Skocz do zawartości
Nerwica.com

zawieszonywzyciu

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia zawieszonywzyciu

  1. Sa dni ze tego stanu wogole nie ma , jak sadzisz to depresja czy nerwica ? Dodam ze nie odpuszczam obowiązków związanych z praca , z dbaniem o siebie , aktywności fizycznej ,a bywają takie momenty ze mnie odcina i pojawiają sie te myśli . Czy psychoterapia jest skuteczna ?
  2. Nie ma żadnego bodźca , poprostu to jest we mnie ,
  3. Hmmm czy zmęczony - nie wiem , może moje całe wyobrażenie o całym życiu i samopoczuciu sie zmieniło , dobija 30stka i czy w tym wieku człowiek fizycznie dużo gorzej sie czuje niż wcześniej tzn jak miał 25 lat ??? Czy to przyczyna sa moje stany lekowe, nerwicowe czy jak to jesZcze można określić . Teraz siedze w restauracji oczekując na obiad i analizuje wszystko dookoła i swoje samopoczucie , drugi dzien bez kawy - a piłem jej dużo , minimalna poprawę widzę w samopoczuciu . Ciąg myśli jest taki - zaczynam nagle sie gorzej czuć , analizuje siebie czy jestem szczęśliwy czy każdy jak ja sie rak czuje ? Czy każdy tak jak ja odbiera to co dookoła ? Jak byłem młodszy inaczej to widziałem, wszystko , myśli typu ze takie samopoczucie jak sie bedzie utrzymywać przez całe moje życie to ja nie chce żyć - zaraz przychodzą myśli samobójcze i myśli o sensie życia itd - mam dobrze prosperująca firmę , miedzkanie, fajna partnerkę , a to cały czas mnie gnębi !!! Depresji nie wiem czy mam - wstaje , pracuje, uprawiam sport , zajmuje sie sobą
  4. Zawsze jak mam odrealnienie i derealizacja , pojawia się lęk i zaraz natretne myśli, przychodzi brak sensu , trac3 siły na wszystko - głównie jest to popołudniu, między 14 a 17 - później jest ok
  5. Zazwyczaj wyglądają tak samo , dziwne bo są momenty że mam myśli samobójcze- psycholog stwierdziła po roku terapii że są to myśli natretne , myślę o przyszłości, organizuje swoje mieszkanie a są takie momenty jak teraz ze sie nakręcam i mam wizję swojego samobójstwa, rozwiązuje testy ma depresję, cały czas ona mówi że sobie poradzę bez leków , dziwne to ze dbam o firmę, planuje rzeczy do przodu o zakupy a nagle jest myśl o samobójstwie które przychodzi niewiadomą skąd , wtedy się odcinam i jestem jakby w próżni
  6. Tętno ok , najbardziej analizuje swoje samopoczucie , mam 29 lat i za każdym razem analizuje siebie , ze juz nic nie jest takie jak kiedyś - jak byłem młodszy , ze wszystko dookoła jest jak próżnia , sa momenty ze w ciagu dnia sa chwile ze czuje sie swietnie tak jak kiedyś a sa momenty ze czuje sie fatalnie i jak czuje sie fatalnie pojawiają sie myśl ze juz nic nie zmieni mojego samopoczucia ... I wtedy nadchodzą natrętne myśli samobójcze - juz wstaje i idę po sznurek , widzę swój pogrzeb , reakcje ludzi itd itd
  7. Cisniene,tetno w normie - mierzylem kilka razy , a nie wiem skąd te lęki ? moze przez to ze jestem z kims blisko ? ale nie miałem dziewczyny i tez były wiec wtedy schemat sie pojawial taki sam jak moja psycholog : leki , derealizacja - lek przed samotnoscia --- w momencie gdy byłem sam lęki derealizacja - lęk przed odrzuceniem - w momencie gdy z kims jestem ??
  8. Witam, a więc tak , wszystko zaczeło sie "oficjalnie" rok temu kiedy przebywałem w USA. Nieoficjalnie , zaczeło sie duzo wczesniej , a mianowicie bywały momenty ze strasznie sie czułem , jak nie w swoim ciele , odciety itd itd . Przypomina mi sie sytuacja kiedy mnie tak odcielo i pomyslalem ze zaraz bede umierał...pojechałem odrazu do szpitala zmierzyc cisnienie - okazało sie w normie. Szereg badań w normie,.... Doły, odciecia, odrealnienia - wszystko tłumaczone jesienną aura i złym odzywianiem. Wróciłem do sportu, zdrowego jedzenia - unormowało sie. Wyjazd do USA, korki , stres , uczucia jak bym mial umierac - checi wezwania karetki,itd itd - przetłumaczyłem sobie to nadmiarem pitej kawy. Chodziłem zmieszany, mierzyłem cisnienie regularnie, miałem wrazenie ze bede umierał, zrywałem sie wnocy z biciem serca mocnym , czułem wszystkie żyły na ręce ... Wkoncu cała stresujaca sytuacja sie wyjasnila i postanowiłem odreagowac - wypiłem 0,5 L whisky - rano sie obudziłem , czułem sie fatalnie, mega odrealniony i zderealizowny (wtedy nie wiedziałem co to jest) . Na wielkim kacu wsiadłem w samochód i postanowiłem pojechac cos zjesc . W czasie drogi dostałem strasznego ataku paniki, cisnienie skoczyło masakrycznie, wysiadłem z auta na srodku drogi, przechodeń