Skocz do zawartości
Nerwica.com

Werty

Użytkownik
  • Postów

    749
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Werty

  1. Ostatnie pół tygodnia... jakiś koszmar, ogromne nasilenie lęku (momentami aż panika) , bezsenność, gula w gardle uniemożliwiająca zjedzenie czekolwiek. Myslałem, że wypluję serce... ale jakoś udało się ogarnąć. uff
  2. Niestety miałem podobne doświadczenia co Lunatic. Pracowałem bezpośrednio z około 25 kobietami, a pośrednio mógłbym doliczyć jeszcze kilka. To był prawdziwy dramat. Intrygi, plotki, wzajemne oskarżenia, podsyfianie, donosicielstwo, gigantyczna fałszywość kobiet względem siebie. Z niektórymi miałem trochę bliższe relacje, ale po pewnym czasie zauważyłem, że im też nie wolno za wiele o sobie mówić, bo nie dość, że cały personel na drugi dzień wszystko wiedział to jeszcze działała zasada "głuchego telefonu". Najgorsze były kierowniczki: przysięgam, że tak wściekłych, podłych, zaburzonych bab nigdy wcześniej w życiu nie miałem nieprzyjemności poznać. Ogólnie o tym co te kobiety wyprawiały względem siebie to było s-syństwo nie do opisania. O poszczególnych zachowaniach mógłbym pisać miesiącami w tym wątku. Wytrzymałem tam dość długo, bo robiłem swoje, nie wchodziłem w pyskówki czy sprzeczki, starałem się trzymać kamienną twarz, zachowywać spokój i nie zwracać na nic uwagi co nie dotyczyło moich obowiązków. I co najważniejsze unikałem zbytniego zaprzyjaźniania się przez co nie wszedłem w ten piekielny schemat, ale byłem jego ofiarą.
  3. Sylwester to jest największe gówno w roku, sztuczna atmosfera zabawy i sztucznie napędzana. Te wszystkie spędy, uszczęśliwianie się na siłę byle "coś robić w sylwestra". Strasznie mnie to męczy.
  4. przyłączam się - noworoczna jazda w dół bez trzymanki
  5. Też nie byłem w stanie wytrzymać na niedzielnej mszy. Przy mojej fobii społecznej, przy tylu ludziach... . Dlatego zacząłem chodzić na wigilijne (wieczorne) msze w soboty. Mniej ludzi, siadam gdzieś z tyłu. Sporo mi to pomogło. Polecam
  6. Nie uczepiłem. Tylko wydało mi się jakieś nie w porządku, że cały opisany przez autorkę przypadek sprowadziłaś do tego jednego... Nie udzielam autorce rad, bo nie wiem co mam napisać. Opisuje ciężkie dzieciństwo swojego faceta i uważam, że jest wspaniałą kobietą, która chce mu pomóc. Wydaje się, że jej facet jest DDD, pewnie terapia mu pomoże - i tyle wiem z całą pewnością.
  7. ludowy folklor to nie mitologia słowiańska, ale znajdują się w nim pewne pozostałości, lecz jest ich zbyt mało żeby wyciągnąć z tego coś konkretnego.
  8. Tak? A co wiesz o mitologi słowian i z jakich źródeł? Z fałszywki jaką jest księga Welesa? Nie chodzi o kwestię wstydu do "własnej wiary". Problem leży w tym, że nie zachowały się żadne realne, poważne, wyczerpujące źródła na temat tej wiary. W większości to co wiadomo to pozostałości z kronik, zapiski podróżników na tych ziemiach, ale niczego pewnego. Słowianie najprawdopodobniej nie posiadali literatury sakralnej. Cała "wiedza" o tej religii jest w większości rekonstrukcją z tego co pozostało. jetodik, to nie domysły, historycy zajmujący się tematem mówią tak samo jak ty. Aczkolwiek nie można przesadzać z tą rolą chrześcijaństwa w "niszczeniu" tejże wiary. Sprawa jest trochę bardziej złożona.
  9. bittersweet Z całej wypowiedzi wyjęłaś tylko jeden fragment o wizycie tego faceta u prostytutki. Całkowicie olewając cały wyczerpujący opis problemów autorki i jej faceta. Nawet się temu chyba nie przyjrzałaś... I jeszcze to poniżej o tej gąbce zapewne to bardzo krzepiące i pomocne dla autorki wątku...
  10. Znam, łapiesz sie. Ale to jest fakt. Wystarczy poczytać twoje posty w tym temacie, aby to stwierdzić masakruję lewaka na razie zapowiadany EOT z tematu, bo już nie mam tobie nic więcej do powiedzenia na ten moment
