Skocz do zawartości
Nerwica.com

Basiasia

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Basiasia

  1. Witam, Długo się zastanawiałam czy się tutaj odezwać, spontanicznie założyłam dziś konto i oto jestem... Przepraszam, jeżeli moje wypociny będą zbyt chaotyczne. Mam 25 lat i nie radzę sobie w życiu. Mój problem zaczął się już w gimnazjum. Odkąd pamiętam zawsze musiałam coś komuś udowadniać, miałam bardzo niską samoocenę. Kiedy odnosiłam w czymś sukcesy, szybko pojawiały się negatywne myśli, które gasiły mój entuzjazm. Mimo wszystko zdałam maturę, poszłam na studia i skończyłam licencjat. Po 3 latach stwierdziłam, że chciałabym zacząć nowy kierunek, który mnie interesuje. Myślałam, że w końcu odnajdę swoją drogę. No i tutaj zaczyna się początek moich problemów. Idąc na nowy kierunek zdawałam sobie sprawę z różnicy wieku między mną a innymi (4 lata). Nie przeszkadzało mi to, nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktu. Mój problem jest taki, ze czuje się za głupia na te studia. Od paru miesięcy jest coraz gorzej, odstaje od reszty, nie potrafię się skupić na niczym. Pomimo tego, że się uczę, mam co chwilę poprawki. Czuje się z tego powodu beznadziejnie. Najgorzej gdy przyjdzie mi odpowiadać ustnie... Trzęsę się i nie potrafię zbudować zdania. Wykładowcy patrzą na mnie jak na "dziwny przypadek". Znajome chwalą się, że potrafią przyswoić materiał wieczór przed egzaminem i dostają 5... Ja staram się poświęcać więcej czasu i mimo to nie zaliczam. Kierunek, który miał być dla mnie nadzieją, potwierdza tylko to, że jestem głupia. Ostatnio zawaliłam poprawę ustną. Razem ze mną odpowiadały jeszcze inne osoby, strasznie się zestresowałam i nie potrafiłam wymówić słowa. Wyszłam na idiotkę, wykładowca mnie wyśmiał... Wróciłam do domu i przepłakałam kilka dni. Dodatkowo mam problem z publicznymi występami. Nawet czytając z kartki, rozmazuje mi się tekst, trzęsą mi się nogi... Przecież to nie jest normalne! Dodatkowym problemem jest moja nerwica lękowa. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Najchętniej nie wychodziłabym z domu, nie pamiętam kiedy ostatni raz coś mnie cieszyło. Żyje z dnia na dzień, snuje się po domu. Tracę ochotę na wszystko. Nie mam hobby, jeżeli za coś się zabieram to po czasie rezygnuje, bo uświadamiam sobie, że nie podołam. Ludzie z mojego otoczenia co chwilę wypominają mi mój wiek. Uważają, że powinnam już dawno żyć na własny rachunek, mieć męża i dzieci. Mieszkam z rodzicami, którzy mnie wspierają, ale czuje, że mają mnie już pomału dość. Znajomi na około, już zaręczeni albo po ślubach, a ja nie potrafię się odnaleźć w życiu. Przez to, że nie mam faceta jestem na językach wszystkich w rodzinie - "No bo jak można w takim wieku, być dalej samą!" Chodzę do pracy, która mnie nie satysfakcjonuje. Zawsze nisko mierzyłam, więc nie szukałam nawet czegoś lepszego. Widziałam, że nie poradziłabym sobie. Wybieram pracę, w której nie muszę obsługiwać ludzi. Kiedyś dorabiałam w restauracji i przy podawaniu czegokolwiek strasznie trzęsły mi się ręce. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Do niczego się nie nadaje. Słabo mi się robi jak mam pomyśleć o mojej przyszłości. Najchętniej skończyłabym ze sobą, ale nawet w tej kwestii nie mam odwagi. Naprawdę chciałabym się jakoś ogarnąć życiowo, ale czegokolwiek nie zrobię wszystko się wali. Proszę napiszcie mi co mam robić... Czy to już jest depresja? Podzielcie się swoimi opiniami na ten temat.
×