Skocz do zawartości
Nerwica.com

patata15

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia patata15

  1. I stalo się.. odezwał się po 8 dniach od rozstania. Z przypomnieniem żebym oddala mu jego rzecz bo jest mu potrzebna a ja chyba o niej zapomniałam...:-/
  2. Był moja pierwsza miłością. Nasza historia ciągnie się od 2013 roku. Z dluzsza przerwa. Jednak w sercu mam go od czerwca 2013. Nieprzerwanie. Pierwszy pocałunek, pierwsze pieszczoty, dotyk,pierwszy seks. Zawsze marzyłam aby ten pierwszy był ostatnim. Oddalam mu co miałam najcenniejszego. Stracilam z nim dziewictwo. Myślę że ten fakt sprawia że cierpię bardziej. Jak przestac myśleć kategoriami ze oddalam coś facetowi i juz nigdy żaden nie będzie miał mnie takiej jak on. Jak nie myśleć ze dziewictwo jest najważniejsze i nie ono świadczy o wartości ? Chcialabym uwierzyć że jestem w stanie dać facetowi naprawdę dużo być kochająca kobieta matka żona ?
  3. To tak bardzo boli. Bywa roznie. Ogólnie chodzę do pracy, jakoś normalnie funkcjonuje, choć jestem smutna, przygaszona,nie mam energii, nie wysypiam sie, towarzyszą mi bole brzucha i mdlosci, nie mogę jesc. Ciągle myślę o nim. Przede wszystkim o tych dobrych chwilach. Czasem zastanawiam się czy nie odezwie się nie przeprosi, może obieca poprawę i sprobujemy na nowo. Ile to jeszcze może potrwać ?
  4. Tak mam nadzieje a nawet czuje ze czas uleczy rany. Jednak bardzo mi ciezko. To był mój 1.facet, 1.milosc, przeżyłam z nim wszystko co pierwsze, pierwszy pocałunek, pieszczoty, seks, wizyty u rodziców moich i jego... darzylam go duzym sentymentem. Nie jest mi łatwo. Twierdził że kocha, powiem szczerze że czułam to, ale zniszczył uczucie swoimi ciaglymi podejrzeniami, zaborczościa, chora zazdrością. Proponowalam delikatnie wizyte u psychologa. Wtedy złościl się. Dziwi mnie ze tyle przegadanych nocy, tyle wielogodzinnych rozmów, tyle czułych gestów i nie mógł mnie zrozumieć.
  5. Bywaja sytuacje ze milosc to jednak za mało ? Czuje ze tak. Opis problemu rozpoczne od faktu ze bardzo kochalam owego człowieka. Bylam w stanie zrobić dla niego bardzo dużo, nie chcialabym z nim zrywać. Dał się poznać jako facet o dobrym sercu, na którego zawsze można liczyć, pomoże przy naprawie auta, pomoże załatwić jakaś sprawę, jest spokojny, kulturalny, szanuje sie, wiem ze nie skrzywdzilby mnie o nie zdradzil,przy tym bardzo wrazliwy i na punkcie niektórych spraw chyba aż za bardzo. Z opisu prawie ideał ale mial brzydka wadę. Czepial się najdrobniejszego detalu,szczególu. Dostrzeże jakąś mała niespojnosc w mojej wypowiedzi i juz nie może dac sobie spokoju,myśli analizuje Przemyślal. Układal w glowie historie,przykładowo co ona robiła o tak późnej porze w mieście,w tle słyszałem samochód ciekawe gdzie jeździła o tej porze powinna być w domu.Dręczyl mnie i meczyl podejrzeniami domyslami.Wczoraj zerwałam z nim.(ja 22 on 35l) Wiadomością sms. Źe chce zakończyć związek chce się rozstać bo ten związek ma na mnie destrukcyjny wpływ. Ciągle bylo coś nie tak. Ciągle miał jakieś pretensje czepiał sie byle szczególu. Niby sie spotykaliśmy niby kochał a wypominal wciąż przeszłość. Postanowiłam zerwac bo związek musi polegać na zaufaniu to jest element kluczowy na dluzsza metę zameczylby mnie swoimi podejrzeniami. Wielokrotnie zapewniałam ze kocham ze nie ma innego : a on "masz kogoś masz kogoś", dlaczego nie odbieralas przez godzinę, pewnie spotkalas się z kimś,dlaczego mnie ignorujesz. To były wg mnie pytania na granicy absurdu, padały bezpodstawne oskarżenia, wyrzuty, wypominal mi różne sprawy nie delikatnie a w sposób ostry pozbawial mnie tym dobrego nastroju na długie dnie i wywoływał smutek. Przykladowo caly dzien pieknie spedzony a on pozniej telefon ze ma dziwne przeczucia ze cos w moim zachowaniu budzilo jego watpliwosci i wprowadzalo niepokoj. Sroda wieczorem przyjechał. Wyjaśnilismy sobie wiele rzeczy. Głównie to on mnie oskarżał ze we mnie jest wina. Ze on oczekiwał ze przyjmę go z herbata i ciastem. Ze drzwi były zamknięte na jego przyjazd? O 21 to normalne że ludzie się zamykają. I nie będzie się dopraszal o normalne traktowanie. Wyciągał jakieś rzeczy z przeszłości, że się przyjazniłam z tym tym i tym facetem, że robiłam mu uszczypliwe uwagi w towarzystwie które go bolały. Tak jakby zrzucanie na takie blahostki. Nie szukal drogi porozumienia tylko rzeczy ktore mogly poroznic nasz.Pożegnaliśmy się z podaniem ręki. Kazał skasować jego numer. W niedziele jeszcze bylo super kocham kocham. Niestety ale nie moglam zniesc jego braku zaufania, tego czepiania się, ciągle patrzenie mi się na ręce, doszukiwaniu w moim zachowaniu zdrad i oszustw. Dręczenie podejrzeniami. To wykańczalo mnie psychicznie. Odjechał.Później sms mój telefon z jego strony i wniosek ze może damy sobie jedną szansę. Zaprosił na piątek. Ok. Wczoraj rano dzwoni zły chyba nie Przemyślal, mowi ze ma dość. Ze to jak go potraktowałam bardzo go boli, że nie da mi się zdominować, że nie będzie się dopraszal o normalne zachowanie. Kazał usunąć mój numer. Tak się skończyło. To boli. Jak uleczyc siebie i odzyskać równowagę ?
×