Skocz do zawartości
Nerwica.com

iceman41

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia iceman41

  1. Witam, mam 23 lata, i zarejestrowałem się na tym forum dlatego, że od już od dłuższego czasu pewna sprawa nie daje mi spokoju. Być może jest to paranoja z mojej strony, nie potrafię sobie sam z tym poradzić. Zacznę od tego, że jestem w związku od prawie 3 lat z dziewczyną (21 lat) Przede mną ona była w związku ale Jej były nie okazywał jej żadnego zainteresowania i rzuciła go dla mnie (znaczy podczas jeszcze kiedy była z nim, sypiała już ze mną). Mieszkamy razem. Zawsze układało się nam bardzo dobrze. Rok temu jednak ona zaczęła pracę w restauracji, i tam pracował pewien facet (od początku mi się gość nie podobał), z którym (nie wiem czy mogę tak to określić) bardzo się zbliżyła. On do niej dzwonił, pisał smsy, wysyłał różne "memy". Kiedy ja odbierałem ją z pracy niechętnie patrzył w moją stronę, a oni żegnali się co dzień typu pocałunek w policzek itd. Ja nie chciałem pokazywać zazdrości i nigdy nie podejmowałem na ten temat dyskusji. Po upływie czasu kilku tygodni, zaczęła chodzić częściej do tej pracy, A ustaliliśmy wcześniej, że praca nigdy nie będzie ważniejsza od nas i nie będziemy się przepracowywać, i stawiać jej na pierwszym miejscu. Zaczęły się kłótnie o to, i o tego gościa. Wydawało mi się, że tracę wartość w jej oczach. W końcu powiedziałem jej o tym, że nie podoba mi się że tam pracuje i chce aby to zakończyła. Na nic zdała się ta rozmowa. Powiedziała że nic jej z nim nie łączy i że jest to tylko "kolega z pracy". Kiedy odbierałem ją z pracy parkowałem auto w niewidocznym miejscu i docierałem do owej restauracji na piechotę. Traf chciał że okna wentylacyjne zazwyczaj były uchylone i udało mi się podsłuchać ich pogaduszki, które sobie po pracy ucinali. I wtedy usłyszałem, że rozmawiają o mnie. Cytuje, koleś mówił że "jaki ze mnie dupek, że jej robię o to awantury że ona tam pracuje." "Gdybym ja był na jego miejscu to od razu bym chciał cię poślubić, nie tak jak on (czyli ja) czeka na nie wiadomo co". Wtedy wszedłem do środka ale nie podejmowałem dyskusji. Jak zwykle ich pożegnanie buziaki i wychodzimy. Zapytałem ją o czym tak dyskutowali, na co ona odpowiada mi "A tak tylko, o jego rodzinie, siostrze, nic ważnego." Super, na dodatek mnie okłamuje. Kilka dni i oczywiście awantur jakie jej zacząłem robić, że nie podoba mi się ten gość itd. (ona w dalszym ciągu nie wiedziała o tym że słyszałem o czym rozmawiali) I nadszedł ten dzień kiedy już kilka dni byliśmy pokłóceni i nie rozmawialiśmy. jeździła do pracy autobusem i tak samo wracała. Tego dnia jednak wróciła o 3 w nocy do domu, (normalnie zawsze pracowała do 22) około północy przejechałem się pod ów restauracje, ale była zamknięta. Wiedziałem że jest z nim. Po pytaniu gdzie była odpowiedziała że razem z szefem i ów kolesiem zrobili sobie przyjęcie w piwnicy lokalu.. Wtedy zaczął się ten dramat, powiedziałem jej o tym że wiem o czym rozmawiali z tym gościem. Jak się okazało szefa jednak nie było. Byli tylko oni oboje. Byłem już prawie pewien że mnie zdradziła. Przypomniało mi się że ów nieszczęsnej nocy kiedy wróciła do domu udała się prosto do łazienki się myć, co było bardzo dziwne gdyż nigdy czegoś takiego nie robiła. Po kilku dniach pojechałem rozmówić się z tym gościem, który okazał się być bardzo agresywny wobec mnie, krzyczał że debil ze mnie itd, nigdy nic nie było między nimi. są tylko znajomymi z pracy. Usłyszałem obelgi i groźby typu "zaraz dostaniesz". Moja dziewczyna przy tym była, i zero obrony wobec mnie. Stała i słuchała. Następny dzień powiedziałem jej że koniec z nami, jeżeli praca jest ważniejsza od nas i dla niej ten koleś jest ważniejszy to z nami koniec. Spakowałem walizkę i wyszedłem z mieszkania. Nie wróciłem na noc do domu, miałem 1000 nieodebranych połączeń, smsy z przeprosinami itd. Następnego dnia wróciłem do domu, przeprosiła mnie i zrezygnowała z posady w restauracji. Jakiś miesiąc później wróciłem do tego tematu. Powiedziałem jej że myślę że coś między nimi było, ona na to że już wszystko wyjaśnione i nie chce do tego wracać. Ja oczekiwałem wyjaśnień. Chciałem wiedzieć dlaczego. Czy coś zaszło między nimi (wiedziałem że nawet jeśli tak, to ona się do tego nie przyzna przecież wiedziała że skończył by się związek.) Zapewniała mnie że tamtej nocy kiedy wróciła o 3 w nocy do domu byli na dole , Tylko rozmawiali i palili papierosy, NIC WIĘCEJ. Męczy mnie to do dzisiaj. Czuje się po prostu trochę jak frajer. Przez ten rok przeprowadziliśmy się do innego miasta, ale uczucie jej do mnie nie jest już takie jak przed tymi wydarzeniami, nie uprawiamy seksu tak często jak przedtem, zawsze jakieś wymówki ma, a to coś boli, a to zmęczona.. Albo po prostu ja mam problem ze swoją psychiką. I boję się stracić to co zostało? Włożyłem 3 lata w związek. szkoda by było... Jakie jest wasze zdanie, czy mogło dojść do zdrady? Czy jej uczucie osłabło? Czy mam problemy psychiczne? Proszę przeczytać całą historię. jeżeli coś będzie nie zrozumiałe, postaram się wytłumaczyć bardziej. MAm nadzieję, że tekst nie jest napisany chaotycznie. Pozdrawiam!
×