Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jimmy40+

Użytkownik
  • Postów

    110
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Jimmy40+

  1. Jest ktos chętny jutro na spotkanie? Jesli chodzi o mnie, to skoro Heledore odwołała swoją obecność, to można zmienić godzinę, jesli komuś pasuje inna. Wiem, że czasem trudno wyjśc z własnej muszli, ale wszyscy wiemy też, że często potem mamy poczucie satysfakcji z pokonania własnych ograniczeń.
  2. Heledore, z chęcią sie spotkam, tylko że nie wybieram sie na Marsz. Nie przepadam za duzymi skupiskami ludzkości :-) Zatem wymyśl, w jaki sposób moglibyśmy sie spotkać po marszu, mam nadzieję w szerszym gronie, w którego imieniu stawiam to pytanie. Informacje o samym Marszu są skąpe, cały czas nie podano trasy. Miejsce zbiórki w Ogrodzie Saskim świadczy, że prawdopodobnie "metą" będzie Pałac Prezydencki, choć moim zdaniem właściwszy i bardziej medialny byłby Sejm. Pamiętam, że jesteś spoza W-wy, więc zapewne masz dokładny plan dnia. Sprobuj podac godzine i miejsce. Zaproponowałbym 14.30 (ale trudno przewidzieć, o której marsz siezakończy). Co do miejsca - najlepiej jakaś kafejka w pobliżu Pałacu Prez. Nie wiem, na ile dobrze znasz tamte okolice. Skontaktujmy się na PW, żeby tu nie mnożyc wpisów, a o ostatecznych ustaleniach poinformujemy szerszą publicznośc. W międzyczasie szersza publicznośc mogłaby w tym wątku dać znać, czy jest zainteresowana :-) Pozdrawiam
  3. Będę jutro o 16.00 w Łazienkach. Świetny pomysł na urokliwe miejsce. I koncert. Super. Doprecyzuję, w porozumieniu z Anią40, że chodzi o wejście od strony Alej Ujazdowskich, na wprost pomnika Chopina (od strony Alej Ujazdowskich sa trzy wejścia, chodzi o to środkowe). Do jutra.
  4. Mała korekta: zdałem sobie sprawę, że za tydzien jest Wielka Sobota. Ale możemy sie spotkac w tygodniu, po pracy.
  5. No, to stało sie. Spotkanie doszło do skutku i możemy uznac, że udało się reaktywować starą, dobrą tradycję. Jak wartościowym i wpływającym korzystnie na psychikę doświadczeniem jest możliwośc wygadania się przed kims, kto doskonale rozumie... nie musze chyba nikomu tłumaczyć. Kto nie był, ten będzie sie mógł przekonać za tydzień, bo mam nadzieję, że teraz będzie już łatwiej podążać za dobrym przykładem. Naprawdę warto. Ponawiam moją propozycję indywidualnej pomocy w zmotywowaniu, bądź dotarciu na spotkanie, jeśli ktos czuje, że chciałby, ale przegrywa z lękami/fobiami. W razie potrzeby piszcie na PW (sprawdzam regularnie). Psychciu , dzieki za inspirujące spotkanie! A nieobecni, zwłaszcza Panie, ale i Panowie też, mogą żałować, że Cię jeszcze nie poznali
  6. Dla przypomnienia: miejscem spotkania jest pub Południk Zero, ul. Wilcza 25. Sobota, 24 marca, godz. 19.00. Wszyscy czujcie się zaproszeni
  7. Psychciu, zmieniłes własnie awatar. Stałem się świadkiem przez przypadek Jestem chętny na spotkanie w sobotę. Godzina 19.00 może być? Jeśli chodzi o zaburzenie, jestem lękowcem, który od pewnego czasu zdaje się utrzymywac na powierzchni.
  8. Spotkanie było, ale cieszyło się, nazwijmy to, skromnym zainteresowaniem. Oprócz mnie, przyszła Ania40, za co chciałem jej podziękować i przeprosić, że się minęliśmy. Nie czekałem samotnie do 18.00, bo zmarzłem w lokalu bez ogrzewania (awaria). Ale za dwa dni znów sobota, więc może się uda Jeśli komuś bardziej pasuje niedziela, albo piątek po pracy, niech zgłosi propozycję. Jestem zdania, że warto wystartować nawet w dwie/trzy osoby, żeby dać zachęcający przykład.
  9. Dziś mieliśmy "dwutygodnicę" od ostatniego (nieodbytego) spotkania, które cieszyło się, że tak to nazwę, niesymetrycznym zainteresowaniem :-) Troche jest mi niezręcznie znów wystepowac w roli spiritus movens kolejnej imprezy. Byłbym wdzięczny, gdyby ktos mnie zastąpił w tej roli. Obiecuję być gorliwym poplecznikiem :-)
  10. Jimmy40+