  11. Ale ja nie decyduję o tym co jest zgodne z Objawieniem w tym temacie, ale właśnie to ty usilnie próbujesz dowodzić czego uczy kościół, mimo że tak nie uczy Dlatego stawiasz zarzut ad. personam (brakuje argumentów i obrażasz? ), który jest twoją projekcją i zaczepką, a nie faktem. Krótko mówiąc zarzut wyssany z palca. Bo to pytanie samo w sobie jest nielogiczne. Dlatego też w odpowiedzi na tę zaczepkę: Nie, ja się tylko zastanawiam na jakiej zasadzie miałaby się odbywać zmiana definicji objawienia i nie wiem. Zakładam, że może chodzi ci o zmianę definicji słowa "objawienie", a jako że nie jestem polonistą (co pewnie widać) niech wypowiadają się poloniści czy inni fachowcy czy kto tam zajmuje się encyklopedycznymi definicjami.
  12. Magisterium kościoła, urzędy nauczycielskie kościoła, sobory, synody, papież również - tak, owszem (przy uprzednim zaznaczeniu, że przestrzenią w jakiej mogą się poruszać jest depozyt wiary - tylko). Wszystko to kierowane i prowadzone przez Ducha Świętego. Dziwnie zadane pytanie i nieco bezcelowe, ale Objawienie samo w sobie. No chyba, że pytasz co na gruncie języka, i nie ex cathedra, może zmienić defijicję "objawienia", ale to nie wiem, niech poloniści się wypowiedzą.
  13. Depozyt wiary, na który składają się m.in Pismo św, Tradycja Apostolska. Każda wypowiedź ex cathedra może dokonać tylko w tym zakresie. Wiem, że dalej z tym faktem się nie pogodzisz.... W ramach Objawienia nie ma żadnej dyskusji czy orzecznictwa o istnieniu czy nie istnieniu Boga. Objawienie jest potwierdzeniem istnienia a nie otwartą dyskusją. Już sama definicja słowa "objawienie" blokuje taką możliwość. No, chyba że objawienie znaczyłoby przypuszczalną możliwość istnienia nadprzyrodzonego bytu, ale... tak nie jest.
  14. Tak, to ja rozumiem od dawna, ale ty nie możesz zrozumieć, że może orzekać zakresie i tylko w zakresie Objawienia. Dlatego nie może orzec niczego co nie wchodzi w zakres Objawienia, albo jest z nim zgodne i nie "gryzie się". I oczywiście, że nie może orzekać np. o pogodzie. Może ex cathedra orzekać tylko o tym co znajduje się w tym Objawieniu, ale nie tego co jest z nim na ten moment niezgodne. Dlatego nie może stwierdzić ex cathedra, że Boga nie ma. I tyle. Akurat o pluciu to ty nic nie mów o braku argumentów również. Czemu to robię? Bo totalnych bzdur tolerować nie mogę, po prostu.
  15. Oznacza to w zakresie czego może orzekać. Nie musi się stawać prawdą to co już jest faktem. Argumenty się wyczerpały tobie już wczoraj. Jedyne co możesz dalej robić to swoim wątpliwym i nieistniejącym autorytetem forsować dalej swoje własne "połamane" teorie i interpretacje, ale to niczego nie zmieni. Ja nie będę 20 razy pisał tego samego w 20 różnych postach. Bo to jest zwyczajnie męczące. Swoje pytanie o zasięg i zakres dogmatu o nieomylności możesz skierować np. do komisji nauki wiary i otrzymasz podobną odpowiedź do mojej (podobną bo lepiej uargumentowaną i podpartą prawnie - ze zrozumiałych względów, nie jestem kanonistą). Moim zdaniem to co robisz to już idzie w kierunku trollingu. I powtarzam po raz kolejny to nie jest temat, w którym można z tobą dyskutować. Ponieważ 1)sprawa jest jasna oraz 2) nie jesteś partnerem do takiej dyskusji i jeżeli tego nie rozumiesz to trudno więc albo jesteś tak przesiąknięta nienawiścią do KK, że będziesz w kółko manipulowała faktami (i widzisz powtarzam jeszcze raz ), albo faktycznie tego nie rozumiesz, a prościej się już nie da - a to świadczy o małej kumatości. Ponieważ wtedy jak i teraz wyczerpały się możliwości do dyskusji, a ja nie będę się przekomarzał z jakimś antyklerykałem na zasadzie "a własnie, że tak! a właśnie, że nie " Będzie coś ciekawego i nowego to wrócę do tego wątku i o to się nie martw.
×