiam się najbardziej? Zaczęłam przypominać sobie inne różności i obecnie nie potrafię sobie przypomnieć, czy zanim nabawiłam się nerwicy miałam, tak jak dziś nagłe uczucie, jakby mi się jakaś dziewczyna podobała.. Bo jeśli tak - dla mnie wyrok jest jednoznaczny (( z tych zastanawiających mnie rzeczy: zawsze (?) oglądając filmiki z porodami , czułam jakaś ekscytację. Nie wiem czy to było podniecenie, ale hmmm... efekt podobny. I kuuuuuurrr... co się tu dzieje! W obecnej sytuacji nie boję się, że jestem homo, a tym razem BI! I co gorsza, Nie potrafię sobie przemówić do rozsądku. Dziś nie czułam w ogóle lęku, jakbym się poddała, a wtedy zaczynam się zastanawiać, czy nie zaakceptowałam bycia bi. Co jeszcze mogę powiedzieć? Przeraża mnie to. Myśl, że mogę być biseksualna przyprawia mnie o szybsze bicie serca i poczucie, jakby kończył się świat. Tak strasznie tego nie chcę. Od razu zaznacze, że nie mam nic do osób przeciwnej orientacji, akceptuję ich, kilku moich przyjaciół jest homoseksualnymi. Ale tak cholernie się boję, wylewam łzy i tracę godziny na rozmyślanie, czytanie forum i robienie testów na HOCD. Od zawsze marzyłam o prawidzwej miłości. Raz byłam zakochana, niestety nieszczęśliwie. Ostatnio poznałam kolesia... jest świetny, nawet przystojny, ale mimo wszystkich pozytywnych aspektów nic do niego nie czuję. Gada się przemiło, ale nie ma tego ,,oho, ten gość mi się podoba". Klasycznie, o czym mogłam pomyśleć dziś? ,,Nie podoba Ci się, bo nie jesteś hetero, dlatego nic do niego nie czujesz..." Ludzie, mieliście coś podobnego? ((( sil już brak, A obecnie nie mam fizycznie czasu na pojęcie do lekarza. Byłam raz. Babka powiedziała, że mam zespół leku uogolnionego, co jak dla mnie jest błędne, bo nie mam żadnego z objawów tego zaburzenia... W chwilach stresowych nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie, kto mnie pociąga, która płeć. Jak pomyślę o tym to umieram ze strachu, zaczynam się załamywać. Dziś pomyślałam, czy chciałabym przełączyć opcję w Tinderze na dziewczyny i jakoś nie widziało mi się ocenianie ich ż perspektywy innej niż ,,ta wygląda ładnie, ta ma krzywy nos, nie podoba mi się jej styl..."... a z kolei wcześniej, jak pomyślałam sobie o takowej randce z laską itd, to poczułam, że chcę O.o ? I to mnie tak przeraziło... nawet nie jestem w stanie tego opisać. Żyć się nie chce po takich momentach ( Ktoś ma jakieś rady bądź odpowiedzi na moje pytania?
×