Witam serdecznie,
Krótko o sobie:
Jestem gościem, już po 25 roku życia, ale jeszcze przed 30stką:). Mieszkam w 3mieście. Mam wspaniałą żonę, pracuję, i pozornie wszystko wydaje się być na miejscu
Dlaczego tu zajrzałem:
Z nerwicą, zaburzeniami lękowymi czy czymkolwiek to cudo jest zmagam się od 2012 roku (yeah to już 5 lat). Nie jest to dla mnie pierwszyzna: "zaliczyłem" psychiatrę, terapię, medytacje, medycynę naturalną, witaminy, ćwiczenia, diety.. jak się domyślacie nie przyniosło to zamierzonych efektów. Chętnie podzielę się tym co już wiem, poczytam, odpisze, może się kiedyś wyżalę :).
Co mi właściwie jest:
To świetne pytanie.. depresja? lęki? manie? Moja terapeutka (tak będę tu postulował żeby każdy ruszył 4 litery na terapię) twierdzi że jestem całkowicie zdrowy psychicznie i że to wszystko to nerwy i rozwinięte przez lata zaburzenia.
Moja historia - skrót telegraficzny:
Ostre epizody hipochondrii, kołatanie serca, lęki... to tak do 2014..
Wieczny ucisk w głowie, lęki, przeżywanie i ciągłe rozpamiętywanie swojej sytuacji,blokady, niechęć apatia, depresja.. (cały czas ostro walczyłem, i w sumie prowadziłem normalne życie - rozwijałem się zawodowo i prywatnie - HA to dopiero wyczyn prawda:) ?) - mniej więcej do roku 2015.
Rok 2016 - po względnej poprawie i po odstawieniu leków (a brałem ich kilka) nawrót "bólu życia". Do wyżej opisanych doszło coś w rodzaju zaburzenia lękowego dotyczącego sfery myśli. Wydawały się one "dziwne". Dlaczego to zostało tak napisane? Dlaczego to ma taki kolor? Dlaczego.. ? Łapiecie? Ciągła analiza tego co przeczytałem, zobaczyłem, powiedziałem - koszmar! Czasem coś sobie pomyśle i łapie mnie lęk. SICK! :)
Na dzień dzisiejszy mam wszystko to i jeszcze więcej .
Znacie ten ciąg.. lęk rano, w drodze do pracy, później, nerwy, stres, ucisk w głowie, czasem jest Ci tak źle że zwykła rozmowa sprawia Ci trudność, nie możesz przestać o tym myśleć, rozmyślasz donikąd to nie prowadzi, znowu lęk, martwisz się, znowu to samo. Chwile czujesz się lepiej - szkoda że tylko 15 minut. Może poćwiczę? Dieta? Zamówię pizze, paczka marlboro, prysznic. Godzina 22:00 - czas spać jutro do pracy. Znowu dzień do tyłu. Może stanie się cud? Zasypiam. Wstaje.. powtórka.
Podsumowując - długo to już trochę trwa, ciężko mi że hej, ale przecież Wam też. Mogliśmy mieć raka, albo nie dożyć matury.. STILL FIGHTING