Witam.
Byłem z dziewczyną 7 miesięcy w związku. Ona bardzo o mnie się starała, była kochaną osobą, nie kłóciliśmy się, troszczyła się, akceptowała to że mam takie problemy i co najważniejsze kochała. Ja jestem DDA i ciężko było mi okazać te same uczucia, nie umiałem, bałem się. Bałem się, że i tak mnie zostawi nie tylko ze wzgledu na DDA, ale też, że była młodsza ode mnie o 9 lat (21 lat). Wmówiłem sobie, że ona będzie chciała korzystać z życia i jestem tylko "na chwilę". Przestraszyłem się tego i uciekłem, nie chciałem cierpieć jak by ewentualnie mnie rzuciła więc ja to zrobiłem. Strasznie to przeżyła, przez dwa miesiące jeszcze do mnie się odzywała i była zainteresowana co ze mną się dzieje. Ja tego tak nie przeżyłem, poczułem, że zeszła ze mnie jakaś presja. Miałem lekkie wyrzuty sumienia i żal, że tak postąpiłem, ale nie wpływało to na mnie aż tak negatywnie. Po dwóch miesiącach cisza nastała i uznałem, że się pogodziła ze wszystkim i mi wybaczyła. Minęły 22 dni i oznajmiła światu, że jest w nowym związku. Uderzyło to we mnie jak piorun. Poczułem w środku wielki ból, żal, wyrzuty i rozpacz. Kolejnego dnia miałem urodziny i wysłała mi życzenia. Zapytałem czy nowy facet dba o nią. Powiedziała, że tak, jest idealnie, troszczy się i w końcu daje jej to czego potrzebowała. Zabolało jeszcze mocniej, aż za mocno. Rozsypałem się wewnętrznie. W nowym roku, złożyłem jej życzenia i po chwili napisała, że go kocha i żebym jej tego nie zniszczył, bo juz raz zraniłem. Boli jeszcze bardziej. Ona mnie tak bardzo kochała przecież i mówiła, że to ze mną jest idealnie...
To tak tylko na wstępie.
Problem mam natomiast z tym, że tak mnie dotknęło, że przez te 15 dni od tego wydarzenia nie mogę funkcjonować. Mam w sobie straszne emocje. Obwiniam się, że ja straciłem na własne życzenie, że uciekłem jak tchórz mimo, że było bardzo dobrze mi z nią. Nie mogę sobie tego wybaczyć, że nie spróbowałem. Cały czas zbiera mi się na płakanie, w głowie ciągłe myśli i wspomnienia o niej i o naszych chwilach. Wszystkie moje emocje i uczucia, których nie umiałem jej okazać nagle się uaktywniły. Jestem rozbity i ewidentnie nie umiem sobie z tym poradzić. Typowy syndrom psa ogrodnika? Nie wiem, czuję duże uczucia do niej. Nie mogę jeść, okrutnie się czuje, że nie wykorzystałem szansy na zbudowanie czegoś wspaniałego. Dała mi tyle ciepła i czułości a ja to odrzuciłem. To był mój pierwszy poważny związek. Wcześniej walczyłem z nerwicą lekową i nie poznawałem za dużo kobiet i nie miałem okazji wchodzić w związki. Boję się, że znów się załamie i wróci nerwica. Zapisałem się na terapię DDA, bo po tym widzę, że mam wielki problem, wcześniej trochę to lekceważyłem.
Jak sobie poradzić z takimi emocjami? Jak samemu pracować nad tym? Wiem, czas leczy rany... Ale dlaczego tak mnie to ruszyło dopiero po takim czasie? Nie umiem sobie tego poukładać w głowie...