Miło mi będzie Was poznać, cieszę się, że się tu znalazłam. Chętnie podzielę się swoim doświadczeniem.
Niekoniecznie z terapii, bo więcej chyba złego niż dobrego z niej wynikło. I jest to skutek zgadywania rozpoznań przez psychologów a nie rzetelnych testów. Stąd np. terapia ukierunkowana na budowanie więzi a nie na rozwiązanie problemu. Inna terapia skoncentrowana na moim 10min spóźnieniu podczas gdy dla mnie ważne było, że za chwilę stracę pracę.
Były osoby, które pokazały mi drogę i były to psycholożki a nie psychoterapeutki.
Lęk dalej mi towarzyszy, może już nie jako fobia społeczna ale jako bonus do depresji i ciągłe napięcie pośpiech niepokój, że coś się wydarzy przez co nie mogę się skupić. Ale ostatnio odkryłam tabletki z passiflory z dodatkiem fasoli Ignacego, melisy i waleriany. Po zażyciu jednej zauważyłam, że zaczynam żartować i się śmiać, uporczywe zamartwianie się gdzieś się ulotniło a jechałam przecież na rozmowę o pracę. I to ta mała tabletka sprawiła, że uświadomiłam sobie, po raz pierwszy w życiu, że jestem fajną dziewczyną zdolną do uśmiechu tylko zniewoloną lękiem dlatego chodzę jak kiszony ogórek . Zrozumiałam też, że przysypana jestem realnymi złymi doświadczeniami[/b]. 17 strat pracy z przyczyn do końca mi nie znanych, chore dzieciństwo, samotność, mobbing w pracy...Passiflora i nagle wiem, że dziś byłabym kimś innym. Kimś kto nie rozpamiętuje i nie rozdrapuje tak egocentrycznie swoich ran. Jestem znerwicowana bo mam ranną psychikę, boli mnie ona a trudno być skupionym na życiu gdy coś boli. Wiem, że człowiek wyleczony z nerwicy to ten kto interesuje się światem, życiem, innymi, tym co jest do zrobienia czyli skupiony jest na zewnątrz. Nie potrzebuje skupiać się na wnętrzu bo ma w nim porządek. Ja chciałabym wyjść z siebie, ze swojego cienia, z bólu. A najbardziej mnie boli, że jestem świadoma życia, które się toczy obok mnie. Jestem zazdrosna o ludzi, którzy biorą życie takie jakie jest...kolejna ciąża a brak pieniędzy, strata pracy, kłótnia z mężem...idą dalej. Nie mają życia idealnego, mają kiepskie ale wcale nie zapadają się w depresję, żyją dalej bo życie jest jak ten przysłowiowy papier toaletowy. Kto im powie na koniec, że nie zdali egzaminu z życia?
Człowiek wiecznie się martwi, że czegoś nie ma, jak ma to się martwi, że to straci i tak w koło Macieju. Przepis na depresję....