Cześć
Nazywam się Bartek,i mam mega kłopot żeby wziąć się w garść,od jakiegoś czasu całkowicie nie mogę się skupić na czymkolwiek. Przeprowadziłem się jakieś pół roku temu z małej mieściny do Poznania i całkowicie się pogubiłem w swoim życiu. Mój umysł płata mi filge,cały czas widzę bezsens życia,doskwiera mi samotność,chociaż chcę wychodzić do ludzi to boję z nimi rozmawiać,chcę się zakochać i może nie widząc sensu życia sam dla siebie,może mógłbym żyć dla kogoś i czerpać z tego radość,a od jakiegoś czasu tylko zamykam się w swoim pokoju i rozpaczam nad tym jak marnuję się każda godzina mojego życia.Wiem że to pewnie jakieś objawy depresji, na poprawę humoru ma wpływ tylko alkohol z którym ostatnio przesadzam,nie wiem jak wyjść z tego błędnego koła,czuję się już zmęczony tym i brak mi motywacji zeby rano wtać z łóżka i zrobić cokolwiek,mam wrażenie że żyję za karę,jednocześnie chcąc żyć pełnią życia. Nie zawsze tak było,ale od jakiegoś czasu wszystko widzę w szarych kolorach.
Czy ktoś też przerabiał taki okres,jak z tego wyjść,na prawdę potrzebuje pomocy,a moi rodzice i przyjaciele tego nie rozumieją