Dzień dobry,
Mam pytanie- w jaki sposób można odróżnić nerwice lękową od poważnej choroby?
Od wielu lat posiadam zaburzenia nerwicowe. Kilka lat temu byłem pod opieką psychiatry, zażywałem SSRI, jednakże powodowały u mnie nieznośne skutki uboczne, więc przerwałem leczenie. Wypróbowałem wiele leków za każdym razem z takim samym skutkiem. Uczęszczałem na psychoterapię do kilku różnych psychologów, jednakże ich terapia zupełnie na mnie nie skutkowała i je przerywałem. Przez wiele lat miałem spokój z dolegliwościami, jednak ostatnio pojawił się u mnie lęk połączony z objawami somatycznymi takimi jak zawroty głowy, bóle mięśni, zaburzenia wzroku. Pomyślałem o możliwości zachorowania na stwardnienie rozsiane, więc zrobiłem sobie badania krwi oraz rezonans magnetyczny głowy i naczyń. Badanie wykryło u mnie 4mm zmianę niedokrwienną naczyniopochodną. Kilku lekarzy w internecie spojrzało na moje badania i oczywiście zdania są podzielone skrajnie- od kategorycznego odrzucenia możliwości SM po zalecenia do dalszych badań u neurologa. Aktualnie posiadam większość objawów stwardnienia rozsianego oraz utrzymujący się lęk.
W jaki sposób można odróżnić nerwice od poważnej choroby? Czy niezbędne jest pełne różnicowanie na obecność danego schorzenia, w tym wypadku stwardnienia rozsianego? Chciałbym uniknąć ogromnych kosztów badań, a jednak oczekiwanie na łaskawość sytemu opieki zdrowotnej może spowodować u mnie konieczność zakucia mnie w kaftan na oddziale psychiatrycznym z powodu skrajnej ilości stresu.
Proszę o porady co dalej robić w tej sytuacji.
Pozdrawiam!