Skocz do zawartości
Nerwica.com

poisonedmind

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez poisonedmind

  1. Ok. Pójdę na terapię uzależnień i będę się jeszcze bardziej denerwował bo zamiast walczyć z tym z czym mam prawdziwy problem od najmniejszego (kiedy jeszcze nie znałem żadnych używek) to będę walczył z rzekomym uzależnieniem, które kontroluje i nie mam spadków samopoczucia przez "ciśnienie". Potrafię teraz odróżnić takie rzeczy. Nie biorę ani nie piję ze względu na sport, w który angażuje się maksymalnie. To już podchodzi pod obsesje. A raczej nią jest. Więc raczej wydaje mi się, że starasz się wbić nie w ten grunt... Jeżeli byłem kiedyś uzależniony i nie miałem umiaru to od razu znaczy, że sobie teraz z tym nie radzę? I nie wydaje mi się, że nad tym panuje bo to wiele osób mi przyznaje, że się bardzo mocno ogarnąłem pod tym kątem. Pozdrawiam
  2. Nie. Nie byłem na terapii uzależnień. Kiedyś chodziłem jeszcze w gimnazjum na psychoterapię, która mi nic nie dała bo właściwie nie widziałem problemu. Aczkolwiek jeżeli chodzi o uzależnienie uważam że daje sobie bardzo dobrze radę i nie potrzebna mi terapia pod tym kątem. Napewno moim największym problemem jest niezrównoważenie psychiczne pod kątem agresji.
  3. Człowieku. Skończ prowokować. Czy ja gdzieś powiedziałem, że takie stanowisko jak dzisiaj miałem kiedyś? Nie powiedziałem. Bo miałem zupełnie inne stanowisko w tej kwestii kolego. Ale po co ci o tym mówić w sumie. Nie ma sensu. Teraz jestem doedukowany na temat tych i innych środków, które brałem i staram się edukować osoby, które są tym zainteresowane bo może dzięki mojej gadce typu "Zawsze możesz wziąc więcej ale nigdy nie wyjmiesz już z organizmu" coś dotrze do niektórych i zrozumieją, że to nie są zabawki... Niestety większość osób nie słucha. No cóż. Tak to już jest
  4. Powiedzcie mi czy coś takiego jak bruksizm dzienny jest bardzo trudne do leczenia. Borykam się z tym od mniej więcej 3 lat i zaczyna być to denerwujące. Mam szynę ale nie mogę jej nosić przecież w szkole bo to strasznie uciążliwe a przecież w tym prawie się mówić nie da. A w szkole zgrzytam zębami najbardziej. Próbowałem po prostu myśleć nad tym żeby tego nie robić i wytrzymałem praktycznie tydzień ale później wróciło to jeszcze mocniej. W nocy w ogóle ponoć nie zgrzytam wcale. Tylko w dzień. Nawet nad tym nie myślę. Miałem piękne proste zęby a teraz mam już krzywe Do tego dochodzi coraz częstszy ból zębów trzonowych i czasami okropny ból samych wiązadeł szczęki. Tam gdzie powinienem mieć stałą i twardą tkankę (praktycznie na policzku), po naciśnięciu palcem czuć, że struktura tego co tam jest nie taka jaka powinna być. Jest to już strasznie uciążliwe. Co z tym mogę zrobić poza szyną?
  5. Nie zamierzam wchodzić z tobą w dyskusje na ten temat, ponieważ widzę jak odmienne stanowiska zajmujemy w tym temacie Powiedziałem, że wszystko dla ludzi, ale dla ludzi, którzy dobrze wiedzą co robią i liczą się z konsekwencjami. Tyle mam do powiedzenia.
  6. Ja wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi. Ale potrzeba dużo dystansu i zdrowego rozsądku. Tak swoją drogą od kiedy jestem czysty zauważyłem jaką plagą w dzisiejszych czasach jest alkohol. 80% ludzi w moim wieku co weekend muszą się napruć bo jeżeli nie to mają niby weekend stracony. Pod tym kątem chyba dojrzałem Wolę zjeść coś czego na codzień nie jadam. Spotkać się z dziewczyną, pojechać do kina, pójść potrenować, obejrzeć jakiś film i nawet położyć się o normalnej porze spać. Mojemu organizmowi było to potrzebne od dawna i dopiero gdzieś od 6 miesięcy dostaje to co powinien dostawać od gimnazjum. Czyli sport i zdrowe odżywianie. Propo tej plagi alkoholowej wśród młodych ludzi i nie tylko. Dołuje mnie to, że wiele ludzi nie wyobraża sobie spotkać się wieczorem z kimś i pogadać ot tak bez żadnych substancji bo nie ma niby co robić Przez mój nowy tryb życia straciłem wielu "przyjaciół" Nie oznacza to, że nie wychodzę do ludzi. Wręcz przeciwnie. Tylko, że ludzie dziwnie patrzą na totalnego abstynenta w towarzystwie i się wyśmiewają najczęściej ale mam to w głębokim poważaniu Jeszcze naprawie problemy z psychiką i będę jak młody Bóg
