Skocz do zawartości
Nerwica.com

gites

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia gites

  1. Witam. Ciężko jest mi cokolwiek tutaj pisać. Głowa mnie już rozbolała. Ok. Mam 23 lata, od roku jestem z dziewczyną w związku. Mieszkam w Anglii, myślimy nad tym aby wyprowadzić się do własnego mieszkania. Jest to duży krok na przód. Bardzo. Chodzi o to, że ja ciągle nie mam pewności. Wiem, że ona mnie kocha strasznie, ponad wszystko. Ja też ją kocham, ale często się mi w głowie pierdoli. Tzn nie robię nic złego, nie krzyczę nic takiego. Nie mamy wojen czy kłótni z mojego powodu. Wszystko zamykam w sobie, każdą emocje, każdy problem. Nie potrafię z nikim rozmawiać, nie mam przyjaciół. Nawet z rodziną nie mogę o niczym takim porozmawiać. Po prostu często zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem, że tutaj jestem z nią, że żyjemy w taki sposób. Nie znam siebie. nie wiem jaki jestem. Jest to moją pierwsza dziewczyna. Dokładnie w 22 urodziny straciłem dopiero dziewictwo z nią. Dużo wcześniej oglądałem filmów dla dorosłych. Przez to chyba też jestem strasznie zepsuty. W sumie nadal to robię, systematycznie, gdy zostaję sam w domu, czyli w pokoju. Bo w Anglii na początku mieszka się z lokatorami na pokojach. Wiem, że mojej kobiecie niczego nie brakuje w urodzie, w niczym. Ale ja fantazjuje strasznie o innych kobietach, w pracy każda która by nie przeszła, to już sobie wyobrażam co bym z nią robił. Z jedną to nawet na ten temat rozmawialiśmy wiele razy. Pracuję w dużej firmie, więc tych kobiet przewinie się sporo. Czuję, że przez to że tak długo sex mnie omijał, że jestem zdolny do zdrady, dużo razy o tym myślałem... Mało tego.. unikam seksu z moją kobietą, a fantazjuje i się masturbuję tego samego dnia... Podejrzewam, że wszystko to wywodzi się z mojego rodzinnego domu.. Rodzina w której się wychowałem została porzucona przez ojca. Byłem wtedy rok przed komunią świętą.. inni członkowie rodziny nie pomogli za wiele. Byłem strasznym rozrabiakom w wieku gimnazjalnym. Póżniej podjąłem decyzje o zmianie zachowania. Potrafiłem zmienić się o 180 stopni. Byłem bardzo grzeczny, dosłownie osoba do naśladowania, po gimnazjum wybrałem zawodówke i podjęciu decyzji o zmianie własnej osoby. Zawodówka, bo chciałem pomóc mamie, która była strasznie chora. Dializowała się, miała problemy z nerkami. Potrzebowała pieniędzy. Więc wszystko co zarobiłem oddawałem na rodzinę. Mało tego, robiłem to pomimo tego, że miałem starsze ode mnie rodzeństwo i to oni powinni udźwignąć ten ciężar nie ja. Brat dwa lata starszy, siostra trzy. Ale zawsze miałem wrażenie, że nie rozumieją co się dzieje, że powinni pomagać. Wszystko brali dla siebie, a to co dawali to było nie wiele. Teraz kumulacja całej historii. Brat zmarł w wieku 23lat, czyli ja miałem 21. Ciężko chorował, odziedziczył problemy z nerkami po mamie, wystąpiły komplikacje i był nieprzytomny przez pół roku. Każdy dzień musiałem do niego jechać z mamą, przez 6 miesięcy siostra ani razu u niego nie była, nikt nie pozwolił mi odpocząć. Było to strasznie ciężkie przeżycie. Wywarło na mnie ogromne piętno, że nawet sobie chyba nie zdaje sprawy z tego jak bardzo. Póżniej siostra się wyprowadziła, praktycznie zaraz po tym jak zmarł. Mało tego, nie była nawet na pogrzebie, bo była w ciąży i powiedziała, że nie chce tego znosić. Więc ja do samego końca musiałem trzymać rodzinę w kupie. Najwiecej sił jednak straciłem na to aby trzymać mamę przy życiu po stracie syna. Zeby sobie z tym poradziła... Czuję, że gdybym odpuścił, to nie było jej z nami rownież.. Ze wszystkim byłem sam. Mówiłem sobie, że nigdy tego siostrze nie wybacze i takie tam.. Jednak jestem za miękki i wszystko wybaczam. Wszystkim i wszystkim chcę pomóc, jestem po prostu strasznie naiwny. Teraz ja zostawiłem mame i wyjechałem do Anglii. Myślałem, że to będzie dla mnie dobre, że to forma ucieczki, bo chciałem uciec, ale jednak przeszłość idzie za nami jak cień. Wiem, że ranię swoją kobiete strasznie mocno, nie opowiadajac jej tego wszystkiego, tego co mnie gryzie. Boję się przyszłości. Z jednej strony chciałbym tutaj z nią zostać, układać życie w Anglii, z drugiej wiem, że ciągle rodzina mnie potrzebuje. Ale czy nie zrobiłem już za wiele? Znowu sobie myślę, że nigdy nie jest za wiele pomocy aby już przestać pomagać. Jestem strasznie zagubiony.
×