Skocz do zawartości
Nerwica.com

NieMamJużSiły

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia NieMamJużSiły

  1. Piszę chyba tylko dlatego, żeby zapisać "progress" :)) Odkryłam dzisiaj, jak wiele z moich problemów jest nerwicowych... i że nie wmawiam sobie nerwicy, żeby ukryć swoją "prawdziwą" orientację. Prawdopodobnie rano o wszystkim zapomnę i spanikuję, ale teraz cieszę się z mojego małego (dla mnie sporego) zwycięstwa! Zauważyłam, że nn faktycznie wybiera sobie moje wspomnienia, miesza w nich i ubarwia. Do niedawna miałam strach, że może sobie wmawiałam pociąg do facetów. Nie potrafiłam jednoznacznie stwierdzić, czy mnie podniecali i bałam się, że tak naprawdę nic nie czułam. Dzisiaj z zaskoczeniem stwierdziłam, że były takie sytuacje, które ewidentnie potwierdzają mój pociąg do płci przeciwnej, a które wypierałam lub umniejszałam podczas panikowania. Nn wmawiała mi, że ich nie było albo że były słabe. U mnie problemem było to, że wiedziałam, że leciałam na facetów, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć silniejszego podniecenia. Dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego, że to tylko nn chciała mi namieszać. Cóż, libido mi siadło. Ale zaczynam odzyskiwać nadzieję, że wróci. :)) Podoba mi się bycie z facetem i nie chcę go zmieniać. Życia. Faceta też, nie ważne czy na kobietę, czy na innego mężczyznę ^^ Może to nic, ale dla mnie uświadomienie sobie, że to co czułam, było prawdziwe i wcale sobie tego nie wmówiłam oraz że nie kłamię mówiąc, że kocham Pawła, jest naprawdę cudownym uczuciem. :) (strasznie mi głupio, że piszę takie "głupoty", ale tak bardzo się cieszę!)
  2. Witam. Czytam i czytam, a mimo wszystko mam wrażenie, że czuję się coraz gorzej. Dlatego pomyślałam, że napiszę o sobie i może wy mi powiecie, co myślicie na temat akurat mojej sprawy. Jak nietrudno się domyślić, mam lęk przed byciem homoseksualistką. Sprawa zaczęła się dość dawno, bo ze 3 lata temu, choć miewałam długie, lepsze okresy, więc nie do końca coś z tym robiłam. Byłam u psychiatry, ale raczej lipa: dał mi leki, które za bardzo nie skutkowały i właściwie nic mi nie mówił poza "przepiszę pani leki"... Właściwie lęk zaczął się od sylwestra 2015. Kumpele tańczyły, a ja sobie siedziałam. Nudziło mi się niesamowicie, a od dłuższego czasu czułam się znerwicowana. Wtedy coś poczułam. Uwaliłam sobie, że to podniecenie i że na pewno jest spowodowane tańcami koleżanek, bo przecież nikogo innego nie było, tak? Spanikowałam strasznie. Nie miałam ochoty do nich podchodzić, a już tym bardziej nie chciałam ich dotykać! To było strasznie dziwne. Tego samego wieczoru koleżanka powiedziała, że jest lesbijką. Powiedziała, że wiedziała to właściwie od zawsze, więc to mnie uspokoiło... na chwilę. Potem zaczęłam panikować "a co jeśli ja też odczuwałam pociąg do kobiet?" albo "może dopiero teraz zaczęłam"? Właściwie nigdy nie miałam przygód homoseksualnych. Pamiętam dokładnie ze dwie, trzy sytuacje: że jak byłam młodsza, to patrzyłam w Fakcie na końcówkę gazety z nagą kobietą, że bawiłam się lalką i udawałam, że była klątwa, że nie ma ciuchów. Od razu to olewałam, bo w sumie wydawało mi się to jakieś takie... dziwne. Z resztą, nawet nie pomyślałabym, że jestem homoseksualistką. Pamiętam jeszcze moje pierwsze zauroczenia, gdy miałam z 9 lat. Zawsze chciałam mieć chłopaka. Już od tamtego czasu notorycznie zakochiwałam się w nich. W gimnazjum również się nie martwiłam, w większości w liceum też. Ba, w gimnazjum miałam znajomą homoseksualistkę i normalnie się z nią zadawałam. Teraz to nie wchodzi w grę, bo panikuję, że ta się we mnie zakocha i będzie chciała się do mnie dobierać. Nawet tamtej znajomej unikam i niedobrze mi się robi, gdy ją widzę (bez urazy, nie czuję obrzydzenia nią, ale czuję strach, który sprawia, że mi niedobrze). W liceum koleżankom powiedział ich znajomy, że myślał, że są lesbijkami. Wtedy zaczęłam się martwić, że może tak pomyśleć o mnie chłopak, w którym byłam niesamowicie zakochana wtedy. Nie robiłyśmy ze znajomymi nic dziwnego: rozmawiałyśmy, przytulałyśmy się od czasu do czasu na powitanie. Teraz wiem, że to było normalne, ale wtedy się martwiłam, że on tak pomyśli i mnie nie będzie chciał. Przestałam się przytulać do koleżanek na powitanie itd, żeby przypadkiem nie zobaczył i nie stwierdził, że nie miał u mnie szans... Potem koleżanka na koloniach powiedziała, że się przespała z koleżanką i że bała się, że jest homo, choć okazało się, że jest bi. Wtedy zasiała we mnie ziarnko niepewności... "A co jeśli...?" Wtedy też pamiętam, że po raz pierwszy sprawdzałam, czy odczuwam pociąg do kobiet, czy do mężczyzn. Właściwie od tego momentu się zaczęło, ale wtedy aż takiej wagi nie przywiązywałam do