Skocz do zawartości
Nerwica.com

miss.floyd27

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez miss.floyd27

  1. Prawie cztery miesiące na dulce i co? Natrętne myśli może i zelżały, choć nadal mam swoje "zaklęcia" i czasem zbyt długo krążę wokół jednego tematu, ale moj nastrój po prostu umiera... Czuję się tak jakbym miała jeszcze gorszą deprechę niż przed braniem leku... Co raz częściej nachodzą mnie myśli, że nie mam po co i nie chce mi się żyć... Miał ktoś tak po dulce, że nastrój spadł poniżej zera? Dostałam niby Sulpiryd na poprawę nastroju, ale w moim przypadku można go o kant tyłka rozbić, więc odstawiam to dziadostwo...
  2. Nie wiem czy to na pewno było do mnie, ale powiem szczerze, że od mirtazapiny będę trzymać się z daleka, nikt mnie w życiu na ten lek nie namówi już( w zyciu nie przeżywałam takiego koszmaru, tydzień leżałam w łóżku i wyłam, to już nawet nie był płacz a zanoszenie się, patrzyłam na okno i chciałam skakać, trzymałam papierosa w ręce i widziałam w głowie jak się nim przypalam...nigdy więcej!) z resztą na moją sugestię czy można coś do duloksetyny dołączyć psychiatra właśnie dał mi sulpiryd, Jeśli chodzi o wenlafaksynę to troszkę się jej obawiam, przyjaciółka brała i widziałam jak źle ją znosiła, a jak leków jej zabrakło to był koszmar, wiem, że nie na każdego to tak musi działać, ale gdzieś tam jednak ziarenko niepewności zostało zasiane. Plus ogólnie dulka dobrze na mnie działa, natrętne myśli (u mnie bardziej skupia się na myślach niż kompulsjach) zelżały, a może raczej łatwiej mi jest je odgonić, jedynie nie mogę sobie nadal poradzić z liczeniem wszystkiego i powtarzaniem pewnych mantr, ale nie wiem na ile w tym nerwicy, a już zwykłego nawyku. Przeszkadza mi jedynie kiepski nastrój i właśnie problemy z orgazmem. Zobaczymy co to będzie dalej... Wiem, że to wszystko to jak loteria, ale w ciągu 5mcy cztery leki to jak dla mnie za dużo, nie chcę dalej kombinować, przy dulce wolałabym zostać, jedynie zastanowię się najwyżej nad zasugerowaniem czegoś innego lekarzowi zamiast sulpirydu jeśli on mi nic nie da.
  3. Hej wszystkim! Przeczytałam cały wątek i zaczynam być nieźle przerażona. Mam nn (choć podejrzewam u siebie też umiarkowaną deprechę,często i gęsto miałam problemy z nastawieniem do życia i nastrojem) w maju zaczęłam brać paroksetynę, ale niestety libido zerowe plus trzęsawki takie, że czułam się jak alkoholik po 2 tygodniowym ciągu... Potem wskoczyłam na Mirtazapinę, to dopiero mnie rozwaliło, większość ludzi uspokaja, a ja? Agresja taka, że jeszcze trochę, a wylądowałabym w więzieniu za zrobienie czegoś głupiego, do tego pełno myśli samobójczych (ostatni raz takie myśli miałam w liceum, a stara dupa ze mnie) za to libido i orgazmy cudowne! No, ale tej agresji znieść nie mogłam więc poleciałam do psycha i zmienił mi na duloksetynę, którą biorę już prawie 2 mce. Niestety o orgazmie mogę zapomnieć, no i mój nastrój wciąż jest kijowy, zero motywacji do czegokolwiek, wstaję rano i żyć mi się nie chce. Więc wczoraj na wizycie lekarz przepisał mi sulpiryd i teraz zaczyna mnie to z deka martwić, no bo ok może i nastrój poprawi, ale skoro wciąż i wciąż lekarzowi powtarzam o problemach w sferze intymnej (przed leczeniem nigdy z tym problemu nie miałam, libido jak u napalonej nastolatki, kilka orgazmów pod rząd) to po kiego przepisuje mi coś, co może mi to utrudnić jeszcze bardziej i do tego nie daj boże będę mogła robić za mamkę dla dzieci których matki nie mogą wykarmić własnym pokarmem? No chyba, że w połączeniu z duloksetyną coś to da? Ktoś brał to może w takim miksie? Dodam, że duloksetynę biorę w dawce 60mg, a sulpiryd mam brać 100mg rozdzielone na rano i popołudnie.