    Nasze wewnętrzne dzieci

    alice23, zacytowałem kluczowy fragment Twojej wypowiedzi. Oczywiście, uważam go za kluczowy, biorąc pod uwagę CAŁOŚĆ Twojej wypowiedzi i w tym kontekście rozpatruję. To, że "nie potrafisz..." jest zrozumiałe wziąwszy pod uwagę Twoje bardzo wczesne dzieciństwo (na długo jeszcze przed rozwodem rodziców) i późniejszą traumę bycia molestowaną. Niestety nie zmienisz wyuczonych schematów myślowych bez terapii. I to jest głównym celem mojego przesłania pod Twoim adresem. Jeśli tego nie zrobisz, niepożądane sytuacje życiowe zaczną się niestety namnażać. Nie skończy sie na tym, że nie potrafisz utrzymać stałego związku i że żywisz niemożliwe do zrealizowania oczekiwanie, że ktoś "odpowiedni" da Ci poczucie bezpieczeństwa (czyli "wyłączy" stany lękowe, które odczuwasz), ale o to, że nerwica będzie anektować także i inne obszary Twojego życia: szkołę, pracę, miejsca publiczne, itd. I, niestety, przekażesz te schematy myślowe swoim dzieciom (zrobisz to podświadomie), mimo, że teraz najprawdopodobniej myśl o posiadaniu dzieci napawa cie niechęcią - to się zmieni, zapewniam, jak będziesz koło trzydziestki. Wierz mi, bo mówię z własnego, (niestety) znacznie bogatszego niż Twoje, doświadczenia. Przeszukaj moje wątki, nie ma ich wiele. Są w większości poświęcone poważnemu potraktowaniu stanów lękowych, jako okoliczności kładącej się cieniem na CAŁE życie. Pozdrawiam i życzę odnalezienia właściwej drogi do szczęścia. To nie jest tak, że Twoj los został nieodwołalnie naznaczony. Wszystko można zmienić, choć wymaga to sporo ciężkiej pracy. Ja to traktuje jak największe życiowe wyzwanie.
  11. Jimmy40+

    Nasze wewnętrzne dzieci

    lily994, zaufaj terapeucie i nie spiesz się. Rzeczywiście może być tak, że wspomnienia sa zbyt świeże. Czytałem o tym, że jeszcze do niedawna nie zdawano sobie z tego sprawy, że skutecznośc terapii PTSD jest większa, gdy następuje po naturalnym okresie "żałoby". Dzis terapeuci maja juz tę świadomośc i przystępuja do interwencji "naprawczej" nawet po kilku miesiącach. Wczesniej dokonuja interwencji "wspomagającej żałobę". Przypuszczam, że w przypadku nerwic lękowych nie będących wynikiem stresu pourazowego jest podobnie. Czyli musi upłynąc jakisz czas naturalnej "żałoby", który też dzieli sie na etapy. Jest dużo informacji w necie na ten temat. Życzę sukcesu w terapii i dzięki za miłe słowa
  12. Jimmy40+

