Pod wpływem chwili i emocji, które mną targają postanowiłem założyć ten temat i opisać swoja historię licząc na jakaś poradę, wsparcie.
Mam 27 lat... i tak naprawdę na tym mógłbym skończyć.
Dziwne prawda?
Tak naprawdę moje życie, to jedna wielka pustka i nie wiem jak to zmienić.
Pomimo 27 lat na karku nigdy nie byłem w prawdziwym związku(może tylko raz... ale trwało to parę miesięcy i skończyło się na sms-ie informującym o zerwaniu)(zresztą kto zainteresowałby się osoba, która nie zna swojej wartości i czuje się jak 0?), niczego nie osiągnąłem i tak naprawdę moje życie polega na ciągle powtarzającym się schemacie.
Kiepska praca(pracownik produkcji(żeby zarobić np. 2400 muszę przepracować 2 niedziele) -> dom -> pc/jakiś film i tak w kółko.
Praca... daje jakiś dochód, ale czuje, że mnie wyniszcza(pamiętam, że kiedyś mówiłem, że nigdy nie będę pracował na produkcji.... no ale stało się --> nie jest to żadna ujma na honorze itd ale po prostu gdzieś tam czuję, że stać mnie na więcej).
Najlepsze w tym wszystkim jest, to ze pomimo odłożonej gotówki nic nie robię.
Nie zapisuję się na żadne kursy itd nie robię niczego dla siebie -> zresztą nawet nie wiem co chciałbym robić.
Mam tylko 2 znajomych z których tylko jeden coś osiągnął w życiu(czyt. dobrze płatna praca) i z którymi widuję się dosyć rzadko, bo każdy ma swoje sprawy, życie itd.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, to ze nigdy nie próbowałem tego zmienić, a jeżeli już takie myśli krążyły mi po głowie,to skutecznie je niwelowałem.
Czuję się słaby i bezwartościowy,a przecież nie tak, to miało wszystko wyglądać i nie tak wyobrażałem sobie swoje życie mając 27 lat.
Czasami nachodzą mnie myśli po co tak naprawdę żyje?. -> nie mam myśli samobójczych etc.
Przecież niczego mi nie brakuje, jestem zdrowy i mógłbym robić wiele rzeczy, ale nawet ich nie próbuję, bo potrafię tylko użalać się nad sobą jak jakaś piz***a(przepraszam za określenie).
Brakuje mi siły żeby ruszyć i zmienić, to popieprzone życie o 180 stopni... ja po prostu nie wiem jak....