W rzadkich chwilach trzeźwości umysłu próbuje sobie tlumacze sobie że może te wszystkie badania (mąż miał robione tez próby watrobowe, amylaza i inne oprócz podstawowej morfologii i moczu) wykazałyby jakąś poważniejsza chorobę ale szybko zapominam o tym i znowu się zadreczam. On chodzi do tych lekarzy i na te wszystkie badania chyba tylko po aby mnie przekonać ze wszystko jest w porządku ale to chyba tam nie działa bo wymyślam coraz to nowe choroby. Od jakiegoś miesiąca mężowi nic nie jest ale na samą myśl że mógłby dostać goraczki wariuje. On oczywiście uważa że nic mu nie jest. Oprócz tych badań byliśmy już u laryngologa, lekarza chorób zakaźnych, kilkakrotnie u internista, dentysty (zatrzymane ósemki ) i oni uwazaja go za zdrowego czlowieka. Niedawno bylismy u gastrologa i on zlecił gastroskopie dla pewności, ponieważ z badań krwi i badania fizykalnego nic mu nie wynika. Ja oczywiście przeczytałam juz pół internetu odnośnie raka żołądka i panikuje.
Chciałam tez podziękować za odpowiedzi bo to dużo dla mnie znaczy moc opisać to wszystko komuś kto zrozumie. Moi rodzice i mąż mnie nie rozumieją uważają że powinnam cieszyc sie zyciem ale też równocześnie bardzo przejmują się moim stanem psychicznym i nie chce ich martwić.