Od dłuższego czasu mam problem a mianowicie od 4 lat jestem bardzo nerwowym człowiekiem :) w sumie nic w tym dziwnego nie było prócz tzw. guli w gardle i w pewnym okresie problemów w żołądkiem. W zeszłym roku zmarł na raka ojciec mojego narzeczonego i od tamtej pory zaczęło się ... Boję się, że jestem chora, szukam na swoim ciele różnych guzów, jak coś mnie gdzieś zakłuje czy zaboli to mam wrażenie, że wpadam w panike.Powiększył mi się węzeł chłonny za uchem najprawdopodobniej z tzw przewiania a ja siedząc na "doktorze google" naczytałam się takich głupot i wiecie jak to jest. Pojawiły się problemy z sercem ( tzn bardziej wydaje mi się niż rzeczywiście się coś dzieję) . Robiłam morfologie wszystko wyszło w jak najlepszym porządku. Mam problemy z kręgosłupem więc logiczne, że czasami moze on uciskać jakiś nerw, staram sobie to tak tłumaczyć ale średnio to pomaga. Nie umiem cieszyć się z niczego, mam dopiero 25 lat, całe życie przed sobą ale lęk o siebie i najbliższych doprowadza mnie do szału i czasami do płaczu.
Mam nadzieje, że pomożecie mi się jakoś z tego wygrzebać :)
Pozdrawiam!