Witam serdecznie,
Postanowiłam dołączyć do dyskusji ponieważ także zaczęłam niedawno brać Paroksetyne(Parogen). Cierpię na nerwicę lękową z napadami lęku panicznego i lęku uogólnionego. Na wstępie powiem że 7 lat temu byłam leczona Parogenem i zadziałał na mnie rewelacyjnie i dość szybko, najgorszy był 1 tydzień, później pomału najgorsze objawy zaczęły ustępować, po miesiącu była znacząca poprawa , jednak lek ustabilizował się dopiero po paru miesiącach i wtedy czułam się już zupełnie normalnie i funkcjonowałam jak normalny człowiek, czasem zdarzały się jakieś gorsze momenty ale potrafiłam sobie z nimi radzić. Nie pamiętam dokładnie jak zmieniały się moje dawki, ale na pewno zaczynałam od 20mg a później 30mg i chyba max było 40mg ale nie jestem pewna. Lek brałam przez prawie 2 lata. Później pomału odstawiłam ale niestety po 4 miesiącach zaczął się nawrót choroby, choć nie był aż tak silny jak przed braniem leków. Wtedy zaczęłam terapię i trafiłam na świetną psycholog i udało mi się pokonać nerwicę własnymi siłami, bez leków.. Terapia trwała 1 rok i pozwoliła mi uwolnić się od piekła nerwicy na 5 długich lat.
Niestety przez ostatnie dwa lata miałam dużo różnych problemów i stresów co nie pozostało bez echa i moja nerwica wróciła co bylo do przewidzenia.. Tak to już jest z niektórymi osobami, bardziej uwrażliwionymi i podatnymi na to świństwo.
Objawy stały się tak silne i nieprzyjemne że nie dałam sobie rady sama i zgłosiłam się do psychiatry po leki. Przypisano mi taki sam zestaw jak 7 lat temu Parogen + doraźnie Afobam na lęki i ataki paniki. Parogen przyjmuję 16 dzień ( pierwsze 4 dni dawka 10mg, później 20mg) . Jak się czuję? Nie za bardzo szczerze mówiąc, tzn wydaje mi się że jest jakaś poprawa, ponieważ lęk trochę zelżał i napady paniki się zmniejszyły i zmniejszyła się ich intensywność, ale to też zawdzięczam trochę pracą nad sobą i podejściem do ataków paniki. Reasumując nie jest tak źle jak w pierwszym tygodniu, gdzie apetyt był prawie zerowy, mdłości, większy lęk, napięcie, derealizacja, agorafobia, totalnie przymulenie, senność, stany depresyjne etc...
Teraz dalej jestem trochę przymulona i senna ale miewam lepsze dni czy okresy w ciągu dnia, Afobamu staram sie nie naduzywać i zazwyczaj wystarcza mi jedna tabletka 0,25mg na dzień. Jednak dalej mam lęki i dziwne odczucia czasami, czasem czuje się odrealniona. Z bardziej pozytywnych aspektów to już tak bardzo się nie boję wyjść z domu, byłam sama w sklepie i na spacerze, co wcześniej wydawało się nierealne.
Mój problem polega na tym ze jestem dosc niecierpliwa, tymczasem tutaj trzeba czasu zeby lek zaskoczyl.
Za pare dni mam wizyte u mojej psychiatry to zobaczymy co powie, czy będziemy juz zwiekszac dawke czy jeszcze nie. Zaczęlam tez na nowo psychoterapie ponieważ musze na nowo zawalczyc o siebie, leki tylko zagłuszaja nasza chorobe, nie lecza jej na stałe niestety.. Aczkolwiek jak juz człowiek nie czuje sie na siłach to dobrze jest wiedziec ze cos moze nam pomoc zahamowac lęki i dac siły do dalszej walki.
Wychodzenie z nerwicy lękowej to długa i kręta droga ale wyleczenie jest możliwe nawet bez leków, sama jestem tego przykladem, a uwierzcie że było ze mną bardzo źle, bo nie wychodziłam w ogóle z domu te parę lat temu.
Jak widać niestety nerwica lubi nawracać ale w moim przypadku wydaje mi się że sama jestem sobie trochę winna bo zagmatwałam sobie życie na własne życzenie i doprowadziłam sie do skrajnego stresu, więc mój organizm nie wytrzymał, każdy ma jakąś wytrzymałość. Znam jednak przypadki gdzie nerwica nie nawracała ludziom nawet i po 10 czy 15 latach, takze nadzieja jest :) Wazne zeby nauczyć sie z tym zyc i nie zamartwiac na zapas.
Jesli ktos lubi czytać to mogę polecić kilka moich ulubionych książek o osobach które wyszły z nerwicy bez leków. Czytanie tych książek bardzo mi pomaga.
Przepraszam ze tak się rozpisałam ale cięzko bylo ujać to wszystko w paru słowach.
Jak Wasze samopoczucia? Pozdrawiam