Moja przygoda z benzodiazepinami trwała na szczęście krótko. Ok. 3 miesiące temu po raz pierwszy zacząłem leczenie psychiatryczne. Dostałem 1 mg dziennie Lorafenu, który miał działać nasennie i łagodzić skutki uboczne wprowadzenia antydepresantów. Miałem wówczas silne zaburzenia lękowe, nie mogłem normalnie spać, budziłem się w środku nocy. Trafiłem na mądrego psychiatrę, który stwierdził że 2 tygodnie lorazepamu to maksimum. Potem odstawiałem stopniowo po połówce tabletki. Do długofalowego stosowania zostały mi tylko antydepresanty. Cieszę się, że się nie uzależniłem tym paskudztwem, bo w połączeniu z moimi objawami to by mnie chyba zamknęli w wariatkowie.