Skocz do zawartości
Nerwica.com

hehehe87

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia hehehe87

  1. Bo przy niej czułem się bezpiecznie, rozumiała mnie i akceptowała. Ja tego nie doceniłem i uciekłem, wmówiłem sobie, że ja jej robię krzywdę swoimi zaburzeniami. Bardzo ją szanuję i cenie i wtedy myślałem, że jak odejdę to będzie szczęśliwa niż jakby miała się ze mną męczyć. Pewnie źle zrobiłem, bo zaraz ktoś powie, że skoro tak ja darzyłem uczuciem, to nie powinienem jej zostawiać tylko dać jej szanse, żeby mnie wspierała i pomogła w tym. To prawda, ale są dwa punkty widzenia i ja w danym momencie widziałem to tak jak zrobiłem. Nie wiem, czas pokaże co będzie. Na pewno chciałbym z nią porozmawiać i wszystko dokładnie jej wyjaśnić, bo wtedy nie rozmawialiśmy, bo w niej było dużo emocji jak i we mnie. Może tylko potrzebuje tego, żeby jej wszystko opowiedzieć, żeby ze mnie zeszły wyrzuty sumienia.
  2. Już pojąłem i podjąłem decyzję, że zmieniam się dla siebie, dla swojej przyszłości. Poderwanie jej na nowo, to będzie dodatek, a nie główny cel. W piątek wyszedłem do klubów z kumplami i mocno mnie wypchnęli do przodu w poznawaniu kobiet. W ciągu 30 min poznałem 4 kobiety, ale z żadną nie wymieniłem się numerem. Zwykła luźna rozmowa i chwila tańca. To mi pokazało, że mogę poznawać nowe dziewczyny. Kompletnie przestałem myśleć o mojej byłej, a zadowolenie i radość z tego co zrobiłem i co mogę zrobić jest wspaniała. Tzn. była wspaniała, bo dziś znów wszystkie wspomnienia wróciły, ale w mniejszej intensywności.
  3. Jest tragedia.. teraz dopiero widzę jak bardzo jestem zaburzony wewnętrznie. Wiedziałem, że jestem DDA, ale nie widziałem w sobie aż tak dużych problemów. Siedem lat wcześnie miałem nerwicę lekową i wyszedłem z niej psychoterapią, wpajaniu dużej wiedzy z książek i własnej pracy ze swoim mózgiem. Sądziłem, że jest wszystko w porządku, ale ta sytuacja pokazała, że DDA jest cięższym problem niż mi się wydawało. Cierpię niesamowicie za to. Codziennie wszystkie wspomnienia wracają, wszystko mi ją przypomina. Ale daje jej spokój, nie męczę. Byłem na dwóch spotkania z terapeutą, wykonałem test na DDA i zobaczymy co dalej. W pierwszej kolejności chce zawalczyć o siebie, o swoje szczęście wewnętrzne. Następnie jak będę czuł, że się ogarnąłem to spróbuję nawiązać z Nią kontakt jak normalni znajomi. Mam nadzieję, że zmiany będą tak widoczne, że to zauważy, a ja odzyskam atrakcyjność w jej oczach. Nic na siłę nie będę jej przekonywał do sobie, jeśli uzna, że nadal ją zainteresuje, to może sama wróci. W końcu bardzo szczerze mnie kochała i wiem, że tak nie mogła tego wymazać z siebie. Podejrzewam, że jej nowy facet jest może tylko tzw. 'plastrem' na ranę po mnie. Ale to wszystko czas pokaże. Póki co skupiam się nad zmianą siebie :)
  4. No tak wiem, sam to przyznaje. Dałem jej spokój, nie chce żeby wróciła, szczerze życzę jej szczęścia! Ja mam teraz tylko swój wewnętrzny problem, którego nie umiem rozwiązać.
  5. Witam. Byłem z dziewczyną 7 miesięcy w związku. Ona bardzo o mnie się starała, była kochaną osobą, nie kłóciliśmy się, troszczyła się, akceptowała to że mam takie problemy i co najważniejsze kochała. Ja jestem DDA i ciężko było mi okazać te same uczucia, nie umiałem, bałem się. Bałem się, że i tak mnie zostawi nie tylko ze wzgledu na DDA, ale też, że była młodsza ode mnie o 9 lat (21 lat). Wmówiłem sobie, że ona będzie chciała korzystać z życia i jestem tylko "na chwilę". Przestraszyłem się tego i uciekłem, nie chciałem cierpieć jak by ewentualnie mnie rzuciła więc ja to zrobiłem. Strasznie to przeżyła, przez dwa miesiące jeszcze do mnie się odzywała i była zainteresowana co ze mną się dzieje. Ja tego tak nie przeżyłem, poczułem, że zeszła ze mnie jakaś presja. Miałem lekkie wyrzuty sumienia i żal, że tak postąpiłem, ale nie wpływało to na mnie aż tak negatywnie. Po dwóch miesiącach cisza nastała i uznałem, że się pogodziła ze wszystkim i mi wybaczyła. Minęły 22 dni i oznajmiła światu, że jest w nowym związku. Uderzyło to we mnie jak piorun. Poczułem w środku wielki ból, żal, wyrzuty i rozpacz. Kolejnego dnia miałem urodziny i wysłała mi życzenia. Zapytałem czy nowy facet dba o nią. Powiedziała, że tak, jest idealnie, troszczy się i w końcu daje jej to czego potrzebowała. Zabolało jeszcze mocniej, aż za mocno. Rozsypałem się wewnętrznie. W nowym roku, złożyłem jej życzenia i po chwili napisała, że go kocha i żebym jej tego nie zniszczył, bo juz raz zraniłem. Boli jeszcze bardziej. Ona mnie tak bardzo kochała przecież i mówiła, że to ze mną jest idealnie... To tak tylko na wstępie. Problem mam natomiast z tym, że tak mnie dotknęło, że przez te 15 dni od tego wydarzenia nie mogę funkcjonować. Mam w sobie straszne emocje. Obwiniam się, że ja straciłem na własne życzenie, że uciekłem jak tchórz mimo, że było bardzo dobrze mi z nią. Nie mogę sobie tego wybaczyć, że nie spróbowałem. Cały czas zbiera mi się na płakanie, w głowie ciągłe myśli i wspomnienia o niej i o naszych chwilach. Wszystkie moje emocje i uczucia, których nie umiałem jej okazać nagle się uaktywniły. Jestem rozbity i ewidentnie nie umiem sobie z tym poradzić. Typowy syndrom psa ogrodnika? Nie wiem, czuję duże uczucia do niej. Nie mogę jeść, okrutnie się czuje, że nie wykorzystałem szansy na zbudowanie czegoś wspaniałego. Dała mi tyle ciepła i czułości a ja to odrzuciłem. To był mój pierwszy poważny związek. Wcześniej walczyłem z nerwicą lekową i nie poznawałem za dużo kobiet i nie miałem okazji wchodzić w związki. Boję się, że znów się załamie i wróci nerwica. Zapisałem się na terapię DDA, bo po tym widzę, że mam wielki problem, wcześniej trochę to lekceważyłem. Jak sobie poradzić z takimi emocjami? Jak samemu pracować nad tym? Wiem, czas leczy rany... Ale dlaczego tak mnie to ruszyło dopiero po takim czasie? Nie umiem sobie tego poukładać w głowie...
×