Skocz do zawartości
Nerwica.com

abyleminny

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez abyleminny

  1. Nie wiem czy to dobry dział, ale dla takiego tematu chyba lepszego nie ma, więc.. no cóż, czytajcie. Tak wiec.. mam problemy z koncentracją. I to pod kazdym wzgledem, ciezko mi sie uczyc dluzej niz 'seryjne' 30minut, ale co najgorsze to to że jakoś niedociera do mnie co ludzie mówią w około. Nie wiem czego to objawy.. podam przykład: Dziś wyszedłem ze znajomymi na małym spacer, w mieście była mała imprezka. Gdy wrocilem od nich pod blok.. i sie pytaja mnie 'to jedziesz z nami?' a ja kompletnie nie mialem pojecia o co chodzi, a byłem z nimi cały czas ;/ w ogóle przez cały czas mam takie przypadki, nagle sie ktos mnei o cos pyta np co powinienem wiedziec, a ja nie mam zielonego pojecia i tylko wybałuszam oczy. Czego to wina? Może jest to zwiazane z pamiecia, bo mam cholernie słaba jak jakis sklerotyk, a mam tylko 17 lat. W ogóle mam wrażenie że te moje osłabienie.. psychiczne, bo tak by to nazwał, wynika z braku jakos wysiłku umysłownego :/ ciezko to przed samym soba przyznac, ale od 3 lat odkad sie przeprowadzilem, to praktycznie 0 nauki, 75% spedzilem przed kompem, i niezbyt rozwijajacymi umysł jak wiadomo grami Pomozcie..
  2. Dzięki za ciepłe słowa.. nie uczepiłem sie i nie ma to żadnego znaczenia, po prostu ten przykład przyszedł mi do glowy. Ja mam nadzieje które niestety powoli słabnie.. teraz mamy sie znów przeprowadzać, do bogatszego regionu i wiekszego miasta.. coz, może się uda, ale boje sie że nic się tak naprawde nie zmieni. W najgorszym wypadku zostaje mi pol roku czekania i wracam na stare śmieci.. :/ choć właściwie nie mam do kogo..
  3. pewnie, cały czas sprawdzam czy ktoś odpowie.. coz, normalnie pewnie napisałbym to czytelniej, ale jak długo sie zastanawiam nad czymś to potem trace watek.. wiec napisalem to co akurat mi przyszło do głowy. co do mentalności - oni po prostu są tepi. wyobraż sobie że Twój rozmówca nie rozumie takich słów jak 'masochista' (przykład), przykro sie robi :/ i to nie jakiś pojedynczy przypadek.. czesto w klasie JA tlumacze gramatyke kolegom z klasy, bo oni mowia dialektem który ma mało wspolnego z włoskim, a ja tego włoskiego probuje sie jako-tako poprawnie nauczyc..
  4. a wiec.. chce opisac jak obecnie sie czuje, moze po to zeby ktos to zaanalizowal, i mi poradzil co mam z soba robic, czy isc do psychologa, i w ogole.. nie wiem czy trafilem na dobre forum, ale jakos tak mnie natknelo zeby poszukac miejsca gdzie moge opisac swoje emocje, gdzie nikt mnie nie wysmieje i moze jakims cudem wskaze dobra droge. no wiec tak.. mam 17 lat, jestem spokojnym chłopakiem, niegdys wesołym, majacym wiele zainteresowań, z dziewczyna, ze znajomymi.. od prawie 3 lat mieszkam we Włoszech.. i odkad tu jestem, moje zycie coraz bardziej zaczelo sie zmieniac. od poczatku. gdy tu przyjechałem, bylem wlasnie taki jak pisalem, moze nie jakis super śmiały ale na pewno nie mialem problemow z nawiazywaniem znajomosci.. a z tym mialem wlasnie problem, z prostego powodu - blokada jezykowa. jak moglem z kims gadac jak nie znałem włoskiego, prosta sprawa. szczerze mowiac pierwszy dzien pobytu w tutejszej szkole byl najbardziej stresujacym dniem mojego zycia.. no ale nie wazne. to co chce powiedziec, to to, ze odkad tu jestem coraz bardziej dziwnieje.. od poczatku malo z ludzmi gadalem, z ww. oczywistego powodu, ale gdy juz poznalem troche jezyk to to sie wcale nie zmieniło.. nie wiem