Skocz do zawartości
Nerwica.com

mroweck

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia mroweck

  1. Witam wszystkich, jestem tu nowy. Zarejestrowałem się, bo od pewnego czasu czytam forum i widzę dużo podobieństw u siebie z opisywanych tu problemów. Mam 23 lata, od pewnego czasu mój stan psychiczny stał się bardzo uciążliwy. Wydaje mi się, że mam nerwicę, a być może nawet depresję. Otóż jestem osobą neurotyczną, bardzo się wszystkim przejmuję, nie potrafię przyjmować krytyki, porażki zamiast motywować totalnie mnie załamują. Jednocześnie jestem strasznie melancholijny, bardzo dużo myślę i się zastanawiam, a z drugiej strony potrafię być impulsywny i niemiły dla najbliższych. Problemy zaczęły się kilka lat temu, gdy moja mama zachorowała na ciężką depresję po śmierci babci - miała kilka prób samobójczych, a ja jako 16-latek, w zasadzie zostałem z tym sam, próbując jej pomóc. Poza tym, mój ojciec ma problem z alkoholem, z siostrą też nie jest kolorowo.. Wydaje mi się, że od tamtego czasu jest mi wciąż bardzo ciężko odnaleźć radość życia, mimo ze mama już wyszła na prostą. Kiedyś byłem niezwykle rezolutnym chłopakiem, wszędzie było mnie pełno, nie bałem się wyzwań, ale z dorastaniem i opisanymi problemami, to wszystko zamieniło się w bierność, poczucie braku sensu, lęki i nieopanowany strach, a przede wszystkim stres. I to właśnie lęk, stres i ogromny strach są moim problemem na co dzień. Kilka tygodni temu, będąc świeżo upieczonym absolwentem lingwistyki, znalazłem dobrze płatną pracę w jednym z centrów BPO, jako pracownik service desku z językiem francuskim. Niestety, stres jaki towarzyszył nauce procesu, wdrażaniem się w firmę, poznawaniem nowych ludzi i pracą na słuchawce wywoływał we mnie reakcje masakryczne reakcje - odruchy wymiotne rano, trzęsły i pociły mi się ręce, bolał mnie brzuch i wiele innych. Zawsze stresowałem się nowym środowiskiem, ale to w pracy zawsze ten lęk jest nie do opanowania. W efekcie, zwolniłem się po 2 tygodniach. Co więcej, zawsze mam poczucie, że ucieka mi życie, że teraz inni robią coś ważnego, lepszego, a ja marnuję czas (absurdalne myślenie, ale tak mam ). Obecnie wszystko mnie przeraża, na nic nie mam siły - nawet zwykły prysznic wydaje się być wyprawą na Mount Everest . Brakuje mi jakiegoś bodźca, który by mnie zmobilizował. Wiem, że to nie jest lenistwo, bo zawsze byłem pracowity, lubiłem mieć dzień wypchany obowiązkami. To leży gdzieś wewnątrz mnie, razem ze strachem i lękiem przed zmianami, przed nowym. Przepraszam, jeśli post jest zbyt chaotyczny, ale nawet nie potrafię teraz ubrać w słowa mojej sytuacji w jakiś ustrukturyzowany sposób.
×