Skocz do zawartości
Nerwica.com

TomaszGold88

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia TomaszGold88

  1. Witajcie. Zdaję sobie sprawę, że na pewno podobnych wątków było tutaj mnóstwo, ale chyba każdy z jakimś problemem chce aby potraktowano go nieco indywidualnie. Sprawa wygląda w następujący sposób: W tej chwili mam 22 lata i jeszcze nigdy nie poczułem co to jest miłość z wzajemnością. Wiem że teraz ktoś kto to czyta może sobie pomyśleć ... O! Kolejny małolat który użala się nad tym że nie spotkał miłości swojego życia! --- akurat ja w tej chwili nie oczekuję że raptem znajdę miłość swego życia, gdyż również uważam, że na to zdecydowanie jest za wcześnie, ale uwierzcie mi, że świadomość w której wiesz że nigdy nie miałeś nawet dziewczyny, każde twoje uczucie było nieodwzajemnione, każda rozmowa nawet ta swobodna zupełnie na luzie kończyła się zawsze fiaskiem, a kiedy dziewczyna poznała twoje prawdziwe wnętrze to mogłeś usłyszeć jedynie "jesteś tak wspaniały, jak najlepszy na świecie brat"... ale z tego to już się otrząsnąłem. Najbardziej przytłacza mnie fakt, że nie widzę w tym kierunku żadnego progressu. Nic a nic. Teraz krótko o mnie Może nie wyglądam jak James Bond, ale nie uważam się za jakiegoś brzydala. Zawsze staram się być uśmiechnięty, wesoły, pozytywnie nastawiony dla nowo poznanych osób. Fakt, może i mógłbym zrzucić parę kilo, ale jakimś grubasem zajmującym dwa miejsca w autobusie nie jestem, a dodatku od jakiegoś czasu już jest w moich rękach karnet na siłownie. A co robie na codzień? Jestem pianistą... może nieskromnie to zabrzmi (ale nie nie jestem też bucem co sie przechwala) ale bardzo dobrym pianistą, ukończyłem drugi stopień muzycznej na bednarskiej i teraz studiuję na Akademii Muzycznej w Katowicach na wydziale fortepianu. Do tego śpiewam i podobno całkiem fajnie mi to wychodzi Ale wiecie co z tego mam w relacjach damsko-męskich? Nic. Uprzedzę pytanie: 80% dziewczyn na wydziale jest zajęta.... z czego większość ich chłopaków to sportowcy. A kiedy rozmawiam z jakimiś dziewczynami (przeważnie z zajętymi... a jakże) to słyszę tylko: Kurde! Ale ty za*****cie grasz i śpiewasz! Pewnie kolejki dziewczyn do ciebie się ustawiają! ..--.. ja wtedy nigdy nie wiem co mam powiedzieć, uśmiecham się głupio.... no bo co mam robić. Ostatnio zauważyłem u siebie dziwne zachowanie. Zaczynam rozmawiać sam do siebie, nawet krzyczeć. Skoro nie widzę u siebie progresu w stosunkach damsko-męskich, odechciewa mi się wszystkiego, nawet ćwiczenia na fortepianie..... czyli czegoś co kocham w życiu najbardziej... bo skoro nie będę miał komu zagrać albo zaśpiewać, albo nie będę miał żadnego natchnienia które popchnie mnie w takim kierunku, aby rozsmakować się w życiu jeszcze bardziej............ to po co mi to wszystko. Za kilka dni będę miał 23 lata i dla mnie jest to na prawdę powód do obaw. Doskwiera mi niesamowita samotność, a mam wrażenie że powodem tej samotności jest to, że ludzie nie akceptują mnie takiego jakim jestem. Nie potrafię sprecyzować czemu. Szukałem problemu w sobie... nie wiem... może jestem zbyt mało przebojowy albo zbyt zachowawczy..... Pewnie wielu z Was powie.... To zmień się, zacznij wychodzić na tańce, kluby albo jakieś karaoke itp.... (otóż chodzę.. ale nie o tym)... Jeśli mam nie być tym kim jestem to nie mam zamiaru się zmieniać. Nie potrafiłbym nawet wymusić w sobie większej przebojowości itp. Wolałbym żeby ktoś zaakceptował mnie prawdziwego, a nie fałszywego. Mam kilku przyjaciół, co prawda mogę ich policzyć na palcach jednej ręki, ale zawsze mogę na nich polegać. Mimo to, brak progresu i poczucie samotności zaczyna mnie dobijać... i wiecie czego się obawiam? Że może kiedyś nawet jakbym chciał się zmienić, to boje się że nie będę w stanie. Najbardziej denerwują mnie powiedzonka typu "Kiedyś na pewno kogoś znajdziesz" itp. Bezpodstawne gadanie wręcz paplanie słów na wiatr, które są niczym innym jak zwyczajnem lekceważeniem mnie i mojego problemu. Poradniki podrywania albo coś w tym stylu? Nie mogę tego ogladać - dostaję furii. Nie wiem czemu, Też uważam że to nie jest normalne. Czy sądzicie że powinienem udać się już do psychologa? Dzięki że przeczytaliście ten wywód
×