dlaczego.. teraz chyba zdaje sobie sprawe, ze ja z tymi ludzmi po prostu rozmawiac nie umiem. i ciezko jest mi to wyjasnic. z Polakami rozmawia sie o jakichs 'normalnych' sprawach, ludzie wymieniaja sie pogladami, opowiadaja jakies swoje historie.. a ludzie tutaj sa wszyscy tacy sami, ograniczeni, w wygladzie tez sa podobni.. w ogole maja jakies dziwne charaktery, np znaja wszystkie mozliwe drinki w barze jakie sa, a nie znaja takich słow jak 'masohista' (to tylko jeden, głupi przykład, ale akurat to mi przychodzi do głowy). w ogole skupiaja sie na innych rzeczach, co innego komentują, a mnie traktuja jak niepelnosprawnego, bo mało mowie i w ogóle.. po prostu nei wiem co z sobą robić. skutki tego osamotnienia (bo przez to ze prawie nic nie nie odzywam, przez 3 lata nie nawiazalem praktycznie zadnych znajomsci) sa dla mojej psychiki coraz gorsze.. łapie sie na tym ze PO POLSKU nie umiem powiedziec jakiejs prostej rzeczy, kontakt nawet z tutejszymi polakami sprawia trudnosc, nie umiem przeprowadzic prostej gadki o dupie marynie. wiekszosc (coz, cały dzien zazwyczaj) czasu spedzam oczywiscie przy komputerze, grach, pierdołach, tylko trace czas.. nie mam zadnego planu na zycie, nie wiem co chce robic.. do tego dochodzi inna sprawa, uczucie którzy normalni ludzie przezywaja w moim wieku juz od dawna, a uczucie ktore ja poznalem niedawno - milosc. zaczelo sie w wakacje 2007.. przyjechała tu dziewczyna, a wlasciwie kobieta, mezatka, i.. zaczela mnie podrywac. no wlasnie, dobrze przeczytaliscie - mezatka. strasznie jej sie dziwilem, nie wiedzialem jak jej odpowiadac, wtedy zreszta mialem juz moje schizy.. nie rozumiałem dlaczego to robi, nie czulem sie zreszta zbyt atrakcyjny, mialem silny tradzik ktory teraz juz troche przygasl.. jednak sie z tego cieszylem, ze pojawil sie ktos nowy w moim zyciu, po pewnym czasie stała sie dla mnie wszystkim.. no i wlasnie, niestety nie ja dla niej. zastanawiam sie czy przepisac wam tu list ktory do niej napisalem, a ktorego ona nie chciala przeczytac.. nie wiem czy nie jest zbyt intymny. zreszta pewnie nikomu by sie nie chciało go czytać. po prostu nie rozumialem jej zachowania, czemu jednego tygodnia była dla mnie bardzo miła, drugiego tak naprawde ze mnie szydziła.. potem sie dowiedzialem ze ma padaczke, nieleczona, ze ma wiele oblicz? że wiele rzeczy ktore mi mowila nie byly prawdziwe.. nie obchodzilo jej to co o niej myslalem, a mi tak bardzo na niej zalezalo.. przez to wiele nocy spedzilem placzac, rozmyslajac, bo w moim nudnym zyciu tak naprawde tylko ona istniala.. nadal istnieje!!!! wiec wszystko co sie dzialo ja dokladnie przemysliwalem, a ona wszystko co robila robila spontanicznie, i gdy pytam sie czy o mnie mysli to mowi ze czasem.. a ja prawie nic nie robie tylko sie zastanawiam. wiem dziwny ze mnie gosc ostatnio napisała.. że spodobalo jej sie ze bylem niesmialy, ze nic nie wiem o zyciu (i taka jest chyba prawda, osamotnienie i brak kontaktu z innymi ludzmi to powoduje), że mam racje mowiac ze jest dziwka która pograła na moich emocjach bo ktos inny tak przedtem z nia zrobił.. nie wiem po co to wszystko pisze. ciekawe czy ktos to w ogole przeczyta widzac jak długi jest ten tekst. nie wiem co z soba robic, stanalem w miejscu, nie lubie włochów i ich dziwnych obyczajow, wiec nawet jak bede chcial to nie znajde ludzi ktorych polubie.. pewnie powiecie ze na pewno sa tacy z ktorymi mialbym dobry kontakt.. jednak nie wydaje mi sie.. bo juz wole gadac z doroslymi, naprawde, z