Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ventage

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ventage

  1. Ludzie nie są dobrzy albo źli. Są szarzy, gdzieś pomiędzy. Tak mi się przynajmniej wydaję. Jeżeli chodzi o mnie to mój ojciec mówił żebym nie bał się tego, co może mnie nigdy nie spotkać. Tak właśnie było, jeżeli chodzi o złych ludzi. Nigdy nikogo takiego nie spotkałem. Wiem, że mój problem tyczył się raczej źle dostrojonego do świata odbiornika aniżeli złego świata. W podstawówce człowiek jest jak plastelina, często rządzi temperament. Zawsze są jednostki silne i słabe. A ich siła i słabość często zależą od przyjętych zasad, priorytetów, wychowania, doświadczeń. Sądzę, że nikt nie rodzi się złym.
  2. Witam. Mam 20 lat. Odkąd pamiętam mam w sobie różnego rodzaju lęki. Zacznę od podstawówki, choć wcześniej też pojawiały się irracjonalne lęki, na przykład o to, że mamie stanie się coś po drodze do domu... W podstawówce byłem energicznym i uśmiechniętym chłopakiem, bardzo lubiłem towarzystwo i miałem mnóstwo znajomych. Choć często zdarzało mi się "pajacować", postawiłem wówczas teorię, że to pewien sposób na odreagowanie strachu. Bo w środku często czułem strach. Głównie przed innymi ludźmi, którzy mogliby być źli, agresywni. I choć nigdy w życiu nic naprawdę złego (jedynie nieprzyjemne incydenty, które wyolbrzymiałem) mi się nie przydarzyło, to trwało. Apogeum nastało, kiedy podzieliłem drogę z podstawówki do domu na strefy zagrożenia. Każdej przypiąłem indeks zagrożenia. A życie toczyło się dalej. Byłem już większy, pewniejszy siebie, lęk przed innymi zniknął. Nie, lęk nie zniknął. Zmienił swoją postać, ewoluował wraz ze mną. Myślałem, że to przez moją wrażliwość, wrażliwy umysł, który zbyt często wyolbrzymiał i niepotrzebnie się nakręcał. Kolejny przystanek na mapie to strach związany z chorobami. Pojawiał się on również w podstawówce (podczas meczu piłki nożnej, kiedy miałem 10 lat trzymałem rękę na sercu z myślą, że tak szybko bijący narząd może oznaczać zawał. A choroby nowotwore odfiltrowałem wtedy tłumaczeniem, że niedawno leżałem długi czas w szpitalu i miałem wtedy robione badania - wyszło by coś. Później nie dało się tego filtrować. Przechodziłem przez fazy lękowe tyczące się różnych chorób, od zawału, czerniaka, kilkudziesięciu nowotworów (które "studiowałem"), po najnowsze: choroby psychiczne. Właśnie, psychika. Kiedyś myślałem, że strach w moim sercu, czy umyśle zrodził się nad wanną. Nad wanną, gdy miałem może 6-8 lat, i rozmyślając o świecie przyszła mi myśl, że nic nie ma. Że istnieje nic. Że nic nie istnieje. To chyba do tej pory najstarszniejsza myśl jakiej doświadczyłem, ponieważ ją "poczułem". Teraz strach rodzi się cały czas, na nowo. Czasem mam wrażenie, że potrafiłbym sobie wmówić, że boję się ciemności. Ale to nie ciemność, a lęk związany z myślami. Ostatnio pojawiły się myśli przez które zdecydowałem się napisać na tym forum. Myśli związane z tym, że mógłbym zrobić komuś coś złego. Za chwilę dołączyły takie, że mógłby to być ktoś z mojej rodziny. (przypomniał mi się film Amityville), rzecz jasna nie mógłbym tego zrobić. Mam w sobie mnóstwo empatii i współczucia. Wolałbym chyba sam umrzeć. I mój strach chyba o tym wie, bo atakuje coś co jest jeszcze ważniejsze. Takie myśli czasem są natrętne. Choć nie przychodzą często i potrafię je zagłuszyć to sam ich promyk, potrafi wprawić mnie w przykry nastrój. A potrafią one nadejść zupełnie niespodziewanie. Nie wiem co powinienem teraz zrobić. Zawsze sam się z tym męczyłem, a teraz czuję, że cały czas przegrywam. Przegrywam życie, bo to bardzo na nie wpływa. Mój charakter, mój lęk. Cierpi też na tym moje życie towarzyskie. Moja była dziewczyna, którą znam 5 lat sugerowała mi niedawno abym skorzystał z pomocy specjalistów. Zna mnie jak nikt inny, podzielałem jej zdanie. I tak o ile, gdy mam cięższy jestem gotów pójść i prosić o pomoc; tak gdy czuję się dobrze pojawia się coś co mnie oddala od tej decyzji. Może jest tutaj ktoś kto miał podobne problemy co ja o mógłby się wypowiedzieć. Cieszę się, że mogę tu napisać o tym co mówiłem tak niewielu, dla tak wielu. Pozdrawiam wszystkich, którzy tu dotarli i życzę wszystkiego dobrego. :)
×