Skocz do zawartości
Nerwica.com

xxyyzz123

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia xxyyzz123

  1. Nawet nie wiem jak zacząć. Głównie chodzi o to, że psychiatrzy w polsce są do dupy. Do swojego chodzę już rok a nic mi to jakoś specjalnie nie dało. Może dlatego, że nie jestem jakoś specjalnie szczera? Ale co on mi może powiedzieć? Mnie sie nie da pomóc, to jest stan, z którego się nie wychodzi. Ale do rzeczy. Zdiagnozowano u mnie depresję po paru typowych pytaniach. Już na pierwszej wizycie wypisał mi leki i zaczął straszyć, że jak na następnej wizycie dalej będzie tak samo to mnie zamkną. Głupia łysa menda. Do następnej wizyty nie doszło. Kto chciałby siedzieć w wariatkowie? Nie jestem AŻ TAK chora żeby mnie zamknąć.. chociaż może? Dwa miesiące później próbowałam skończyć swoją marną egzystencję. Do tego radykalnego kroku przygotowywałam się coś koło 4 lat. Oczywiście potem było "co ludzie we wsi powiedzą" więc wszelakie informacje zostały zatajone niczym w strefie 51. Tak naprawdę to ŻADEN psycholog, psychiatra czy kij tam wie kto nigdy nie dowiedział się co tak naprawdę mi po głowie chodzi. Postaram się nie rozwijać za bardzo ale będzie ciężko. Od dzieciaka jestem co najmniej dziwna. Jako parolatek słyszałam głosy i miałam wymyślonych przyjaciół. Niby każdy przez to przechodzi więc to pomińmy. Dostałam opierdziel i skończyłam manifestować to że widzę i słyszę różne rzeczy. W 2 klasie podst. głupie szuje mnie nastraszyły tak, że do dzisiaj boję sie luster. Do 4 kl miałam ciągłą manie prześladowczą. Ciagle miałam wrażenie że ktoś za mną łazi, że mi się przygląda, że do cholery jasnej na mnie czycha za rogiem. Dodatkowo hehe w 2 klasie byłam maltretowana przez kolegów z klasy. Wyłudzali ode mnie pieniądze, popychali mnie, ubliżali, bałam się wyjść na ulice. W 2 klasie w marcu urodził się ten mały gnój. Coś co potocznie nazywa się "siostrą". Nawet jak to piszę to mam mdłości. Ale ohyda. Nienawidzę jej do dzisiaj i na zawsze, tak jak wszystkich żyjących i pełzających kaszojadów. Odkąd się urodziło mam wiecznie przewalone przez TO. Od 4 klasy mam ciągle obniżony nastrój, pewnie to ta "depresja". Pewnie dlatego się targnęłam rok temu w 2017 w sierpniu na swoje życie. Nie widze sensu, wszystko mnie (przepraszam próbuję trzymać fason ale sie nie da) wkurwia i mam dość. Od sierpnia 2017 też biorę leki Asentra 50mg i gówno mi daje. Lekko ograniczyło huk w tym pierdzielonym łbie. Conajmniej jak młot pneumatyczny przy megafonie, super nie? Ciągła agonia wewnątrz mnie i walka o to żeby przetrwać i się nie zabic ani nikogo innego. <---- A co do tego. Czy to normalne że mam ochotę wypruć ze wszystkich flaki? Serio. Kurwa mówie wam ludzie mam taką ochotę kogoś zabić że wow. Czuję się jak jakiś psychol jak jadę tym ciasnym gorącym autobusem i mam wewnętrzną ochotę kogoś zadusić na śmierć, albo kogoś z klasy. Nienawidze każdego człowieka na tej ziemii. A najgorsze jest to że matka się mnie pyta "kochasz mnie?" a ja nie wiem co odpowiedzieć, bo przecież nie powiem jej nie, co nie> Bo szczerze to ja nic nie czuje. Kompletnie nic nie czuje do tych ludzi. A nie powiem jej nie bo wiadomo jak to jest. Od małego zawsze spotykałam się z ignorancją ze strony "matki". Nigdy mi nie mówiła jak innym dzieciom że mnie kocha czy coś. NIGDY. Nie przypominam sobie. Nie cierpnie jak mnie ktoś dotyka. Nie mam problemy z notorycznym kłamaniem i kradzieżą. Nie mam ludzkiego sumienia, no chyba że do zwierząt. To jedyne co szanuję i czego nigdy bym nie zraniła. Dlatego pytania do was psychiatrzy co mi jest? Oprócz tego że czuje sie jak śmieć i równocześnie wyżej od reszty społeczeństwa. Oprócz tego że nie mam moralności ludzkiej i nikogo nie jestem w stanie kochać. Oprócz tego ze chcę umrzeć i zabić wszystkich w około. Oprócz tego że cały czas chodzi mi po głowie żeby się okaleczyć i pookaleczać innych. Proszę o pomoc tych których nienawidze bo się boję. boje sie samej siebie
  2. Witam. Albo raczej może "hej"? Mam tyle lat co Ty :). W sumie to nie wiem co powinnam ci tutaj odpisać ale coś może zaraz wymyślę haha. Twój wątek dosyć mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że na tej ziemi istnieje jeszcze ktoś taki jak Ty. Dzisiejsza młodzież raczej jest już zarażona znieczulicą i nic tylko palić, pić i pyskować rodzicom bo to jest przecież takie "zajebiste". Ale to staro zabrzmiało, chociaż taka prawda. Raczej ci nie napiszę, że jestem taka jak Ty, bo było by to kłamstwo ale myślę, że w pewnym stopniu jesteśmy podobni. Napewno w nieufności. Też zawsze mam wrażenie, że wiecznie nikt mnie nie rozumie. Bo dla mnie nie liczy się hajs, zajebiste auto, dom na 300m^2 i podwórko na 400ha. Cóż mi z tego wszystkiego? Dlatego, że nie myślę jak moi rówieśnicy nie mam z kim pogadać, nie ma kto mnie zrozumieć. Czasami chciałabym po prostu iść gdzieś do lasu w piękny słoneczny dzień, usiąść w cieniu, włączyć sobie jakąś spokojna nutkę i posiedzieć bez nikogo odizolować się od nich, od tego okropnego, egoistycznego społeczeństwa, które na każdym kroku próbuje zniszczyć dobra natury. Ludzie nic nie potrafią docenić. Nie ma co się tu z Ciebie śmiać, ja problemu nie widzę. Jeśli mam być szczera nie zdziwiłabym jakby twoi znajomi zareagowali tak jak mówisz, takie pokolenie, choć może nie wszyscy ? Nie uważam że jesteś niezrownowazony, prędzej już ja sama podchodzę pod lekkiego psychola i zwyrodnialca haha. To zupełnie normalne że masz swoje przekonania, ze czujesz tak a nie inaczej., że czujesz przywiązanie do przyrody (btw. ja też, witam w klubie, może spotkamy się na wecie haha ^-^). Trochę co prawda niepokoi mnie ta nie ufność w stronę tego, że nikt cię nie rozumie ale ja też to rozumiem bo mam podobnie tylko w większym nasileniu. Ja już KOMPLETNIE nie mam ŻADNYCH znajomych bo się odcięłam, w końcu i tak nikt nie pojmie tego co czuje. Przemieszczenie się do świata o jakim marzę jest w sumie jedynym czego tak naprawdę chce. Spokoju i kogoś kto pojąłby mój tok myślenia o ludziach i świecie. Nie chce żebyś to odebrał jako brak zainteresowania czy lekceważenie Ciebie, bo jakbym nie chciała to bym nie napisała A Ty byś dalej obgryzal paznokcie ze zdenerwowania . Jeżeli masz ochotę na jakikolwiek kontakt to odpisz, jeżeli nie też to zrozumiem; wiem że nie jestem zbyt interesująca osoba, jeżeli chcesz się po prostu komuś wyżalić to też możesz napisać chciałabym dowiedzieć się o tobie czegoś więcej, zainteresowałeś mnie, o Nieznajomy . Jest to moja szczera chęć rozmowy. Chce zobaczyć co ci tam w duszy gra ^^. Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję że się odezwiesz bo może nareszcie miałabym z kim porozmawiać ^^. Ps. Nie myśl też sobie, że pisze do Ciebie bo nie mam nikogo innego i po prostu chce Cię wykorzystać. Wielu ludzi za taką mnie ma czego po prostu nienawidze.
  3. xxyyzz123

