Skocz do zawartości
Nerwica.com

Staszek89

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Staszek89

  1. Witam serdecznie Wszystkich na forum. Pewnie będzie to dosyć długa wiadomość, ale postaram się jak najkrócej i mam nadzieję, że ktoś dotrwa do końca i coś poradzi, odpisze cokolwiek nawet. Brat uzależniony jest od narkotyku, który nie ma nazwy oficjalnej, nie wiem czy go sprzedają w innych miastach, ponieważ z tego co się dowiedziałem, są to jakieś psychotropy, raptem parę osób to sprzedaję, może dodają odrobinę amfetaminy, ale wątpię, nie jest to drogie, działa to parę godzin, trochę pobudza, ale gdy człowieka puści to nie ma zejścia jak po amfetaminie lecz widziałem osoby, które się od tego uzależniły i po paru letnim ćpaniu na trzeźwo są normalni, a po tym od razu załączają im się jakieś paranoje (szukają kogoś po swoim podworku itd) z moim bratem nie jest tak źle mimo tego, że bierze to już parę lat czasem częśćiej, czasem rzadziej (i chyba dlatego) chociaż jak jest pod wpływem to szuka ciągle czegoś w pokoju, co chwila wychodzi za dom itd więc za dobrze nie jest, ogółem czasem stara się udawać ogarniętego, ale poznaję się po nim od razu, zamula się i unika rozmowy ze mną... ale jest spokojny, siedzi w domu, nic nie mówi, gra czy coś ogląda itd Oczywiście trawki też nie odmawia z kolegami, ale jednak jak ma do wyboru tego "głupka", a zielone to się nie zastanawia i bierze to pierwsze... Ćpa już parę lat (ze ~4) nie możemy sobie z tym poradzić, wiem, powinienem iść dawno temu z nim do psychologa jak był niepełnoletni, a teraz on nie chcę, może uda się go namówić teraz, ale aktualnie "wyprowadził się". Wyrzuciliśmy go z domu, ponieważ wielokrotnie nas okradł czy dziadka i ostatnio złąpaliśmy go na gorącym jak już wkradał się do dziadka domu i go wygoniliśmy (bez rękoczynów) uniósł się honorem i poszedł (kilka razy wyrzucaliśmy go, lecz wracał po dniu, dwóch, trzech) i mama go wpuszczała... Teraz postanowiliśmy, że nie wpuścimy go za pierwszym razem i co się stało? wrócił po prawie tygodniu, mama spytała co chce, postraszyła, że ja (brat) nie wpuszczę go do domu jeśli nie pójdzie do normalnego psychologa na jakąś rozmowe to powiedział, że chcę swoje rzeczy w sensie ciuchy, nic innego nie ma i dowód i wyszedł. Dowodu nie dostał, ciuchy wziął, wróci po dowód po weekendzie. Z tego co się orientuje to może ma jednego kolege co go przenocuje, ale na pewno nie na długo może z parę dni / tydzien Jedzenie? na pewno kradnie, bo już miał nawet wyrok około 2tygodni który już odsiedział za kradzież i mimo tego robi to dalej najczęściej kradł z domu, juz naprawdę mało zostało, a wszystko zamykane pod kluczem że już nie ma dojścia. Dowodu nie chcemy oddać, bo z czego co się dowiedziałem i wkrótce to zweryfikuję wziął tel. na abonament i już go zastawił więc biorąc dowód pewnie chce wziąć jakąś pożyczkę szybką te w 15minut na dowód czy coś, ewentualnie kolejny telefon... Tutaj pytanie dotyczące tego dowodu, nie oddam mu go, "ulegnie" uszkodzeniu i będzie musiał wyrobić nowy, ale to nie rozwiązanie bo zyskamy tym możę z tydzień, 1/5. Mam pytanie... co zrobić by nie mógl wziąć kredytu, telefonu itd? jest jakaś czarna lista? Może matka niech go wymelduje z domu (ma ~20lat) bez adresu zameldowania można wyrobić dowód? jeśli tak to co będzie wpisane w adres, yhm "bezdomny"? chociaż w nowych dowodach chyba adresu nie ma? próbowaliśmy z nim rozmawiać wielokrotnie, parę x poszarpałem się z nim z moją oczywiście przewagą (jestem parę lat starszy) by go zastraszyć czy z nerwów po prostu, nic to nie dało, może na tydzień czy dwa... ewentualnie postrasyłem jeszcze wyrzuceniem z domu , ale i tak zawsze to konczy sie tak samo prędzej czy później. Wielokrotnie rozmwialiśmy grzecznie czy na trzeźwo czy pod wpływem... to przeważnie nic nie mówił, albo wychodził na papierosa i nie chciał z nami rozmawiać... ojca nie mamy, w rodzinie nikt narkotyków nie bierze, tylko jego koledzy. Dodam, że moim zdaniem jest to uzależnienie psychiczne, ponieważ nie trzęsie się ani nic takiego, gdy nie bierze nawet tydzien czy dwa... wręcz przeciwnie, normalnie rozmawia, śmieje się ma dobry humor itd... I nie raz było tak, że gdy siedział z tydzień czy dwa to wytrzymywał bez niczego, same papierosy, a jak wyjdzie do kolegów czy coś ukradnie, wpadnie trochę kasyy to od razu po to idzie... (oczywiście nie pracuje, nie uczy się, nie dajemy mu pieniędzy ,czasami jak zarobi w uczciwy sposób damy na papierosy (Kupujemy sami) do ręki złotówki nie dajemy ) ktoś mi powiedział, że musi odbic się od dna czyli pójść siedzieć... był na ~2tygodnie, niby miał na odwiedzinach intencje wydawało się szczerze, że ogarnie się, znajdzie prace itd... na widzeniu łzy w oczach mimo tego, że (w celi źle mu nie było, 'lokatora' dostał łagodnego, studenta, który też poszedł na 2 tyg za jakąś głupotę) coś nim wstrząśnęło, ale wyszedł parę dni i zniknął na parę nocy i to samo... Jest naprawdę źle, ale nie wiem co robić, na pewno zapiszę się do psychologa z rodziną, ale dopiero w przyszłym tygodniu :/ Wiem, że długo to trwało, ale mam nadzieję, że za późno nie jest, wierzę w to. proszę pomóżcie, doradźcie coś, pozdrawiam serdecznie, dziękuję.
×