Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nobodycansee

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Nobodycansee

  1. Może nie dokładnie z Częstochowy jestem. Bo urodziłem się w przeklętym mieście Radomsko here.

    Ale obecnie tam nie mieszkam.

    Po śmierci dziadka się wyprowadziłem.

    I teraz mieszkam pomiędzy Częstochową a Radomskiem

    Tak po środku. Gidle.

    Jakby ktoś był to fajnie było by się czasami spotkać.

    Zawsze to lepiej wyjść do ludzi niż pogrążać się cały czas dalej w rozpaczy.

  2. Ojciec biologiczny był alkoholikiem. Gdy miałem 6/7 lat już dokładnie tego nie pamiętam.

    Odszedł od matki. Od tamtej pory zero z nim kontaktu.

    Przepraszam nigdy nie usłyszałem i już nawet się nie łudzę na coś takiego.

    Ja juz nie mam ojca ani matki.

    Matka może nie pije, ale potrafi zrobić w domu piekło od tak.

    Z tego co słyszałem od innych członków rodziny jestem kropla w krople identyczny z wyglądu jak mój ojciec gdy był w moim wieku.

    Pewnie dlatego matka mnie tak nienawidzi.

  3. Don't need to describe all of this in other language than your own ;)

    Wyluzuj Ardian - zrób co trzeba i zainstaluj se Skajpa - ja mam nick FUNKY COVAL - wpisz se i w pewnych kwestiach Ci pomogę na bank (na bank nie we wszystkich...)

     

    Nie mam Skype nie mam komputera nawet.

    Został mi stary telefon Samsung Galaxy Ace 2 z cm11.

    Co go kupiłem za 20 zł mając kiedyś jeszcze pieniądze. Przy wróciłem do życia bo był martwy i wgrałem normalny nie mulący system.

    Ale Skype na tym nie ruszy.

    Za stary sprzęt.

    Mogę ci maila podać nobodycansee12@gmail.com

     

    Lub gg 62260223

     

    Niestety moja sytuacja jest taka a nie inna.

    Chodź chciałbym żeby było inaczej

  4. Dobrze, że to opisałeś wsio....

    I tylko zaledwie jeden błąd ("żygam")

    Nono...

    Co do emocji nie umiem Ci pomóc... bo nie umiem :)

     

    No niestety nic innego już mi nie zostaje.

    Czasami naprawdę ochotę wyjść i zrobić to co trzeba.

    Walnąć drzwiami i niech się dzieje co chce.

    Jakbym nie próbował zawsze się wszystko posypie.

    I'm screwed.

    I know this.

    Almost cross my flat line.

    A dzisiaj to już całkowicie czuję się jak gówno

  5. Ej... Kamcia... czemu krzyczysz na Ardiana (błąd celowy) z miejsca sądząc, iż jest On głuchy abocuś? Hahahahahahhaha

    Psycholog jak sama nazwa latino wskazuje powinien być jak porządny Chris Hemsworth z dziewicą!.... powolutku i bardzo delikatnie na początku!.... :D

    E tam ja już się do krzyków przyzyczaiłem. Słyszę je często codziennie. Także jeden więcej nie robi mi większej różnicy.

    Słuchawki na uszach z muzyką i niech sobie krzyczą. Lata mi to

  6. Witam wszystkich. Chciałbym opisać swoją obecną sytuację w której się znajduje i nie widzę już wyjścia dla siebie.

    Przerasta mnie już to wszystko, nic tylko skończyć ze sobą.

    Wszystko zaczęło się około 2014 roku.

    Opiekowałem się wtedy chorym dziadkiem. Dziadek był sparaliżowany, mógł chodzić, ale nic sam zrobić nie mógł. Bo nie mógł ruszać rękami.

    Miał wypadek na motorze, gdy miałem około 7 lat.

    Wyszedł z tego, ale jak pisałem nie mógł ruszać rękami.

    Mieszkała z nim babcia.

    Zmarła w 2012 roku.

    Przed jej śmiercią obiecałem jej że zaopiekuje się dziadkiem. Bo powiedziała mi że zostanie sam. I tak było. Dziadek miał 4 dorosłych dzieci. Moją matkę, jej siostrę i dwoje braci.

    Jak jeszcze babcia żyła to razem z dziadkiem wzięli na siebie pożyczkę dla jednego z ich synów.

    Syn ten wcale nie miał zamiaru tego spłacać. Nawet po śmierci babci gdy dziadek został sam, zachorował na raka prostaty.

    No nie wytrzymałem wtedy psychicznie i chciałem go ukarać za to.