tego, bo wiedziałam kim jestem i czego chcę. Dopiero ta feralna noc sylwestrowa... W każdym razie trwało to tylko semestr maturalny i minęło. Nadal miałam dystans do kobiet, ale już nie panikowałam. Właściwie od pierwszego lęku mam niesamowity dystans do kobiet i boję się z co ładniejszymi rozmawiać, bo boję się, że poczuję do nich pociąg... Ale wtedy też poznałam Pawła (imię robocze, ma na imię inaczej). Przy nim silnie odczuwałam pociąg (no tak, mokro mi się robiło, gdy koło niego siedziałam), a do tego tak dobrze mi się z nim gadało! Panika niestety wróciła przy gorszym semestrze na studiach w zeszłym roku. Teraz znowu. Tylko że teraz od roku jestem z Pawłem, więc doszedł lęk, że mogłabym go zranić. Jestem pewna, że go kocham. Tego nie chcę podważać. Ale strasznie się boję, że okazałoby się, że jednak jestem lesbijką, i że go stracę. Czytałam forum i czułam, że mocno się utożsamiałam z piszącymi tutaj ludźmi. Sprawdzałam też inne artykuły, głównie anglojęzyczne. Uspokajały mnie... do czasu. Bo po jakiejś godzince czy coś takiego wracał lęk. Przykładowo, ktoś pisał, że jest facetem i kocha kobietę, ale boi się, że jest homo, a ktoś mu napisał, że to HOCD, to byłam spokojna... Ale zaczęłam sobie uwalać, że "co jeśli tak naprawdę nie kochasz Pawła, tylko sobie to wkręcasz, żebyś nie musiała zaczynać związku z kobietą?". Zanim zaczęłam czytać, wiedziałam, czego chciałam. Jednak z każdym uspokojeniem przychodziło "a co jeśli jednak tak nie jest?". Szczerze? W większości ten strach odczuwam, gdy podejrzewam, że któraś kobieta jest homoseksualistką i boję się, że zacznie się do mnie dobierać, a ja zacznę analizować. Nie boję się, że bym spróbowała - jestem przekonana, że bym ją odepchnęła - tylko że zaczęłabym się zastanawiać, czy aby na pewno tego nie chciałam. Boję się patrzeć na kobiety, żeby czegoś nie poczuć, jakiegoś podniecenia. Sprawdzam w internecie zdjęcia lesbijek (nie nago) i zdjęcia facetów, przy kobietach w którymś momencie panikuję i wyłączam, a przy facetach, gdy się podniecę, jest okay i uspokaja mnie to, tylko... No właśnie. Po jakimś czasie jest "a co jeśli to tylko wmawianie?". Powiem jeszcze może o Pawle. Jest naprawdę wspaniały. Wie o wszystkim. Naprawdę dobrze mi z nim zarówno w życiu, jak i w łóżku. Jeszcze nie uprawialiśmy seksu tak całkowicie, ale robiliśmy inne rzeczy i on niesamowicie mnie podniecał. Kocham go bardzo i jeszcze do niedawna zastanawiałam się z nim nad imionami dla dzieci i ślubem... hah. Teraz zastanawiam się tylko nad tym, czy go nie zranię. Panicznie się tego boję, ale też nie chcę go zostawiać. Zerwanie już było za nami, miesiąc za nim płakałam i nie mogłam myśleć o nikim innym. Próbowałam nawet gadać z innymi facetami, ale on ciągle wracał mi do głowy... Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, że on jest tylko moim kolegą i nie mogę się do niego eee... dobierać. Szczerze, to już zapomniałam, jak było, zanim miałam te lęki. Czy gdyby mnie pociągały kobiety, to nie próbowałabym szukać z nimi bliskości? Nie pamiętam, żebym była zakochana w kobiecie, zanim to się zaczęło, a w mężczyznach zakochiwałam się co chwilę. Do dzisiaj pamiętam, jak przyniosłam w liceum książkę i z ekscytacją opowiadałam przyjaciółce, że znalazłam sobie w niej idealnego faceta. Czy to mogą być lęki? Bo odczuwam coś na kształt podniecenia, gdy patrzę na kobiety, gdy sobie przypomnę o tym, że się boję... Do niedawna nie miałam z tym problemu, bo pociągali mnie też faceci (między moimi trzema fazami lęku byłam kilka razy zakochana, nie licząc mojego Pawła), ale teraz kompletnie zapominam to uczucie, które czułam przy facetach, którzy mi się podobali! Z Pawłem w sypialni zaczęłam mieć problemy, bo bałam się, że mnie nie podnieci... Dopiero gdy o wszystkim zapominałam, czułam się dobrze. Dodam jeszcze, że od dziecka miałam różne lęki, które mnie trzymały krócej lub dłużej (śmierć kogoś z rodziny, czasem wydzwaniałam milion razy, żeby się upewnić, że wszystko z nimi okay; to, że mogłabym kogoś zadźgać bez kontroli; opętanie, ciągle sprawdzałam, czy w najbłahszej piosence czy czymś takim nie ma jakiegoś przekazu satanistycznego i czy nie czuję się dziwnie - czułam się). Strasznie boję się też, że jak pójdę do lekarza, to on mi powie, że jestem homo i będę musiała zostawić Pawła, a tego bym nie przeżyła... Wcześniej bałam się głównie ze względu na siebie: bo zawsze chciałam mieć faceta i w głowie mi się nie mieściło, że mogłabym chcieć być z kobietą, nawet sama się zastanawiałam z miesiąc temu, dlaczego kobiety są z kobietami (głupio to zabrzmi, ale uwielbiam penisa mojego chłopaka). Teraz jednak doszedł Paweł i boję się dodatkowo ze względu na nasz związek. Tak bardzo, bardzo go kocham...
×