Witam wszystkich, jestem tu nowa. Mam 31 lat i jak każdy chyba tu jestem bardzo nerwowa. Mam olbrzymi problem i nie wiem jak sobie z tym sama poradzić. Może zacznę od początku.
W mojej rodzinie od strony mamy na nerwicę leczą się wszyscy. Zaczęło się od babci, babcia przekazała to czwórce swoich dzieci a każde z nich swoim. Jestem najmłodsza za rodzeństwa i myślałam że chyba mnie to ominie. Dodam jeszcze tylko, że jestem osobą która bardzo kocha zwierzęta. W 2011 roku adoptowałam kotkę, zaraz po ślubie i przeprowadzenia się do swojego mieszkania. Była mi bardzo bardzo bliska. Ja byłam jej mamą ona moją córką. Wiem, że dziwnie to brzmi ale tak byłyśmy zżyte. Ja nosiłam ją na rękach ona spała całe noce na mnie. Niestety w styczniu tego roku zaczęła chorować, niestety okazało się, że chłoniak. Było leczenie, chemioterapia, wizyty codziennie u weterynarza. Zrobiłam wszystko co tylko możliwe. Brałam wolne w pracy i siedziałam z nią bo wiedziełam, że tego potrzebuje. Ja w tym czasie zaczęłam bardzo źle się czuć, nie miałam powietrza nie mogłam oddychać. Poszłam do pulmonologa, zlecił mi badania, zrobiłam spirometrię (wynik ok) i rtg płuc. Na zdjęciu wyszły jakieś cienie- więc kolejny mega stres. Internista ocenił to zdjęcie i stwierdził, że albo gruźlica albo rak. Duszności i ból w klatce piersiowej jeszcze bardziej się nasiliły. W ciągu kilku dni udało mi się dostać znów do pulmonologa. Pani doktor stwierdziła, że nic nie wiadomo, żebym się nie denerwowała i zleciła tomografie komputerową. Kolejne dni w mega nerwach, ból w klatce tak ogromny, że nie wyrabiałam. W tym czasie moja kotka walczyła a ja razem z nią. Niestety w kwietniu ode mnie odeszła. Gdy już udało się uzyskać wynik TK okazało się, że nic się nie dzieje w moich płucach, zatem udałam się znów do pulmonologa. Pani doktor stwierdziła, że zdjęcie to pewnie defekt kliszy i nie należy się tym przejmować. Opowiedziałam o historii z kotem jej chorobą oraz śmiercią. Pani doktor stwierdziała, że prawdopodobnie mam astmę na tle nerwowym. Dostałam inhalator, którego mam używać jeśli pojawiają się duszności. Do tej pory jakoś sobie radziłam, raz lepiej raz gorzej ale od kilku dni znów boli mnie klatka piersiowa, nie mogę złapać oddechu a inhalator średnio pomaga. Ogólenie jestem osobą bardzo wybuchową i bardzo nerwową. Czasami nie potrafię sama zapanować na swoimi nerwami.
Mam pytanie czy myślicie, że moja nerwica mogła się zacząć przez bardzo silny stres, który przeszłam?
Chcę iść też do lekarza tylko jakiego wybrać? Psychiatrę mam sprawdzonego, leczą się u niego moja mama i siostra, czy psychologa?
Bardzo proszę o jakąś pomoc, może ktoś z Was miał podobnie?
Pozdrawiam