Skocz do zawartości
Nerwica.com

zwariowanamonia27

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zwariowanamonia27

  1. Witam od jakiegos czasu zaobserwowałam u siebie że nie daje rady podażac za własna głową, jak mam problem to wyrzucam to na innych, płacze, obgryzuje paznokcie.Jetsem na etapie pisania pracy MGR i jest z tym wiele nerwów ale moze zaczne od poczatku.Juz jako dziecko miałam wszystko dyktowane -co robic gdzie sie uczyc jak sie ubrac jakich miec znajomych jak mam postępowaća a jesli bym sie sprzeciwiła to było zawsze bicie i to zdrowe mama nie przebierała w środkach i słowach leciały kable paski laczki na początku podstawówki właściwie do 6 klasy podstawowej uczyłam sie dobrze potem zaczeły sie schody nie umiałam sie skoncentrować na niczym opanowanie głupiej lekcji histori było dla mnie zadziwiającym czynem i wrecz ponad naturalnym wysiłkiem miałam kolezanke która mama nie akceptowała wiec robiłam na przekór posunełam sie tez do kradziezy kolezance słodyczy potem było juz gorzej. Skonczyłam 8 klase szkoły podstawowej i poszłam do liceum polski na egz wstepnych zdałam a matme po częsci załatwił mi tata bo wstyd by było żeby córka jego niedostała sie do szkoły średniej a niedajboze by poszła do szkoły zawodowej. W szkole średniej to dopiero była jazda tęskniłam za swoja podstawówką za swoimi kolezankami za spokojem nie umiałam nadązyc za programem miałam zaległosci z matmy i walczyłam z nia ciągle przezywałam stresy z pójściem do szkoły bałam sie lekcji każdej spotkałam sie z brakiem akceptacji bo miałam swój swiat kochałam zwierzeta i traktowałam je z wiekszym szacunkiem niz ludzi-Później, każdy mnie nazywał psiarą , że powinnam w schronisku mieszkac , potem dotarło to do mojej mamy były awantury o moją pasje ale nie o to chodzi ja sie poprostu zamknełam chyba , stworzyłam swój swiat moja otoczke w której żyłam, uczyłam sie bardzo kiepsko nie mogłam nadrobic z ocenami bo nie miałam juz ochoty na nauke szkoła to było dla mnie coś strasznego kojarzyła mi sie z brakiem zrozumienia, z tym że ktoś znowu z nauczycieli mnie ponizy przy klasie a to było straszne zawsze jak dostawałam złą ocene to zawsze płakałam naprawde chciałam opanowac materiał ale jak sie uczyłam zaraz mi sie ręce pociły zaraz szly ręce w ruch potem płacz potem zamykałam ksiązke i szłam do szkoły klasa patrzyła na mnie jak na najgorsza i traktowała mnie byle jak ja sie juz nie broniłam prze wyzwiskami przed złym zdaniem nauczycielem tylko sama jeszcze dobijałam gwóźć. Mama zawsze mówiła dziewczyno zobacz twoi kuzyni , koleżanek moich dzieci się tak ucza a ty co? wstyd przynosisz całej rodzinie. Nigdy Pochwały dobrego słowa nic mama przestała mnie bic gdy skonczyłam 19 lat bo wtedy juz poprostu nie miała siły , ciągle mi powtarzala ze mnie mocno kocha i to dla mojego dobra pamietam "wiesz za co dostałaś nie za czyn za kłamstwo" Tak kłamałam że ide gdzies tam a w rzeczywistości szłam do znajomych których mama nie akceptowała nie nawidziła ja sie bałam ich do domu przyprowadzic bo wiedziałam że bedzie awantura i wpieprz przez to wiele znajomych odsuneło sie ode mnie. Po liceum poszlam na jedne studia z których zrezygnowałam nie umiała sie tam znaleźć potem poszłam na 2 studia skoczyłam licencjat miałam faceta który mnie oszukiwał i w afekcie go zostawiłam przeyłam potęzny stres brak znajomych sama jak palec trafiałam na bylejakich facetów żeby sobie łzy otrzec przez co musiałam sie na jakis czas z domu wyprowadzic. Mama zreszta powiedziała ty i tak wrócisz i wróciłam z długiem przez 7 miesiecy pomagała go spłacac za mnie a potem sama go spłaciłam ale ile było pastwienia sie nade mna jakakolwiek awantura to wytykanie pamietaj płace za ciebie wiec siedz cicho albo bedziesz robic jak ja chce albo dowidzenia i tyle było. Straciłam Ochote na życie miałam mysli samobójcze jak to by swiat wygladal bezemnie. Do dzisiaj mam skutki swojej przeszłosci jak sie denerwuje to mówię nie wyraznie boję sie poznawac nowych ludzi bo strasznie mnie to stresuje fakt że otworze buzie i mnie nie zrozumie nie umię nad tym panować. Poprostu jak przychodzi stres i lek , nerwy to zacinam sie , w pracy boje sie dzwonic do ludzi to jest cos co mnie przerasta a teraz cóż widzę że mnie nic nie cieszy nic ani zakupy ani ładna pogoda wszystko mnie dołuje wszystko reakcja obronną jest płacz -wiem ze sa to pewne objawy deprechy ale jak mówię mojemu facetowi o tym co mnie boli to zaraz mówi przesadzasz poprostu masz zły dzień i co ja mam zrobić naprawde nie umiem już dalej tak życ nie wiem gdzie pójsc z tym czy wogóle warto czy jest sens czy ktoś wyjaśni mi co się ze mną dzieje Doradzcie jakos bo naprawde szukam pomocy
×