    Ukradłem coś przez internet na dane tego mojego pseudo wujka.

    Niestety na moje nieszczęście Policja szybko doszła co i jak.

    W końcu doszło do tego że rano o 6 rano wprowadzili mnie w kajdankach zawiezli do aresztu. Podróż przez ponad pół Polski.

    W końcu mnie puścili po tym jak przyznałem się do winy.

    Pobyt w areszcie mnie zniszczył psychicznie.

    Więc się postanowiłem przyznać.

    Po powrocie do domu, bez pieniędzy bez jedzenia byłem jak wracałem przez pół Polski.

    Udało mi się wrócić tylko i wyłącznie bo ubłagałem kondunktorów żeby mi wystawili bilety kredytowe.

    Wpadłem w depresję.

    W końcu doszło do tego że po prostu napisałem w internecie że idę się pozbawić życia.

    Niestety nie udało mi się to.

    Rano pogotowie ratunkowe zabrało mnie do szpitala psychiatrycznego.

    Byłem tam ponad dwa miesiące. Bo lekarz stwierdził że jestem już zdrowy. Nie chciałem z siebie robić wariata bo i tak już wszyscy mnie Skreślili.

    Ale o tym zaraz.

    Więc doktor przepisał mi lekki nasenne, uspokajające i coś tam jeszcze na ataki paniki. Które to miałem kilka razy wcześniej i powiedziałem mu o tym.

    Nastał w końcu rok 2016 jakoś to zleciało.

    Z dziadkiem było coraz gorzej.

    Nie mógł się podnieść z łóżka, zaczął robić pod siebie.

    A ja dalej się nim opiekowałem. Po dawałem leki i insulinę.

    W końcu moja genialna ciocia.

    Ciocia która nagle zaczęła się interesować dziadkiem. Znalazła mu miejsce w hospicjum.

    Minął miesiąc.

    Dziadek zmarł.

    Zaczęło się.

    Na jego pogrzebie doszło do awantury o majątek dziadka.

    Miał jakieś tam działki i ciotka żarła się z moją matką o to.

    No cyrk na kółkach.

    Postanowiłem że znikam z tego chorego środowiska.

    Zacząłem widzieć teraz to wszystko na własne oczy.

    Nienawiść w mojej pożal boże się rodzinie.

    Hałas codziennie w domu rodzinnym.

    Obecnie nawet muzyka już nie pomaga.

    I ogólnie cały ten syf.

    Syf również w swoim życiu.

    Kilka miesięcy wstecz szukałem pracy.

    Bezskutecznie. Nikt nie chciał mnie zatrudnić gdy dowiadywał się że jestem skazany za kradzież.

    Po prostu wszyscy mnie Skreślili. Od tak.

    Po mimo że zwróciłem te pieniądze które ukradłem.

    Wziąłem telefon na Abonament, sprzedałem i oddałem te pieniądze osobie którą oszukałem.

    Niestety nie odrobiłem prac społecznych które miałem odrobić. Tak było w wyroku.

    Pół roku ograniczenia wolności, naprawienie szkody i prace społeczne.

    Przez śmierć dziadka, znowu wpadłem w depresję.

    Była to ostatnia osoba która tak naprawdę interesowała się mną. Moimi problemami i nie osadzała za to jaki jestem.

    Pierwszą była babcia która zmarła w 2012 na raka.

    Po prostu podczas pogrzebu dziadka coś we mnie pękło.

    Nawet nie płakałem.

    Wyzbyłem się wszystkich ludzkich uczuć oprócz gniewu, żalu.

    Postawiłem sobie cel. Wyjechać jak najdalej z tego kraju.

    Kraju gdzie każdy życzy jak najgorzej drugiemu człowiekowi.

    Obecnie jestem na takim etapie.

    Jestem młody 25 lat.

    Bezrobotny, bez środków do życia.

    Mieszkam u matki.

    Matki która również jest po próbie samobójczej. Gdy ją zostawił kochanek kilka lat temu i urodził się mój najmłodszy brat.

    Codziennie są awantury o byle bzdety. Darcie się, nawet przestała mi juz pomagać muzyka.

    Po prostu słyszę tą nienawiść i zawisc.

    Nie wiem jak wygląda moja sytuacja prawna. Bo znając życie Policja już mnie szuka za to co wtedy zrobiłem i za niedługo mnie zamkną na rok czy tam pół.

    Pomimo że szkodę naprawiłem, i przyznałem się do winy.

    Ale mniejsza z tym.

    Przejdzmy do meritum.

