Skocz do zawartości
Nerwica.com

pytajacy111

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pytajacy111

  1. Probojemy na nowo. Porozmawialismy, prosila mnie zebym nie mial do niej pretensji, gdyby to jednak nie wypaliło, ale nie zakladamy, ze tak będzie. Ja jej powiedzialem, ze na pewno nie wchodzi w grę koleżensywo, bo wiem, ze bym tak nie potrafil. Widze, ze rowniez przejmuje inicjatywę. Sama sie do mnie odzywa, normalnie sie zachowuje w mojej obecnosci. Z tym, ze nie wiem na ile to jest naturalne. Ale tego sie nie dowiem poki co...
  2. Z tym, że padły słowa, że powinniśmy się rozstać, a po ostatnim spotkaniu to ja miałem przemysleć czy będę umiał się zdystansować i ja miałem się odezwać. Miałem to zrobić wczoraj, ale myslę, że to zrozumie
  3. No własnie najgorsze jest to, że nie wiem czy już to nie wygasło na amen. Chociaż mam nadzieję, że nie
  4. Witam. 2,5 miesiąca temu poznałem dziewczynę przez internet. Stety/niestety na drugim spotkaniu wylądowalismy w łóżku. Obawiałem się, że może się to zakończyć przedwcześnie, ale okazało się, że tak nie było i im bardziej się poznawaliśmy, tym więcej uśmiechu zacząłem widzieć na jej ustach. Sama sie upewniała czy aby na pewno nie jestem z nią dla łóżka. Powiedziałem, że pod żadnym pozorem ma tak nie myśleć. Bardzo się wtedy ucieszyła. Wiem, że była w długoletnich związkach i wiem też, że jeden z facetów pod koniec związku potrafił nią szarpać. Mocno ją sobą zaintrygowałem. Podobała jej się moja elokwencja, to ze jestem sympatyczny, dowcipny, potrafiacy wszystko załatwić. Przyznała, ze nie pamięta kiedy ostatnio dostała od faceta kwiaty, i nie przypomina sobie kto ostatnio jej coś ugotował. W łóżku też jej się podobało, potrafiła okazać mi w nim sporo czułości. Zaczęła nosić nawet moje zdjęcie w portfelu. Aż nagle coś się posypało po naszej rozmowie telefonicznej. Wyznałem w niej lekko podchmielony, że jestem roztrzęsiony, bo boję się ją stracić. A powiedziałem tak, bo równo rok wcześniej zerwała ze mną kobieta, która mnie sobą oczarowała. Była prawdziwą damą, ale i femme fatale. Po tym jak przyjechałem, a pracuję delegacyjnie, zauważyłem, że okazuje mi mniej czułości, musiałem sie niemal prosić o przytulanie, całusy, wykazywała mniej chęci na łóżko. Dalej u niej sypiałem, ale to juz nie było to samo. Aż w koncu w niedzielę, gdy miałem wrażenie, ze od rana mnie ignoruje, nie wytrzymałem i odbyłem z nia ważną rozmowę. Zapytałem czy coś do mnie czuje, powiedziała, że nic i nie wie jak bedzie. Gdy zapytałem co by było, gdybym wyszedł i już mnie wiecej nie zobaczyła, to się rozpłakała i powiedziała: "tęskniłabym, ale tak bedzie lepiej". Po 4 dniach, tzn. wczoraj zadzwoniłem do niej, odebrała, powiedziałem co do niej wciąż czuję, ze mi jej brakuje, i że uważam, że czasem łatwo jest cos zaprzepaścić, łatwo jest coś stracić, a potem długo żałuje się swojej decyzji. Zaproponowałem spotkanie, łagodnym głosem zgodziła się. Z rozmowy wyniknęło, ze ona na chwilę obecną nic do mnie nie czuje, na początku mogło to być zauroczenie. Ale bardzo lubi moje towarzystwo i nie wie czy cos z tego bedzie czy nie. Wystraszyła sie mojego uczucia i nie chce mnie skrzywdzić jak okaże się, ze to nie to. Mówi, ze mozemy spróbować, ale musiałbym się bardziej zdystansować. Ja powiedziałem, że to przemyślę, bo nie wiem czy bede potrafił (wydaje mi się, że tak), ale musze mieć pewność, że mnie nie przekreśla, a tylko tak mówi, żeby mi potem było łatwiej jak mi powie "narazie". Powiedziała, że mnie nie przekreśla. W międzyczasie twierdzi, ze jestem super facetem. I tego nie rozumiem, bo słyszałem to juz wiele razy, ale nic z tego nie wynikało. Wszyscy mi mowia, ze za bardzo sie staram, ze za bardzo chcę. Ale czy to źle? Co mam zrobić? Wiem, że ona jest fajną osobą, mamy ze soba wiele wspólnego, wiele pasji nas łączy i nie chciałbym jej stracić. Z tym, że friendzone nie wchodzi w grę. Proszę o pomoc.
×