  7. Z tym Piotrusiem Panem to owszem, przesadziłem ale... Boje się dorosłego życia. Nie wiem czemu boje się iść do pracy. Zawód, w którym chciałbym pracować bo przynosi mi to olbrzymią satysfakcje nie przyniósłby mi zbytnio pieniędzy i się boje, że nie będę miał kasy albo będę w tym zawodzie zły. Brak pewności siebie raczej pod tym kątem. Bo pod kątem żeby kogoś pobić czy coś to nie mam problemów z pewnością siebie... Odnośnie narkotyków... Sieją olbrzymie spustoszenie. Alkohol również. Każdemu z jakimikolwiek problemami trzeba odradzać środków psychoaktywnych bo pomogą tylko na chwilę... Myślę, że też mam trochę z osobowości borderline. Dziwne schizy, że dziewczyna mogła mnie zdradzić czy inny się jej bardziej podoba, albo że jej nie zadowalam mimo, że jest zupełnie inaczej i o tym wiem ale podświadomość wierci mi dziurę w psychice. Powiedzcie mi gdzie szukać DOBREGO psychiatry? Mam niedaleko do Łodzi jak i do Warszawy i nie miałbym problemu nawet dojeżdżać jeżeli miałoby mi to pomóc...
  8. Mógłby ktoś z podobnym problemem się wypowiedzieć? Czy sobie poradził? Jak? Itp. Itd.
  9. Nie chciałbym brać leków SSRI ani żadnych z grupy psychotropowych. Jeżeli już to na wyrównanie neuroprzekaźników. Podejrzewam, że tam może być problem ze względu na mocne przygody z narkotykami kiedyś. W wieku kiedy organizm dopiero można powiedzieć zaczynał się rozwijać... Chociaż mój tata nie brał nic nigdy a 4 lata chodzi na psychoterapie, która daje dobre wyniki z tego co zauważyłem.
  10. Witam. Mam 18 lat i mam olbrzymi problem z samym sobą. Właściwie nie wiem od czego zacząć. Może pierwszą rzeczą będzie to, że okropnie denerwuje się na osoby, które znam długo. Mianowicie chodzi o to, że im dłużej z kimś obcuje tym mój dystans do danej osoby się zawęża i zwyczajnie denerwuje się na pewne zachowania, które mnie kiedyś nie denerwowały w danej osobie. Idealnym przykładem jest moja dziewczyna, z którą jestem od dwóch lat i jej zachowania, które mnie kiedyś nie denerwowały dzisiaj mnie denerwują do tego stopnia, że z olbrzymim wysiłkiem udaje mi się powstrzymać od bezsensownej kłótni i zrobienia jej przykrości "Bo nie podoba mi się jej zachowanie". To samo tyczy się matki. I to jest chyba najgorsze. Jednego dnia potrafię być w stosunku do ludzi super i wgl. wszystko jest w najnormalniejszym porządku. Ale takich dni jest niestety niewiele... Zazwyczaj jak słyszę jej głos (jak po prostu mówi do taty np.) ciśnienie mi rośnie i zaczynam mieć zamęt w głowie... Nawet teraz to mam... To jest okropnie uciążliwe i to się pogłębia. Matka jest dla mnie bardzo dobra i nie mogę powiedzieć na jej temat złego słowa, ponieważ zadałem swojej rodzinie wiele bólu. Gdybym ja był swoim synem już dawno byłbym wywalony na bruk. Nigdy mi niczego nie brakowało. Cierpię na syndrom Piotrusia Pana czy jak to się tam zwie. Jedynym moim uzależnieniem jest sport, na który poświęcam bardzo dużo czasu w szerokim rozumowaniu zdobywania wiedzy teoretycznej jak i praktycznej. Nie gram w gry komputerowe od długiego czasu. Kiedyś brałem przez długi czas narkotyki z grupy amfetamin i paliłem dużo marihuany (CHORE i o tym wiem ale czasu nie cofne niestety). Teraz już nie mam ochoty nawet na alkohol, którego w swoim czasie też sporo piłem... Teraz się liczy sport, utrzymanie przy sobie dziewczyny i wyjść na prostą ale... Mam olbrzymi problem z odkładaniem pewnych rzeczy ("Jeszcze jedna strona i biorę się za naukę"). Jestem niekonsekwentny. Chciałbym się tego nauczyć ale nie mam pojęcia jak. Powracając do tematu moich napadów złości... Podczas takich napadów potrafiłem zniszczyć niektóre rzeczy. Nie patrzyłem że coś może mi się stać. Aż takie napady zdarzyły mi się może 5-6 razy przez 3 lata ale były. Nigdy nikomu nie zrobiłem fizycznej krzywdy. Zawsze powstrzymywałem się od przemocy fizycznej mimo że czasami ledwo się powstrzymywałem. Przepraszam, że się tak rozpisałem ale jest mi coraz ciężej z tym wszystkim. Oczywiście opisałem tylko małą część tego co mi dolega ale myślę, że się tego domyślacie. A i tak swoją drogą cierpię na różne kompleksy... Już coraz mniej ale nadal pewne rzeczy siedzą w mojej głowie. Proszę. Powiedzcie co mam zrobić. Rodzice mnie namawiają na psychoterapię. Opłaciliby koszta tylko że problem w tym, że bardzo ciężko mi będzie zaufać w kompetencje danego psychoterapeuty. Proszę. Pomóżcie
×