Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kreyol

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kreyol

  1. Moge prosic o usuniecie tego watku?
  2. Dziekuje, nie sadzilem ze ktos tak szczerze przeczyto to co mi na sercu lezy. Wroce z pracy, to bardziej sie przyjrze temu forum.
  3. Siemka xP Pisze tutaj chyba aby jakos nakierowac swoim zyciem, wygadac sie komus, albo kij wi po co. Lubie sobie pogadac, no to jedziemy xP Jestem 27 letnim chlopakiem ktory najchetniej to po pracy polecialby na szybki trening do piwnicy z dala od ludzi, bo jestem troche zakompleksiony na punkcie mojego ciala, mimo ze nie powinienem, skonczyl cwiczenia i szybko polecial do domu, zrobic obiad i do konca dnia poopierdzielalby sie przy kompie/pojechalbym do bylej ktora mnie rzucila 2-3 mc temu przez problem ktorego nie widzialem.. Co tydzien probowalem ja z domu do clubu wyciagnac, a to nie jest dla niej perspektywa na przyszlosc. Dzis do mnie dotarlo ze ja jestem poprostu uzalezniony od glosnej muzyki w sobote, tanczenia po jakims speedzie zmieszanym z alkoholem i tak do bialego rana. Przychodzila niedziela, nowy dzien milion moralniakow ze to oststni raz, przychodzi sobota i beng- Znow lece na miasto bo w domu usiedziec nie moge, a jak wyjde gdzies z kims z kim i tak slabo sie znam, 1-2 piwa w sobote i mnie do klubu rwie tak bardzo, ze jak nie mam kasy to zawsze stowke na sobote od kogos pozycze. Bedac z nia wyszedlem 3 razy pojkryjomu potanczyc w ciagu 3 miesiecy,a od zerwania jestem w kazda sobote, a tak to od soboty do soboty jestem grzeczny, cwicze, zdrowa zywnosc. To jest problem ktory widze, jestem uzalezniony od endorfin i postaram sie sobie z tym sam uporac a chodzilem do klubow cale zycie.. Z raz na rok. Dopiero jak sprobowalem czegos to non stop sobota i sobota, przez pol roku. Chcialem dla niej sie ogarnac, powoli zwalnialem, no ale cuz. Nie doczekala sie. Mimo to wszystko ona sie wystarczajaco zlych rzeczy w domu naaogladala, to ja odemnie odgonilo, rozstalismy sie w zgodzie, czasem sie spotkamy ale tylko dlatego ze nie potrafie dac jej zapomniec o sobie i ze nie bylo jakis spin. A druga sprawa to moj charakter. Czuje sie inny od wszystkich, z kobietami potrafie rozmawiac cale dnie, kazda moja byla zawsze mowila, ze bajerke, to ja mam dobra, ale zmieniajac prace na nowa, chodze po zakladzie, nawet do ludzi mi sie "czesc" mowic nie chce i ogolnie staram sie byc spokojny, powazny. W poprzedniej pracy natomiast gdzie juz mnie znali, baardzo czesto z chlopakami sie wydurnialismy i to tak ostro ze raz mnie kierownik az gonil , bo mu dla jaj buziaka z selfi zrobilem. XP Ogolnie to mam widze problem z akceptacja w srodowisku, chociaz kazda nowo napotkana osoba szybko do mnie sie przekonuje"/w porzadku/ogarniety/spoko ziomek" ogolnie robie dobre pierwsze wrazenie. Mowie ogolnie o ludziach z klubow, ale tam niestety z nikim sie nie zaprzyjaznie, na dluzej, nie wyjde gdzies z kim czy nie zostane zaproszony zeby posiedziec. Ciezko mi jest przywiazac do siebie kolesi, chyba przez charakter samotnika ktory nawet w tej samotnosci potrzebuje kogos miec. Mam wrazenie ze maja ludzie mnie za gowniarza i sie ze mna nie licza. Moge faktycznie robic wrazenie nieodpowiedzialnego, tym bardziej ze mieszkam sam z ojcem, ale w gruncie rzeczy potrafie brac odpowiedzialnosc za swoje czyny, bo juz pare razy to udowodnilem. A kobiety? Tam gdzie w weekendy chodze, wiem, ze nie warto nikogo poznawac, a jednak chcialbym. Nie potrafie skupic sie calkowicie na sobie, nie potrafie byc sam, a przez to gdzie w weekendy wychodze to same patuski mi sie trafiaja. Nie mam sil czesto do zycia i brak mi motywacji i celu, nie wiem co mam z soba zrobic zeby zyc szczesliwie. Jest tez kwestia tego ze nigdy nikogo nie zapraszam sam, baaaardzo rzadko proponuje jakies spotkanie, a tak to tylkopraca dom papu jakies gierki i w kimono. Z jednej strony kuzwa, wywalilbym komputer za okno bo bym na sile znalazl zajecia i do ludzi wychodzil bo juz tak mialem jak mi sie popsul,ale z druuugiej strony tak lubie grac w gierki ze stawiam to ponad wychodzenie ze znajomymi w wiekszosci przypadkow. No chyba ze ktos powie dawaj na miasto... Nigdy w zyciu nie bylem w poradni, u psychologa, wstys by mi bylo mowic o tych moich wadach
×