Nie biegam teraz. Nie mam nadwagi, jestem szczupły, nigdy jej nie miałem. Pływam i trenuję pewien sport walki, który sam w sobie nóg raczej nie obciąża, nie jest to sport rzucany.
Do masażysty chodzę, jeśli jest realny ból jakiegoś mięśnia. A takie, których nie jestem pewien, somatyczne, czy coś, to nie.
Martwi mnie wizja tego, że będę się sportem wyniszczać i będąc w trennu będę mieć bóle, a nie będąc mi się one zmniejszą, choć też będą. Po prostu mnie to przeraża. Choć ci młodsi ortopedzi i fizjoterapeuci mówią, że to właśnie ruch i ewentualne suplementy (biorę glukozaminę z chondroityną) jest najlepszym lekarstwem.
Najlepsze jest to, że jakieś pobolewania zaczęły się 2-3 tygodnie po wizycie u ortopedy, gdzie dowiedziałęm się, że mam taką budowę bioder. Sam ortopeda niby mówił, że w przyszłości może boleć i te bóle mogą się nasilać, ja mu odpowiedziałem wtedy, że nigdy nie miałem problemu bioder (a nerwice wtedy już tak....) (gość mojemu ojcu powiedział, że na nartach nigdy nie zjedzie, ani na rowerze nie bedzie jezdzic po wypadku, a robi dzis jedno i drugie) choć na moje pytanie o powazne problemy odpowiedział, "No wiesz, po pięćdziesiątce", więc się pogubiłem, nie wiem, co chciał mi powiedzieć. Moja mama dzwoniła do niego (znajomi) i mówił, że zrobię jak będę chciał, on tylko mówi, co uważa, powiedział, że mam brać glukozaminę i to co mi tam zobaczył, to jest od urodzenia i tak po prostu jest i tyle. Na RTG radiolog napisał, że wynik RTG obu stawow w normie. Byłęm jeszcze odebrać u fizjoterapeutki, która pracuje w tej samej przychodzi, także znajoma rodziców.Widziała płytkę,powiedziała, że nie mam się czym przejmować. Wcześniej nigdy nie pobolewało, nie wydawało mi się nic, nie skupiałem się na tym. Wiedziałem po prostu, że jestem słabo rozciągnięty i nie jestem też w stanie zrobić niektórych akrobacji, bo każdy jest inaczej zbudowany
Teraz myślę o tym tak często, że szok. Jak zdarzy mi się o tym nie myśleć tydzień, to raczej nic nie odczuwam. 2 razy w tygodniu trenuję, 1-2 razy pływam. Boję się biegać, bo mam w głowie jego słowa, ale to chyba juz panika.
Dodam, że zdawałem testy sprawnościowe i potrafiłem przebiec 100m, chwile potem 1km i potem jeszcze sprawność motoryczna (koszykówka,siatkówka) i basen jednego dnia. A miałem okazje również sprawdzić się w trójboju (1,5km, skok w dal, 100m) i szczerze mówiąć po takiej ciężkiej dawce treningowej raczej nie miałem problemu z biodrami. Może mięśnie był przesilone, w drugim przypadku, bo wtedy w treningu byłem sporadycznie, a i rozciągnięty byłem słabo.
Sam nie wiem co o tym myśleć, moja mama mówi mi, że gdyby nie ta wizyta, to nigdy bym nie narzekał na jakieś biodra, czy coś. A kolano w tej chwili prawie nie boli, choć napięte mięśnie w jego okolicy czuję, ale to uważam za normalne. Chodzi o te druga sprawe.
Chodzi o to, że czasami na prawdę coś tam czuje, bardziej jakby napięcie mięśni w okolicy biodra, niż staw. Ale zaczęło się to po wizycie u niego rok temu, to znaczy, nie jest to cały czas. Najbardziej, gdy o tym myślę, a jeszce bardziej, gdy odpuszczam sobie ruch i będąc zastygnięym (sporo siedziałem przy komputerze) i z przykurczonymi mięśniami robię długi spacer, czy jakiś wysiłek, wtedy się odzywają i martwię się, że to problemy ze stawami. Same bóliki są dość lekkie, ale dokuczliwe dla psychiki. Nie wiem, czy to bóle somatyczne? Szczerze mówiąc na treningu robie wszystko, co się da, sporo się rozciągam, przy rotacji stawem nie odczuwam żadnego bólu. Natomiast chodzi to za mną...Wiem, że gdybym nigdy nie poszedł na tę wizytę i nie przejmował się tak swoim zdrowiem, jak mam w zwyczaju, to dziś nigdy bym o takich rzeczach nie myślał.
Do tego u mnie nogi są raczej słabe. Siłowo nie ćwiczyłem, bałem się troche o kolana. Biegać dawno nie biegałem. Na treningach sporo na nich chodzę, skręcam się przy zadawaniu ciosów, ale mięśnie tak na prawdę nie są wzmocnione, nie wiem, czy to też ma jakiś realny wpływ. Do tego dużo siedzę przy komputerze, niestety, nawet jak trenuję, to reszte dnia mi to wypełnia. Sam już nie wiem, czy mam realny problem, czy sobie wmawiam, a jakieś lekkie problemy są normalne u każdego i wynikają bardziej z tego, co napisałem linijkę-dwie wyżej. Jak myślicie?