Skocz do zawartości
Nerwica.com

czlowiek1

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez czlowiek1

  1. hej, co do nerwicy i powołania to polecam jeszcze przeczytać tekst "Jak nie zostałam karmelitanką?" https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2247,jak-nie-zostalam-karmelitanka.html może wielu osobom pomóc :-)
  2. Cześć, to mój pierwszy post tutaj. niemalże od dziecka zmagam się z nerwica natręctw, ale dopiero dzięki mojej Narzeczonej (teraz Żonie) uświadomiłem to sobie. Do rzeczy - chcę żeby ten post był, krótki i konkretny Nerwica doszła do mocnego stadium gdy zacząłem się zastanawiać nad ślubem, nagle wpadła mi myśl "jeśli jeszcze się nie zdecydowałem, to może małżeństwo nie jest drogą dla mnie, może powinienem być księdzem". POWINIENEM to słowo klucz, nie było żadnego "chcę". Jestem wierzący i staram się być blisko Pana Boga, jednakże nigdy nie chciałem być księdzem. Odkąd pamiętam chciałem mieć Żonę i dzieci, gdy poznałem moją dziewczynę (teraz już Żonę) chciałem tego jeszcze bardziej. Po długim rozmyślaniu, słuchaniu kazań o rozeznawaniu powołania itd. podjąłem decyzję o ślubie i się oświadczyłem. Podejmując decyzję czułem, że to droga dla mnie. Od zaręczyn do ślubu minęło ok. 1,5 roku i ten czas był dla mnie mega ciężki. Nerwica nie dawała za wygraną i nawet w dniu ślubu, na początku Mszy Ślubnej bałem się, że usłyszę z Nieba Głos Boży mówiący: "masz być księdzem" - nie musicie mi tłumaczyć jaki to absurd, teraz to wiem, ale wtedy bardzo się bałem i przez to nie dopuszczałem Pana Boga do siebie. Bałem się, że Pan Bóg nie pozwoli mi na małżeństwo i że karze mi być księdzem. Chcę powiedzieć tylko tyle: przez nerwicę najadłem się mega dużo strachu i nie mogłem w pełni cieszyć się najpiękniejszym dniem w moim życiu, ani przygotowaniami do tego dnia. Zmarnowałem wiele pięknych chwil zadręczając się i zamartwiając, teraz bardzo tego żałuję. Na koniec powiem jeszcze swoje zdanie na pewien temat (to tylko moje zdanie, nie musisz się z nim zgadzać i się nim kierować): 1. Nie ma możliwości żeby Pan Bóg przestał kogoś kochać nawet jeśli ktoś odrzuciłby jakąś propozycję Bożą (powołanie lub drogę życiową) 2. Pan Bóg nie powołuje strachem tylko miłością i ja czuję niesamowitą miłość do mojej Żony i codziennie dziękuje Panu Bogu za zaszczyt bycia mężem tak fantastycznej osoby 3. Jak mawia ks. Pawlukiewicz "jeśli kochasz to nie możesz się pomylić w powołaniu" - jeśli chcesz wziąć z kimś ślub z prawdziwej miłości i chcesz dobra dla tej osoby to moim zdaniem to jest powołanie, jeśli chcesz wziąć ślub żeby się pokazać lub żeby zrobić komuś na złość to możesz pobłądzić (polecam przesłuchać konferencję ks. Pawlukiewicza - "Quo vadis? ...czyli o życiowym powołaniu z ks. Piotrem Pawlukiewiczem") P.S niestety post wcale nie jest krótki :)
×