Witam , nie mam na imię Marek(to tylko nick) , mam 27 lat i borykam się z pewnymi problemami od jakiegoś czasu.Na forum wszedłem z ciekawości i dlatego że trochę zacząłem się interesować psychologią.
Na początek może parę słów o mnie :
Wychowałem się w domu gdzie ciągle były kłótnie , chlanie i narzekanie że za wiele się nie da zrobić , że lepiej się nie wychylać , pokorne ciele dwie matki ssie itp.
Matka wpadła w konsumpcjonizm , tyrała fizycznie na 2-3 etaty żeby tylko kupować niepotrzebne rzeczy i chwalić się sąsiadom , w końcu rak i nerwica ją wykończyły w wieku 43 lat.
Ojciec ledwie skończył podstawówkę , zawsze zachowywał się jak burak ze wsi.Po śmierci żony rozechlał i zżulił się totalnie , tracąc najpierw dobrą pracę a później godność.
Dzisiaj właśnie największy problem mam z Ojcem alkoholikiem , z którym niestety muszę mieszkać pod jednym dachem.Do Ojca przywiązał mnie kredyt , który musieliśmy razem wziąć (sprawa spadkowa nie poszła po jego myśli) bo inaczej on straciłby dach nad głową a ja w przyszłości mieszkanie po nim.
Ojciec co kilka tygodni miewa ciągi alkoholowe , chodzi oszczany i brudny , co jakiś czas trafia na izbę lub przywozi go policja.Próbowałem już wszystkiego żeby mu pomóc , w końcu stwierdziłem że to nie ma sensu , najlepiej by było gdyby po prostu zdechł i miałbym go z głowy.
Kiedyś sam piłem bardzo dużo piwa i paliłem paczkę papierosów dziennie , jakieś 2 lata temu wykonałem ogromną pracę nad sobą i uporządkowałem mnóstwo spraw w swoim życiu.
Odkąd pozbyłem się nałogów , zacząłem ćwiczyć na siłowni i zdrowo się odżywiać czuję się o niebo lepiej , zrobiłem średnie wykszt. i ogólnie rozwinąłem się intelektualnie , ale to też sprawiło że w świecie na którym żyjemy , zacząłem zauważać o wiele więcej mankamentów niż wcześniej.
Zniesmacza mnie ten dzisiejszy brak wartości takich jak : honor , prawdomówność , uczciwość...
Ludzie zachowują się jak bezmózgie zombie , gonią za nowymi rzeczami na które ich nie stać , zadłużają się na potęgę żeby tylko pokazać znajomym co nowego kupili.
Trochę za dużo się rozpisałem a i tak umieściłem tutaj zaledwie promil tego co mi leży na serduchu , może po prostu wypiszę to z czym mam problemy.
1.Lekka nerwica-kiedyś miałem napady paniki , dzisiaj mnie już raczej nic nie rusza , ale ostatnio towarzyszą mi jakieś takie dziwne stany odrealnienia.Jestem przytomny , nie jest mi słabo i robię wszystko normalnie , ale powoduje to lekki dyskomfort.
2.Samotność-Nie pijam alkoholu , więc w towarzystwie uchodzę za dziwaka.Nie lubię też hucznych imprez i dyskotek.Nie zawsze byłem singlem , ale ostatnio coś jakby mnie blokuje przed poznaniem drugiej połówki.Jakieś głupie myśli z tyłu głowy że mam ojca alkoholika i nie potrafię stworzyć normalnego związku , że przyszła wybranka mogłaby tylko cierpieć przeze mnie bo właściwie nie wiem jeszcze czy chcę być sam , czy z kimś.Kiedyś przez moje niezdecydowanie zmarnowałem pewnej dziewczynie kilka miesięcy życia , okłamując ją po prostu że ją kocham.
3.Towarzystwo(głównie w pracy)-Nie ukrywam że pozytywne zmiany w moim życiu nakręciły mnie do dalszego działania , praca fizyczna w gronie osób których jedyną ambicją jest przetrwanie 5 dni i nawalenie się w weekend , przestała mnie satysfakcjonować.Bardzo dobrze zarządzam pieniędzmi i zarabiam przyzwoicie jak na nasze warunki , ale w tym towarzystwie ciągle muszę udawać kogoś kim nie jestem.Ściemniam że w weekend też się uchlałem , byłem w pubie czy coś tam jeszcze robiłem...Jak kiedyś współpracownikowi powiedziałem że oszczędzam pieniądze , bo chciałbym w coś zainwestować może w przyszłości to popukał się w czoło i powiedział że teraz trzeba się bawić i chlać,chlać,chlać...Żałosne
4.Niezdecydowanie-Mam bardzo dużo energii , ale nie mam gdzie jej ukierunkować.Próbuję mnóstwa rzeczy , szukam jakiejś pasji na której mógłbym zacząć zarabiać , ale jeszcze jej nie znalazłem.Czasem czuję że ta energia mnie rozsadza od środka.Po prostu chciałbym wiedzieć co robić w życiu.
To by chyba było na razie na tyle , pozdrawiam i dziękuję jeśli ktoś przeczytał te moje wypociny do końca :)