    Nasze wewnętrzne dzieci

    Apek, czytajac Twoj opis, nie odnajduję w nim okoliczności wzbudzających lęk. Sam napisałes "było cudownie". A fakt pęknięcia bańki nie oznacza, że cos nieprzyjemnego stało sie z wewnętrznym dzieckiem. Po prostu rozłączyliście połączenie. Zapewniam Cię, że Twoje wewnętrzne dziecko ma się dobrze, nic mu sie nie stało i gdy tylko znajdziesz sposób, by ponownie nawiązac kontakt, będziecie się równie dobrze bawić. Czas na poziomie dziecka płynie zupełnie inaczej, ono sie nie zniechęci do Ciebie za to, że odzywasz się po (w Twoim rozumieniu) zbyt długiej przerwie. Także do dzieła! Przeczytaj podlinkowany przeze mnie w poprzednim poście artykuł, to się dowiesz, jak to zrobic bez wspomagania chemicznego.
  13. nvm, to można bardzo prosto rozróżnic. Wystarczy, że wyobrazisz sobie, jak sie bedziesz czuł, gdy to coś zrobisz: - jeśli będziesz czuł wyrzuty sumienia - to tym czymś była kompulsja - jeśli nie będziesz miał negatywnych odczuć, to wyobraź sobie, jak się będziesz czuł, gdy tego NIE zrobisz - jeśli wyrzuty sumienia, to znaczy, że uległbyś pokusie unikania lęku charakterystycznej dla NN. Ważne, żeby zrobić to w takiej właśnie kolejności, bo łatwiej w pierwszym kroku odrzucić kompulsje (wyrzuty sumienia sa silnie wyczuwalne). W odwrotną stronę rożnie może być i uwikłasz się w niepotrzebne rozkminianie. A gdybyś stosując właściwą kolejność mimo to wikłał się w nadmierne rozkminianie, to znaczy, że masz natręctwa na bazie natręctw. Czyli Twoje Ego weszło na wyższy poziom samookłamywanie się ( okłamywania Cię, jeśli wolisz ). Taka sytuacja dowodzi wysokiej inteligencji, choć należy popracować nad jej produktywnym ukierunkowaniem.
  14. Jimmy40+

    Nasze wewnętrzne dzieci

    Na wstępie chciałem Wam pogratulować, że udało Wam się ustalić, iż problem dotyka nieszczęśliwego wewnętrznego dziecka. Wiele osób (nawet na Forum) nadal błądzi. Po drugie, chiałem sie podzielić spostrzeżeniem, że choć ja NIE jestem DDA/DDD, a mimo to mam TE SAME napady lekowe, jak większośc osób DDD, których posty tu czytałem. Wypływa stąd POZYTYWNA nauka: to nie destrukcyjni rodzice zgotowali Wam ten los (choć wiem, że się wycierpieliście i nie jest moim celem pocieszanie, że "nic sie nie stało"). Przeciwnie, stało się, ale znam wiele dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych (patologie sądowe), którzy są dziś szczęśliwymi, "normalnymi" ludźmi. Zatem to NIE dysfunkcja rodziny jest JEDYNYM i DECYDUJĄCYM czynnikiem. I bardzo dobrze, że tak nie jest, bo to daję NADZIEJĘ. Gdyby było odwrotnie, czyli winna byłaby WYŁĄCZNIE dysfunkcja w przeszłości (w dzieciństwie), to nic z tym dzis nie moglibysmy juz zrobić. A możemy cos z tym zrobic i to wiele. Choć nie jest to trywialne. Dla mnie jest to największe życiowe wyzwanie. Tu jest ciekawy i przekonująco napisany artykuł na ten temat. Czytałem go dwa razy, z przerwą pomiędzy sesjami i zawsze w tym samym miejscu artykułu wilgotnieja mi oczy. Zatem cos, do jasnej ciasnej anielki, musi byc na rzeczy. Artykuł jest długi, ale warto doczytać do końca. http://kimjestem.pl/wewnetrzne-dziecko/
  15. Heledore, dzięki za dobrą wiadomość, zatem czekamy do kwietnia. To już niedługo wkuuporr, podaj tylko datę, jak juz będziesz ją znał Możemy też porozmawiać telefonicznie lub Skype. Nie musimy czekać do lata. Szczegóły na PW. A jeśli chodzi o pozostałych Nerwusków z Warszawy, to kto chętny na spotkanie w ten weekend? Tylko powoli, Kochani, nie pchać się wszyscy na raz. Co za ludzie, jak Boga kocham!
×