Witam
Od około dwóch lat zastanawiam się nad swoją osobą i tym co mi dolega. Naczytałam się trochę, a nawet sporo na temat nerwicy (nie wiem czy to dobrze) i wiele objawów mogę porównać do swoich reakcji, zachowań.
Jestem młodą osobą, mam dopiero 22 lata. Przez około 2 lata paliłam marihuane praktycznie każdego dnia, tak jak na początku sprawiało mi to radość, po jakimś czasie przychodziły do mnie po paleniu dziwne stany lękowe i lęk przed ludzkim spojrzeniem. Nie paliłam od jakiegoś roku a lęk przed patrzeniem prosto w oczy został do dziś. Na początku wydawało mi się, że to ja sobie "wkręcam", że ludzie to widzą ale teraz wiem i mam pewność, że oni czują ten strach i odwracają spojrzenie. Przez to wyrobiłam sobie pewną myśl, że z reguły w 100% "zdrowi" i "czyści" ludzie nie widzą tego i z patrzeniem w ich oczy nie mam problemu, tak samo jak oni w moje. W momencie kiedy choć raz zauważę, że ktoś mojego spojrzenia unika (obserwuję to) to jest mi źle i powtarzam sobie, że to dlatego, ze jestem dziwna. Nie patrze w oczy nawet rodzicom. Od zakończenia szkoły nie pracowałam w jednym miejscu wiecej niż pare miesiecy i to z własnego wyboru. Boję się być sobą, ja tak właściwie nie wiem już kiedy jestem sobą a kiedy udaje, nie wiem jaka jestem i wciąż zastanawiam się jak mnie widzą inni ludzie, jak mnie określają kiedy mówią o mnie, w szczególności mam problem żeby się dogadac z innymi dziewczynami, kobietami. Kiedy robię coś i przejdzie mi przez myśl, że ktoś mnie obserwuje, patrzy na mnie od razu czuje sie jakas zblokowana, sztywna. Wszystkim na około zazdroszcze (z reguły jest to chęć do życia i radość, taka nieudawana) a najbardziej swojej przyjaciółce. Jej zadowolenie i powodzenia mnie dołują. Dlaczego? Bo znamy się od małego, a to ja zawsze byłam tą ładniejszą, bardziej przebojową, ona była gdzieś w moim cieniu. Gdy dorosłyśmy, ona odżyła, mam wrażenie że to dlatego że odcięła się ode mnie i teraz jej się wszystko udaje, a mi nic, nie umiem nic osiągnąć. Co dzien katuje sie swoja beznadziejnością i poczuciem winy. Mam wrażenie, że wszyscy myślą o mnie jak o dziwnej, zawistnej osobie. Bywają dni kiedy czuję się po prostu dziwnie. Jakieś dziwne uczucie dziwności, nieczystości?.... Bardzo mało pamietam z dziecinstwa, zadnych wspólnych wycieczek, miejsc w których byłam z rodzicami. Jeśli juz cos pamietam to tylko złe, przykre rzeczy i to są tylko obrazy. Ogólnie mam problem z kojarzeniem faktów, miejsc w których byłam, uroczystosci itd. Poza tym mam gorsze i lepsze dni. W lepsze, np. lęk przed spojrzeniem jest słabszy, mniej sie nad nim skupiam. Byłam juz u psychologa - pani uznała, że jestem młoda i to są "takie wahania nastrojów, które mają dziewczyny w moim wieku". Czuje sie staro, wypompowana z uczuc, spontanicznosci, humoru.
Co robić? Pomóżcie