ktorymi mozna porozmawiac na jakis temat, bo te barany nie orientuja sie w niczym, sa pusci niczym Edyta Gorniak. a moze to ja jestem dziwiakiem ktory nie umie sie przystosowac, nie wiem, wiem ze potrzebuje pomocy i to szybkiej.. jest jeszcze inna rzecz - zauwazam ze tak naprawde gdy jestem sam, to mam dobry humor, nie mam problemo z myśleniem? , wiem co chce komu przekazac, co mam do zrobienia itd.. a gdy przychodze do moich znajomych polakow (cała jedna rodzina), trace głowe, nie wiem co robic i w sumie i tak jestem cicho.. stresuje sie, zastanawiam sie nad swoim wygladem, zamiast sie bawic. na koniec dam wam link do tematu ktory pisalem juz dawno temu [http://www.psychologia.apl.pl/forum/viewtopic.php?p=101719&highlight=&sid=b734459cbcf31cac1770def1df9a9410] , niestety trafiła na niego ta cała moja 'laska' (bo podalem w nim maila, i znalazł sie na google), przez co chyba przeszła z trybu 'jestes fajny i chce to z tobą zrobić' na 'jestes bachorem, niedojrzalym, nic nie wiesz o zyciu, i w ogole potrzebujesz pomocy'. od czasu gdy napisalem tamtem temat zmienila sie chyba tylko troche moja samoocena, nie boje sie patrzec ludziom w oczy, absolutnie nie boje sie wyjsc gdzies z mysla ze bede musial rozmawiac, co nie to nie, tak wtedy było tylko troche, mój umysl jest troche w innym stanie.. tak jakbym w teorii wiedzial co z soba robic, a w praktyce nie robie nic, nie ucze sie, trace czas na graniu. sciagnalem kurs jezyka komputerowego, bo moja przyszlosc wiarze z informatyka, ale nie chce mi sie go nawet otwierac. nie wiem dlaczego. czuje ze trace cale dnie, ze nie nadaje sie do niczego, bo nawet jak posprzatam w swoim pokoju to matka ma jakies wąty.. ok czuje ze juz sie powtarzam wiec koncze te wywody. wszystko co tu napisalem jest zupelnie spontaniczne i nie przemyslane, jest godzina 12:50 i po prostu naszła mnie chec na napisanie czegos takiego, pewnie moglbym tu napisac wiecej moich jakichs przemyslen ale.. nie wiem co jeszcze. gdy czytam takie fora to pociesza mnie mysl ze sa inni ludzie tacy jak ja, ale gdy pojawiam sie w szkole, widze tych wszystkich ludzi bez zadnych widocznych wad, bez problemo z komunikacją itp.. zapomnialem juz powiedziec o tylko jednej rzeczy - chce zapytac, co wg. was powinien zrobic tak ogólnie. czy sie przeprowadzac w inne regiony włoch (bo mieszkamy w małym miasteczku, wiadomo mentalosc ludzi na wsi jest inna), czy gdy skoncze 18 lat to wracac do Polski, być z polakami ale trzepac biede.. bo juz wiem ze nawet jak przeprowadze sie na polnoc (bardziej rozwienieta czesc Włoch), to bede tam szukał polaków. no i tu zadaje sobie pytanie - czy w takim razie jest sens tutaj zyc tak naprawde.. bo wiem ze tutaj finansowo bedzie mi lepiej na pewno, informatyka to kierunek tutaj mało oblegany, i zarobic moglbym naprawde dobrze. ale nawet tym nie chce mi sie zajmowac, cale moje zycie to komp, ale jak mam zaczac sie czegos uczyc to szybko trace checi, mam słomiany zapał, sam nie wiem dlaczego.. czuje jak czas mija a ja jakbym zatrzymal sie w miejscu, jakbym mial wiedze ta ktora mialem pod koniec podstawowki. bo nawet teraz gdy jestem w szkole o cholernie niskim poziomie, naprawde niskim, to mam słabe oceny i musze poprawiac, bo nie ucze sie W OGOLE, ZERO, w Polsce w sredniej szkole mialbym same pały i dużo gorsza sytuacje.. bo tutaj moze jakos uda mi sie poprawic, mimo iz został rowno miesiac, bo szkola konczy sie 1 czerwca, oficjalnie 10tego, ale chodzic od 1szego juz nie trzeba. help me x[
×