Witam Was.. Pierwszy raz trafiłam do psychiatry, chociaż powinnam juz dawno temu, ale nie o tym. Od 3 tygodni biorę mozarin 10 mg rano i na noc 1/3 trittico. Leczę depresję oraz zaburzenia lękowe. Pierwszy tydzień brania leku to była jakaś masakra, na samą myśl mam dreszcze, kolejne 2 tygodnie to była bajka, najlepsze 2 tygodnie mojego zycia. Byłam spokojna, zrelaksowana, miałam chęci i siłę do zycia. wkroczyłam w 4 tydzień brania leku i to się skończyło, zderzyłam się z rzeczywistością, jakby ktos mnie walnął w twarz, powrócił smutek, bezsenność i cała beznadzieja.
Wiem, że trzeba dać sobie trochę czasu na rozkręcenie leku, ale czy to koniec? czy to miłe uczucie minęło bezpowrotnie? czy zostanie te uczucie że lek nie działa, czuje się jakby nic mi nie pomagał.
Czy to normalne po takim czasie?
Wydaje mi się i wszędzie jest tak napisane że on dopiero powinien zacząć działać a u mnie już przestał?