Skocz do zawartości
Nerwica.com

Koki83

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Koki83

  1. Zrezygnowałam z porannej dawki Olki i zostałam na 5mg wieczorową porą :) 10mg to jednak zdecydowanie za wiele. I w sumie Olka jest to teraz jedyny lek jakim się będę raczyć, bo fluwoksaminę właśnie odstawiam < ryła mi bańkę w ewidentnie złą stronę >
  2. Co by nie było, pierdzielę. Odstawiam Fevarin i Olanzapinę. Koniec "zabawy" z lekami bo jak zauważyłam te wszystkie dary farmacji narobiły w moim życiu więcej szkód niż pożytku. Zaopatrzyłam się już w L-lizynę, L-teaninę i wszystkie niezbędne suplementy diety i stopniowo będę schodzić z dawek fluwoksaminy i olanzapiny. Tyle już odwyków przeszłam w moim życiu, że i ten pokonam. Nie ma bata. Swoją drogą nie słyszałam jeszcze żeby komuś leki tak naprawdę pomogły. To fikcja i iluzja a przemysł farmaceutyczno psychotropowy to jeden wielki demon, który odbiera ludziom człowieczeństwo! Nie dajmy się więc zwariować. Żeby to chemia rządziła Naszym życiem; porażka. Już wolę być normalna inaczej niż wcinać ten szajs. Z całym szacunkiem do konsumentów.
  3. Witam, przyjmuję olanzapinę od roku w dawce 5mg wieczorem. Dwa dni temu zwiększyłam dawkę do 10mg; czyli 5mg wieczorem i 5mg rano. I wszystko byłoby cacy gdyby nie senność w ciągu dnia i mega uczucie ciężkości, w związku z tym pytanie, czy te objawy znikną w miare upływu czasu? Na dawce 5mg nie odczuwałam tak bardzo powyższych objawów ale na 10mg niestety tak.
  4. Olanzapinę biorę na ciężkie stany psychotyczne, które są w moim przypadku nieodłączną częścią głębokiej depresji.
  5. Więc ja niebawem zgłupieję. Chuk, zostaję na dawce 50mg i nie będę tego zwiększać za chiny ludowe. Dziś zrobiłam z siebie idiotkę w pracy bo miałam taki stan, że chciałam już rezygnować z roboty i zamknąć się w domu raz na zawsze. Na szczęście mam obcykaną szefową, która doskonale czai o co chodzi < tj. że chodzi o prochy > i babeczka podniosła mnie na duchu. Szczerze? Przygodę z fluwo uznaję za najtragiczniejszą w skutkach ale weź tu teraz zmieniaj leki na inne pracując jednocześnie; ni kuta nie dam rady bo zawsze przechodzę to ciężko i drastycznie, no chyba, że mam tak zjebanego lekarza psychiatrę, bo chyba mam. Po wypłacie udam się gdzie indziej i może ktoś ogarnięty wreszcie dobierze mi leki. Jak na razie zostaje jednak fevarin 50mgx1 i olanzapina 5mgx1.
  6. Radzisz więc by przejść na fluoksetynę? Pytam bo byłabym skłonna to zrobić żeby tylko wyzbyć się tego zamulenia. Jedyne czego się obawiam to przeskok z jednego leku na drugi; tj. czy nie wywoła to objawów odstawiennych fluwoksaminy? I czy fluoksetyna nie nasili lęku? Bo moim głównym problemem są zaburzenia lękowe...?
  7. Witam. A więc jak to jest z tą fluwoksaminą? Fevarin biorę od kilku miesięcy. Jadę na 50mg a teraz zwiększam do 100mg. Jedyne co mnie niezmiernie irytuje w tym leku to mega senność i niechęć do robienia czegokolwiek. Lęków faktycznie nie ma, lek je eliminuje ale to zamglenie umysłu w ciągu dnia jest nie do ogarnięcia. Pytam więc, czy faktycznie im większa dawka fluwo, tym większy napęd? A może odwrotnie, im większa dawka tym większa senność?
