Witam, mam 17 lat. Jestem normalnym, szczęśliwym i komunikatywnym nastolatkiem. Nadużywam jednak kofeiny i nie chodzi tu o częste picie kawy czy napojów energetycznych, ale o regularne jej przyjmowanie w tabletkach (600-800mg dziennie). Dwa dni temu zażyłem bardzo niewielką ilość marihuany (nie palę tego w ogóle) i oprócz lekkich halucynacji wpadłem w takie jakby otumanienie/osłupienie/otępienie/oszołomienie i inne wyrazy na "o". Gdy już cała ta faza minęła byłem strasznie zmęczony, wczoraj obudziłem się nadal czując to oszołomienie. Pomyślałem, że to dalej się zmęczenie utrzymuje i że przecież wczoraj przecież kofeiny nie zażyłem, więc to pewnie jakiś objaw odstawienny. Więc wziąłem wczoraj dwie tabletki (400mg) i to co czułem pogłębiło się niesamowicie. Tętno miałem takie samo, w ogóle mi nie przyspieszyło, a ja zamiast lekkiego otumanienia myślałem, że coś się gwałtownie w mojej głowie popsuło. Tak samo, aż do teraz, do tej chwili mam to uczucie. Takie jakby osłupienie, wszystko jest inne i dziwne. Cały czas śnię na jawie. Objawy pasują do derealizacji / depersonalizacji / schizofrenii. Sprawdziłem też jak mój organizm zareaguje na alkohol. Wypiłem dwa piwa i czułem się tak samo, tylko w dodatku pojawiły mi się niezwykłe rumieńce na twarzy.
Może ktoś będzie wiedział - jaka choroba ujawnia się poprzez takie reakcje na następujące używki? (streszczę)
THC - Od tego się wszystko zaczęło.
Alkohol - Rumieńce na twarzy (których nigdy nie miałem).
Kofeina - Zupełny brak jej działania przyspieszającego tętno etc., a za to pogłębiającego otumanienie.