zadzwonił po karetke, poczułem sie jakbym umarł i był w innym swiecie - przjechała karetka , ratownik medyczny - zmierzyl cisnienie i podpial do aparatury ( co to bylo - nie wiem do dzis), po drodze wymieniłem z nim kilka zdan - powiedzial ze takich jak ja jest duzo i jest to na 99% anxiety disorder ( nie dopuszczałem do siebie myśli ze moge miec nerwice lub depresje lub cokolwiek co było dla mnie tematem tabu). W szpitalu atak paniki sie powtórzył , zostawili mnie na obserwacje na 12 godzin,zrobili ekg, krew zbadali ,podpieli pod kroplowke - wszystko w normie. Lezałem na lozku i myslalem ze jestem w innym swiecie - teraz wiem ze to była derealizacja - organizm tak sie bronił poprostu po tym ataku paniki. Po powrocie do domu - dziwnie sie czułem wszystko było dziwne, czułem sie jak w nie swoim ciele , bałem sie , wszystkiego ,stałem pod prysznicem i mysłałem ze bede upadał, ze umre. Lezałem, płakałem i nie wiedziałem co ze sobą zrobic. Proba wyjscia z domu , strach, przeszłem sie do restauracji - myslałem ze mnie cos sponiewiera , ze upadne bałem sie. Kolejnego dnia pojawiły sie mysli natrętne - patrzyłęm sie na nóż - i myslałem ze zaraz go komus wsadze , sznurki na ktore sie patrzyłem uruchamiały mysli samobójcze - myslałem ze wariuje. Pojawialy sie mysli ze trace wzrok, dezorintacja. Wyciszenia szukałem w kosciele. Tam tez poszukałem pomocy i dostałem namiar na psycholog - kobieta bardzo mi pomogła , generalnie przedstawiła mi jak przeszlosc moze wplywac na te stany, zwiazek ktory prowadziłem itd itd . Miedzyczasie mialem kilka ataków paniki , myslałem ze umieram, chcialem wzywac karetke ale ratowałem sie w najgorszych chwilach klonozepamem który dostalem od znajomej. Uzyłem go zaledwie 2 razy w chwilach kiedy naprawde było zle - wiecej juz tego nie lyknąłem. Dzwoniłem w wiele miejsc szukając pomocy, to Katolicki Telefon zaufania ( bardzo fajna rzecz - dyzur pełnnia lekarze, psycholodzy) . Zbliżał sie dzien powrotu do domu - i nadzieje ze wraz z powrotem do domu wszystko minie i wroci do normy - tak niestety sie nie stało co zaowocowało płaczem i przygnebieniem na lotnisku juz . Powrot do domu, matka spanikowana co nakrecilo jeszcze bardziej objawy, bałem sie panicznie....plan wyzdrowienia wraz z powrotem do kraju nie wypalił. Wizyta u psychiatry - dostałem Trittico + Lorafen -lęki sie nasiliły , bardziej , na tyle ze mysli samobójcze sie nasiliły .Pozniej przestraszona moim stanem lekarka dała mi brintelix który żarłem 1,5 miesiaca - z poacztku był ok - pozniej zrobił mi rozpierdol w głowie , gonitwa mysli , problem ze snem , odstawiłem go stopniowo i na tym skonczyla sie moja przygoda z lekami. Zdecydowałem sie an terapie , powyciagała mi terapeutka rzeczy z przeszlsoci , z dziecinstwa ogromny lęk przed samotnoscia i odrzuceniem . Moim problem jest fakt iz minąl juz rok zmagania sie z tym gównem i mam cały czas mysło egzystencjonalne typu skad sie wzieło drzewo ? skad jest swiat ? momentami bicie serca szybkie - i sam do siebie mówie - !! JA TU JESTEM !! ZYJE - ODDYCHAM - CO TO JEST ZYCIE ? po co ? jaki sens ? , miewam czesto derealizacje i odciecia - nagle zaczynam sie czuc jak bym był w foli prózniowej zapakowany , nie odczuwam tak jak by przestrzeni - nie odbieram wszystkiego jak kiedys .Zastanawiam sie jak inni zyja? po co zyja skoro czeka ich smierc ? Boje sie smierci boje sie starosci a jednoczesnie wracaja do mnie mysli samobojcze - natrętne ?? nagle przychodza nie wiadomo skad, w kazdym momencie. Miewam wrazenie ze juz nikt mi nie pomoze i ze cale zycie taak bede zyl ... Poruszam te tematy na terapii ale caly czas jest temat spraw z przeszlsoci i ich pozamykania. Są dni , epizody krótkie , ze cos odbiera mi energie do wszystiego , zamiast chodzic normalnie to sune nogami, schylenie sie powoduje wielki wyczyn dla mnie - tak jest zazwyczaj kilka dni - po tym nadchodzą dni , gdzie jestem usmiechniety, chodzi miewam momentami derealizacje .Analizuje sie bardzo , przy wysuiłku inetensywynm miewam wrrazenie ze umre. Co ze mną nie tak ? Czy to minie ? Czy ja musze brać leki ?? Nie chce bo wiem jakie spustoszenie sieją. Moze zmiana terapeuty ? Czy ja mam depressje ? co mi jest ? jak mam normalnie zaczac odbierac wszystko dookoła ? nie chce juz bys spakowany w hermetyczną folię..... juz mam tego tak dosyc - rano jest ok , wyjde na zewnatrz i wraca mi to .... nie odczuwam tak jakby przestrzeni... pomozie prosze
×