  4. Hmm, być może masz rację, ja biorę 60mg, mój psychiatra trzaska od razu pełne dawki... Jest mi tak wszystko obojętne, że jeszcze trochę, a zniszczę swój związek, bo czuję... że nie czuję nic! ;( Jeszcze dam szansę do wizyty, ale jak nic się nie zmieni to już sama nie wiem... Wstaję rano rozwalona totalnie z silnym lękiem, nawet popłakać się nie mogę ;/ A u mnie jak jest strach, to zaraz są natrętne myśli...Zero motywacji, ochoty na cokolwiek, też się budzę w nocy. Już nawet moja kochana rodzicielka zauważyła, że mam niezłe sińce pod oczami. Najchętniej leżałabym w łóżku i nie robiła nic, ale do pracy trzeba iść, choć i tam nie mam siły nic robić, ale niestety mam pracę fizyczną i muszę się zmusić...
  5. Mam wrażenie, że jak dla mnie ten lek jest jeszcze gorszy niż paro... Odłączyło mnie całkowicie od uczuć i pozytywnych emocji... Wszystko mi jedno i czuję się jak pusta skorupa. Grrr, dam mu jeszcze szansę do tej wizyty u psychiatry, ale jeśli tak dalej będzie, to się poddaję Jest szansa, że po tych nieszczęsnych dwóch tygodniach coś się poprawi? Nie zniosę tej obojętności... Mogłoby mnie coś przejechać, a nawet bym pewnie nie zauważyła ;/ A niech by to...
  6. Halo, halo? Jest tu kto? Sześć dni na dulo i... a niech by to... Libido może i jest, ale przyjemności zero... Miał ktoś tak na tym (zależy mi szczególnie na opiniach kobiet biorących duloksetynę) że libido no super świetnie, ale w trakcie współżycia nie czuje się nic? To już nawet nie jak na paro, że orgazmu brak, ale jakby mi ktoś wyłączył wszystko co jest odpowiedzialne za odczuwanie przyjemności w pewnych rejonach... Czy po jakimś czasie brania coś się zmieni czy już tak będzie do końca? Póki co lek mnie trochę wyciszył, ale znowu czuję jakieś lekkie zaniki uczuć i sama już nie wiem... Dobija mnie to, bo do głosu zaraz dochodzą moje natrętne myśli (skoro nic nie czuję to pewnie nie kocham swojego partnera, skoro nie mogę się z nim kochać to zapewne znajdzie sobie taką z którą będzie mógł) porażka... 28.08 mam wizytę u psychiatry i sama nie wiem co tym razem z tego wyjdzie ;( A może poleci ktoś coś dobrego na nerwicę natręctw, ale nie mającego aż tak duzego wpływu na uczucia i odczuwanie przyjemności? Myślałam by zaproponować lekarzowi miks paro + mirta, ale nie wiem czy chcę znowu ryzykować bycie agresywną po mircie... Chyba, że gdzieś by paro wyciszyła ten skutek uboczny, a mirta skutki uboczne paro... Ktoś, coś?
  7. Witam, jestem tu nowa od jakiś kilki miesięcy chodzę do psychiatry z powodu kochanej nerwicy natręctw, przerobiłam już paroksetynę(najpierw 20mg potem 40mg) i mirtazapinę(15mg). Paro fajnie mnie wyciszyła, czasem do tego stopnia, że było mi wszystko obojętne i popadałam w anhedonię (do której już wcześniej miałam skłonność) niestety musiałam ją odstawić, bo telepałam się jakbym miała parkinsona i załatwiła mi sprawy intymne na cacy, orgazm to chyba tylko w snach! Więc poleciałam do mojego lekarza i zmienił mi na Mirtazapinę, z automatu zero telepawki i libido takie, że łohoho! Ale... Po mircie byłam agresywna i to na tyle, że bałam się, że zaraz kogoś serio skrzywdzę (mój lekarz zrobił niezłą minę jak mu powiedziałam co się ze mną dzieje, z reguły mirta uspokaja...witajcie w świecie tej 1 na 100 w skutkach ubocznych xD) Więc wczoraj zmienił mi na dulsevię... Jestem po pierwszej tabletce i jedynie co odczuwam to, to że jestem senna, jakaś taka markotna i mam wrażenie, że żołądek mi się zaraz wywróci na lewą stronę, na samą myśl o jedzeniu mnie odrzuca... Zastanawia mnie jedno, bo tak czytam i czytam i wszyscy tutaj wspominacie właśnie o tym, że dulo daje wam po libido i w ogóle po sprawności seksualnej, to kurczę czy mój lekarz aby gdzieś się nie pogubił skoro mieliśmy szukać czegoś co tego libido nie ruszy w w jakikolwiek sposób albo tylko minimalny? Niby ok, zdrowie ważniejsze, ale jak się ma kochającego partnera, który normalnie działa na was niesamowicie i ok libido jest, ale nie możecie spuścić napięcia, to hej to też po głowie daje! Na paro to po prostu w trakcie stosunku wyłam z bezsilności, bo czułam się do niczego, partner dwoi się i troi, a ja nic... Przeraża mnie ten nowy lek który dostałam, ja wiem, że antydepresanty to loteria, ale chyba nie chce mi sie bawić w królika doświadczalnego
×