Dzień dobry,
Chciałabym się przywitać, jestem tu nowa, chociaż z lękiem borykam się już od jakiegoś czasu. W zasadzie odkąd pamiętam (a mam lat aż 40) miałam skłonności do nerwicy lękowej, ale mimo to funkcjonowałam dość dobrze... Aż do momentu 2 lata temu gdy dopadł mnie pewien problem zdrowotny... na szczęście niegroźny dla życia, ale obniżajacy jakość życia i - co gorsze - nieuleczalny. Od tamtej pory zwłaszcza w sezonie zimowym walczę z narastającym niepokojem, lękiem, a także objawami hipochondrycznymi.
Nie wiem, jak poradzić sobie z codziennie rosnącym niepokojem. Lampka wina wieczorem to rozwiązanie doraźne. Rok temu brałam przez kilka miesięcy escitalopram... wyciszył moje lęki, byłam spokojniejsza, ale odstawiłam go z powodu działań niepożądanych. W tej chwili nie biore niczego i czuję, że się sypię wewnatrz. Psychiatra zapisała mi Duloxetine, ale po dwóch dawkach zrezygnowałam z zażywania tego leku, gdyż działania uboczne były dla mnie nie do przejścia. Teraz dostałam receptę na fluoksetynę (Seronil), ale mam zaczać zazywac te tabletki dopiero po powrocie z urlopu za granicą. Próbuję więc trwać, ale jest mi bardzo ciężko.
Na zewnątrz funkcjonuję dośc dobrze, mam męża, którego kocham, dwójkę dzieci. Tylko ten ciągły strach, lęk, złe przeczucia - rozbija mnie wewnętrznie. Do tego mój prawdziwy problem zdrowotny, przez który straciłam większa część radości z życia. To nie ułatwia sprawy. Dziękuję, ze mogłam się trochę wygadać...