    Przez ostatnie dwa miesiące szukałem pracy za granicą. UK i reszta Unii Europejskiej.

    Bo chciałem wyrwać się z toksycznego środowiska. I uciec przed tym co mnie czeka.

    Boję się że mnie wsadzą, zniszczą mi jeszcze bardziej psychikę niż mam. I wyjdę jeszcze gorszy i całkowicie bezwzględny. Oraz zrobię komuś krzywdę. I jeszcze będę się wtedy się śmiał.

    Bo momentami sam się siebie boję i jestem nieobliczalny.

    Dlatego szukałem pracy za granicą. Żeby wyjechać, wyrwać się z tego środowiska.

    Pracować, nie wychylać się i żyć spokojnie.

    W końcu udało mi się znaleźć odpowiednią ofertę. Praca na taśmie, zakwaterowanie zapewnione. Tylko miałem jeden warunek. Mam się tam dostać sam. Na teren UK.

    Angielski znam na dobrym poziomie, bo cały czas uczę się tego języka.

    Plus grzebę w komputerach, gsm. To moja pasja którą od kilku lat rozwijam. I chciałbym kiedyś zacząć zajmować się tym zawodowo. Naprawdę jestem w tym dobry.

    Ja to widzę i wiem.

    W swojej karierze serwisanta naprawiłem już prawie 1 tysiąc różnych urządzeń elektronicznych z Androidem itp.

    Założyłem nawet zbiórkę funduszy na sfinansowanie mojego celu.

    Niestety biednemu zawsze wiatr w oczy.

    Wczoraj pracodawca napisał mi że znalazł już inną osobę na moje miejsce.

    Czyli oferta nie aktualna.

    No świetnie.

    Moja ostatnia nadzieja na zmianę całego nędznego położenia legła w gruzach.

    Z całej kwoty jaką udało mi się uzbierać 130 zł z 1000.

    Bo jestem w takiej sytuacji finansowej że masakra.

    W długach, komornik po zajmował wszystkie moje konta bankowe oprócz najnowszego.

    Teraz to już mogę.

    Wypłacić te pieniądze. Jak jeszcze zrobię przelew weryfikacyjny. Gdy będę miał za co.

    Przepić to i iść skończyć ze sobą.

    Nic innego już mi nie zostaje.

    Próbowałem wszędzie gdzie się da wrzucać moje ogłoszenie że potrzebuję wsparcia.

    Żeby mój cel zrealizować.

    Wszyscy bez wyjątku mnie wyszydzali. Wyśmiewali, obrażali. A co niektórzy zaczęli stalkować i wydzwaniać w nocy na mój prywatny numer telefonu.

    To jest za dużo rzeczy na moją psychikę.

    Mam swoją wytrzymałość psychiczną. I właśnie ona się kończy.

    Widać odkąd gdy utopiłem się w dzieciństwie mając 6 lat.

    Odratował mnie ojciec biologiczny, który po kilku latach zostawił mnie, brata, matkę. I nie utrzymywał więcej kontaktu. Od tamtej pory jestem przeklęty.

    Widać jestem skazany na śmierć.

    Dzisiaj nie mam nawet siły by myśleć.

    Przerasta mnie już to wszystko.

    Wiem że zgotowałem sobie piekło na własne życzenie.

    Ale czy naprawdę nie mam innej opcji niż ostatecznosc skąd nie ma już powrotu?

    Widać nie mam.

    To tyle z mojej strony. Musiałem gdzieś to wyrzucić z siebie.

    Bo już mi mózg pęka od natłoku myśli negatywnych.

    Myślenia o tym wszystkim.

    I żygam już tym wszystkim.

    Nawet nie mam do kogo się odezwać, bo wszyscy w około mnie nienawidzą. W sumie im się nie dziwię.

    Dziewczyny od dawna nie mam. A rodzona matka mnie nienawidzi. Tylko za to że wyglądam identycznie jak mój ojciec który ją zostawił.

    Od małego zawsze tak było.

    To wszystko moja wina, moja wina że sama sobie życie zmarnowała. Nie okazała mi nigdy miłości. I cały czas tylko pretensje o wszystko.

    Przeznaczenie to wredna suka.

    Wredna suka której mam już serdecznie dosyć.

    Only despair, darkness, pain and hell await for me.

    Im cursed.

    Everybody hates me.

    Fuck them.

     

    Nie wiem już co mam robić i myśleć.

    Proszę o jakąś pomoc.

    I żeby nie było póki co nic jeszcze nie zdecydowałem. Po nie mam już siły i pomysłu na to by ogarnąć to wszystko.

×