Skocz do zawartości
Nerwica.com

bananowy

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bananowy

  1. Generalnie ze mną nie jest tak źle. Jeżeli chodzi o moje problemy to zwykle dopadają mnie w nocy. Ostatnio spaliśmy ze sobą (po raz pierwszy) i miałem spokój - zero stanów lękowych typu: zatrzymanie akcji serca (uczucie), ból i ucisk w klatce piersiowej. Ona za to pierwszy raz spała przy zgaszonej lampce i mówiła, że po raz pierwszy od dłuższego czasu czuła się bezpiecznie w towarzystwie mężczyzny.
  2. Ja mam 23, ona ma 21. Studiujemy na innych uczelniach - inne kierunki, ja od maja tego roku otwieram własną działalność i wreszcie się finansowo odcinam od moich rodziców. Zdanie rodziców nie jest aż tak bardzo ważne, ale oni niestety patrzą na wszystkie związki przez pryzmat. Nie chciałbym tutaj przytaczać historii dotyczących mojej rodziny, no ale nie zawsze było kolorowo, więc po prostu BARDZO się martwią. Czasami aż za bardzo i to mnie trochę przytłacza, bo nie dostaję wolnej ręki - mimo swojego wieku. Nigdy nie myślałem o terapiach, bo po prostu nie czułem takiej potrzeby. Jeżeli chodzi o pewność siebie to racja, mam jej niewiele - ale to jest połączone nie tylko z tymi problemami, o których wspomniałem.
  3. Wydaje mi się, że jakiś jest na pewno, chociaż tego pewny nie jestem. (liczyć rzeczy, takie jak ciągłe wymaganie od dziecka i nie radzenie sobie z aktualnymi problemami?) Mój brat, który jest starszy ode mnie o 14 lat także ma nerwicę, jest strasznym pesimistą i niby "wzięło się to z niczego".
  4. Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie dobrze. Może jest to mały problem, ale jednak nie potrafię sobie z nim poradzić. Może dostanę od was jakichś wskazówek, czegokolwiek, co sprawiłoby bym poczuł się spokojniej i lepiej. Jakiś czas temu poznałem kobietę, idealną kobietę. Niby ideały nie istnieją, ale dla mnie jest właśnie taka, idealna. Może jest to cholerne zauroczenie, być może, tego nie neguję, ale jedno wiem na pewno. Z każdym kolejnym dniem czuję, że moje serce coraz bardziej podpowiada mi, żebym ją wybrał, mimo jej problemów. Choruje na depresję, nie chcę tutaj mówić dokładnie o co chodzi, tyle powinno wystarczyć. Chodzi na terapię idywidualną, ma swoją terapeutkę i przyjmuje leki. Ja zaś, jestem znerwicowanym gościem, który ma problemy z sercem i żołądkiem - no i z tego, co mi się wydaje, głową również , bo nie radzę sobie z kontrowersyjnymi tematami z moimi rodzicami, reaguję płaczem. Moi rodzice nie wiedzą o niej i na razie nie chcę żeby wiedzieli, ale... ostatnio miałem z nimi rozmowę - właśnie na temat osób z depresją. Mama stwierdziła, że mimo wszystko nie powinienem - użyję tutaj tego słowa - "pakować" się w związek z osobą chorą. Argumentowała to tym, że z depresji nie można się wyleczyć i jeżeli zgodzę się na coś takiego, będę swojego wyboru żałował do końca życia - w co nie wierzę. Sam reaguję na wiele rzeczy - prawie jak człowiek z depresją, chociaż jestem pewien, że jej nie mam. Jedynymi problemami, z którymi ja się zmagam to - nerwica serca, uciekanie rytmu, arytmia, tachykardia oraz problemy z żołądkiem, tak jak już mówiłem wcześniej. Wracając, każdego kolejnego dnia wydaje mi się, że mógłbym oddać jej wszystko, co mam, rzucić wszystko, na co pracowałem, co zdobyłem, tylko po to, żeby jej pomóc, tylko po to, żeby być z nią tutaj i teraz. Ona reaguje na moje działania takimi samymi działaniami. Widzę, że pragnie mnie jako mężczyzny i jako partnera, ale... słowa moich rodziców zapadły mi w głowie i nie wiem co robić. Słuchać głosu rozsądku, serca, umysłu czy iść ślepo za tym, co mówią rodzice - mimo że racji mogą nie mieć.
×