    Nawrót depresji

    Witam. Jestem na forum raczej nowa, to mój pierwszy wątek. Mam depresję, choruje na nią od pięciu lat, a ja sama mam 17. Niektórzy mogą powiedzieć że to być może niemożliwe żebym zachorowała jak miałam 12 lat ale wtedy się to wszystko zaczęło. Przez ten cały czas się strasznie męczyłam, okaleczałam, a 14 sierpnia 2017 roku miałam próbę samobójczą. Było ze mną już tak źle, że nawet lekarz rodzinny zauważył mój stan i wypisał skierowanie do psychiatry. Pierwszy raz byłam 7 lipca 2017 i to wtedy lekarz przepisał mi Asentre 50mg i Atarax 50mg. To właśnie tą Asentrą próbowałam się zabić w sierpniu. Kiedy wypłukano mi żołądek i spędziłam noc w szpitalu, przewieziono mnie do psychiatry dyzurujacego, który proponował mi oddział ale się nie zgodziłam. Kilka dni później znowu byłam u psychiatry, tym razem innego niż tego który przepisał mi leki i od około 24 sierpnia systematycznie zażywam Asentre 50mg co wieczór, ponieważ mnie za bardzo usypiała i doraźnie Perazin 25mg, jak mam stany lękowe i boję się iść do szkoły. Mam pytanie do kogoś kto też chorował i być może, pomoże mi ktos odpowiedzieć czy możliwy jest nawrót depresji po wyleczeniu? Czy takie nawroty atakują z większą siłą? Czy są gorsze od pierwotnego zachorowania? Nie chce znowu przez to przechodzić, boję się że jeżeli to wróci to coś komu zrobię lub sobie. Aktualnie mój stan jest w miarę możliwości dobry, nie okaleczam się ani nie mam myśli samobójczych. Po prostu żyje jak normalny człowiek, chodzę do szkoły i próbuje z tego wyjść ale strasznie boję się nawrotu. Dziękuję od razu za wszystkie odpowiedzi i pozdrawiam.
×