  8. MissWorldwide; masz zupełną rację. Moja emocjonalność wyłącza mi niekiedy umiejętność logicznego myślenia ale Ty opisałaś wszystko idealnie. Faktycznie przez rok czasu benzodiazepiny tłumiły moje lęki i niepokoje a teraz muszę się z tym mierzyć na trzeźwo. Do tego jeszcze ta odstawka ssri i olanzy. Sama sobie zaszkodziłam . Nie wiem czy to moja naiwność czy głupota mną rządzi kiedy popełniam tak kardynalne błędy.... Teraz dochodzę do siebie aczkolwiek jest ciężko; moje stany wciąż się przeplatają, czyli raz tragicznie, raz dobrze. Ogólnie rzecz biorąc moim największym problemem jest brak akceptacji własnej choroby bo szczerze? nienawidzę jej i każdy zły symptom to dla mnie koniec świata. Uczęszczam na psychoterapię ale wiele z niej nie wynoszę. Czasem zastanawiam się czy od tego wszystkiego nie nabawiłam się w efekcie cichej schizofrenii. Jednym słowem; muszę żyć jak normalny człowiek a tak naprawdę czuję, że kilometrami odstaję od normalności. Praca, dom, obowiązki a wewnątrz ruina. Najgorszy jest w tym wszystkim lęk, który wyzwala najwięcej negatywnych emocji; plus objawy somatyczne, które niekiedy wskazują na zawał innym zaś razem na udar...czyli jednym słowem, błędne koło i mentalna paranoja
  9. Witam, jestem tu nowa aczkolwiek nie co podchodzę pod osobowość schizoidalną dlatego też zaznaczam się w tym wątku. Ogólnie jestem sklasyfikowana jako CHAD ale biorąc pod uwagę moje schizy, z całą pewnością mogę się tu podpiąć. Czasem mam wrażenie, że wszystkiego u mnie po trochu ale ta podejrzliwość względem ludzi jest u mnie nie do ogarnięcia. Natrętne podejrzenia to moja domena, w tym dziś przykładowo, zaczęłam podejrzewać moją współpracownicę o to, że dosypała mi czegoś do wody, którą zostawiłam w pracy; muszynianka z magnezem...a ja za nim ją wypiłam przez pół godziny szukałam proszku z fety, bądź jakiegoś innego narko syfu :/
  10. Ernest, Kontrast; wielkie dzięki za odp. Faktycznie nie co namieszałam odstawianiem fluwo i olanzy ale miło wiedzieć, że to przez to teraz tak parszywie się czuję. Chociaż nie powiem; najgorsze są poranki bo później wszystko się jakoś normalizuje. Od 17stej przykładowo czuję się wyśmienicie czego nie mogłabym napisać o moim koszmarnym przedpołudniu. I faktycznie; jeszcze przed odstawianiem fluwo i olanzy nie miałam takich jazd jak teraz więc tylko potwierdziliście moje domysły. A niby SSri i neuroleptyki nie uzależniają; sranie w banie będzie wiosna. Głupia ja, że zabrałam się za to odstawianie. Jeszcze raz wielkie dzięki chłopaki!
  11. Witam, mam pytanie, czy ktoś z Was orientuje się ile czasu trwają objawy odstawienne po zejściu z benzo? Pytam bo aktualnie jestem czysta nie całe trzy miesiące. Leki jakie przyjmuje na stałe to fluwoksamina i olanzapina...fakt faktem, postąpiłam nie mądrze bo w dwa miesiące po odstawieniu benzo zaczęłam odstawiać moją fluwoksaminę i olanzapinę i skutki były fatalne. Za namową lekarza wróciłam więc do początkowych dawek moich podstawowych leków ale objawy typu; niepokój, poddenerwowanie, dezorganizacja, zaburzenia koordynacji ruchowej, agorafobia dokuczają mi cały czas. Lekarz powiedział, że teraz zanim zaczną działać moje podstawowe leki muszą upłynąć jakieś dwa tygodnie więc sobie czekam. Jeżeli chodzi o benzo to brałam relanium przez około rok czasu. I tak jak mówię, przeszłam ten piekielny odwyk trzy miesiące temu ale nadal czuję się kompletnie rozbita. Czy to możliwe, że czuję się tak z racji dyskontynacji przyjmowania benzo? Szczerze? Jest b. ciężko. Miesiąc temu poszłam do nowej pracy i z ledwością ją ciągnę. Chciałabym wreszcie poczuć się normalnie.
×